Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-03-2012, 23:11   #121
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Justynka była tak sparaliżowana strachem i zaskoczeniem, iż miała poważne problemy z wyplątaniem się z kołdry. Potrwało to kilka chwil. Wystarczająco długo, by Mela zdążyła wprowadzić psa i zatrzasnąć za sobą drzwi. Za jakie grzechy pokarało ich towarzystwem tego dzieciaka?! Nie sposób było jej upilnować. Jakże mieli pokonać złą królową jeśli nawet nie byli w stanie zapanować nad zachowaniem i pomysłami małej dziewczynki? Justynka chciała krzyknąć, ale tylko zapiszczała jakoś dziwnie i niezbyt bohatersko, jak na bohaterkę takiej historii. Głośno przełknęła ślinę, aż zabolało ją wyschnięte gardło. Stanęła na nogi. Wilczur, mrużąc czerwone oczy przed światłem stojącej na stole świecy i wciąż trzymając się blisko boku Meli, wyraźnie czaił się na Welmę. Justynka ścisnęła w garści swój kluczyk, który miała okazję już tyle razy wypróbować. Teraz liczyła na niego, jak na nic innego na całym świecie. Może uda się powstrzymać psa. Zamknąć mu pysk, żeby nikomu nic złego nie mógł zrobić. Bo wiedziała przecież, że najgroźniejsze są dla nich długie i ostre kły wilczura. Fakt, że zostawały jeszcze łapy i sama siła oraz ciężar bestii, ale liczyła na to, że uda się ją jakoś inaczej obezwładnić z pomocą Welmy i chłopaków. Może to nic takiego, łudziła się nikłą nadzieją. Tylko przez chwilę. Wyglądało bowiem na to, że nie tylko wściekłego psa mieli na głowie.

Coś czarnego siedziało pod stołem, a teraz właśnie poruszyło się i wolniutko sunęło w stronę Zielarki. Spojrzała przerażona na chłopaków i zaraz potem znacząco skierowała wzrok na czarnego ‘ni to stwora’.. Musiała mieć ciekawą minę, bo od razu spostrzegli, co się święci. Tomek wrzasnął ostrzegawczo i rzucił się do stołu, pod którym skrywał się kawałek Ciemności. Zaraz potem wydał pierwsze rozkazy.
Sama mówiła Meli wieczorem, że muszą działać jak w wojsku. Więc jak wojsko, to wojsko. W takich wypadkach nie można się było godzinami zastanawiać. Godzinami? Nawet pół sekundy. A więc nie miała zamiaru się zastanawiać. Była pewna, że jeśli zacznie myśleć, stchórzy, albo zwariuje, bo uciekać nie było dokąd. Jakiś plan, najlepiej niezbyt skomplikowany, był jednak niezbędny. Korzystając z harmidru wywołanego przez Tomka, ruszyła w kierunku Meli. Miała zamiar odepchnąć ją od wilczura, a potem natychmiast zamknąć mu nie tylko pysk, żeby nikogo nie mógł ugryźć, ale i te czerwone, strasznie wyglądające oczy. Może wtedy straci na tyle orientację, że będą go mogli wspólnie unieszkodliwić do czasu nadejścia poranka. Najlepiej byłoby też pozbawić go węchu, ale przecież wtedy by się udusił, a na tym Justynce zupełnie nie zależało. Pamiętała przecież jakie to było dobre i mądre psisko zanim dopadła je Ciemność.

Tyle, że zostałby jeszcze jeden problem - kawałek żywej Ciemności pod stołem. W czym by go można było zamknąć? Jakaś skrzynka? Może kociołek? Z prawdziwą przyjemnością powiesiłaby go potem nad ogniem. Niechby się rozgotował na miękko we własnym sosie, albo usmażył. Gdyby tylko była pewna, że ta czarna kałuża nie zdoła poruszać się szybciej niż dotąd i nie rzuci się na osobę, która będzie chciała ją uwięzić. Z pewnością też nie da się zgarnąć na szufelkę i wrzucić do ognia. A może jednak da? Jeśli nie będzie innego sposobu? Trzeba było zaryzykować.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline  
Stary 29-03-2012, 13:52   #122
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Mela spojrzała na Tomka. Kazał jej zostawić psa i zamknąć drzwi. Pamiętała, że są w wojsku i Tomek dowodzi, bo jest starszy i więcej wie. Poza tym – zawsze słuchała się braci, a Tomek przypominał jej Makarego. No, prawie zawsze.. znaczy – zawsze, jak patrzyli. A Tomek patrzył.

Więc Melka zamknęła drzwi i puściła Puśka. Pies jednak szedł obok niej, nic dziwnego, w końcu była jego panią, samcemalfa. Tomek i Justynka mieli jakieś dziwne miny, jakby .. przestraszone. Ale o co chodziło? Przecież zamknęła drzwi…

- Już zamknięte, nie ma się czego bać, Ciemność nie wejdzie – powiedziała uspokajająco, bardziej sama do siebie niż do nich. Fakt, że starsze dzieci się bały, napełniał Melę niepokojem. Starsze dzieci mogły się złościć, albo krzyczeć, albo bić. To było normalne. Ale rzadko się bały, no chyba, ze tatusia, ale tu tatusia nie było, tylko Welma. Może o to chodziło? Bały się o kotka...

- Welma – powiedziała Mela – twojego kotka nie było, ale nie martw się, on na pewno znajdzie schronienie.

Podeszła do stołu, Pusiek szedł obok jej nogi, warcząc i prychając na widok świeczki. Światło go raziło…
- Wiem Pusiek, wiem, ze boli.. ale musisz być dzielny, nie da rady wpuścić kropelek po ciemku, zaraz ci Welma pomoże, prawda?

W izbie było zdecydowanie za ciemno, mamusia zawsze kazała iść Melce do okna, jak wpuszczała kropelki, alba zapalała lampkę.. tu nie było lampki, Mela skoczyła w stronę paleniska i złapała leżący obok kawałek drewna, żeby wrzucić go do ognia. I żeby się zapalił, bo tak nie było widać oczków Puśka.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 29-03-2012, 19:19   #123
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Nie podstępem i nie sprytem, nie chytrze i nie ukradkiem, ale całkiem otwarcie i wręcz za zaproszeniem, Ciemność dostała się do chatki Welmy.
Mała Mela, która tak dobrodusznie postąpiła nie widziała w tym nic złego. Wydawało się, że ona jedna nie widzi niebezpieczeństwa. Nawet miny starszych kolegów i zielarki nie przekonały ją, że coś jest nie w porządku.
Pusiek cały czas szedł przy jej nodze powarkując, co kilka chwil,

Wydawało się, że tylko Tomek zachował odrobinę rozwagi i przełamując strach zaczął wykrzykiwać do pozostałych dzieci rozkazy.
- Piotrek, dorzuć do ognia!
Sparaliżowany strachem chłopiec najwyraźniej tylko czekał na takie ostre słowa. Wyrwały go one z otępienia i spowodowały, że zaczął działać błyskawicznie tak, jak to miał w zwyczaju.
Wyskoczył z pościeli i ruszył w kierunku paleniska. Stojący opodal Pusiek warknął groźnie na niego. Chłopiec nie przejął się tym i odważnie dobiegł do paleniska.
- Justynko, zamknij Puśka, i pysk, i łapy, a potem Melcię, jeśli będzie coś piskać.
Dziewczynka mimo strachu, który dusił ją niczym za ciasny golf rzuciła się w stronę Puśka. W panujących w chatce ciemnościach wilczur wyglądał, niczym mityczna bestia. Justynka starała się jednak nie myśleć o tym, co się może stać gdy się jej nie uda. Magiczny kluczyk w jej dłoni był ich jedyną nadzieją. Dziewczynka wiedziała, że musi zrobić wszystko by uratować przyjaciół, a tym samym siebie.
Doskoczyła do psa i szybkim ruchem wyciągnęła w jego stronę dłoń z kluczykiem, chcąc zamknąć jego szczekę. Instynkt psa sprawił, że obrócił się on w ostatniej chwili w kierunku Justynki i chapnął szczękami powietrze. Zabrakło ułamka sekundy, by Justynce się udało. Pies jednak był szybszy i ugryzł Justynkę w rękę. Magiczny kluczyk upadł na ziemię wydając przy tym melodyjny dźwięk.

W tym czasie Tomek doskoczył do stołu i chwycił stojący na nim ogarek. Blask świecy był bardzo nikły, ale jakimś cudem chłopcu udało się ocalić płomień. Trzymając ogarek w jednej ręce, drugą zaczął wywracać stół. Chłopiec poczuł nagle zimny dreszcz na plecach, jakby ktoś dmuchnął mu lodowatym powietrzem po karku.
- Widzę cię - usłyszał za sobą czyjś głos. Głos należał do kobiety, ale mimo to był bardzo zimny i oschły. Tomek nie odwrócił się i dokończył dzieła. Stół wywrócił się na bok i chłopiec ujrzał Ciemność wijąca się niczym oślizgły wąż. Na szczęście nie był to duży wąż i ku zaskoczeniu Tomka kurczył się z każdą chwilą.
Krzyk Justynki sprawił, że chłopiec na sekundę odwrócił wzrok od znikającej Ciemności. Przerażony zobaczył jak Pusiek zaciska szczęki na przedramieniu Justynki. Już miał się rzucić jej na pomoc, gdy zobaczył Piotrka który z bojowym okrzykiem na ustach rzuca się na wilczura.
Dwa potężne kopniaki sprawiły, że wilczur puścił rękę Justynki.
Piotrek nie zwlekając, ani chwili rzucił się na ziemię po magiczny kluczyk. Wrzucone przez Melę drwa sprawiły, że ogień w palenisku wzmógł się i jasny blask ognia rozświetlił izbę.
Tomek z przerażeniem stwierdził, że Ciemność zniknęła. Niestety chłopiec nie wiedział czy światło zniszczyło Ciemność, czy może korzystając z chwili jego nieuwagi uciekła gdzieś w kąt chatki.
Piotrek trzymał już magiczny kluczyk w chwili, gdy wściekłe psisko rzuciło się na niego. Wilczur rzucił się na niego przygniatając go swoim ciężarem. W szamotaninie jaka powstała ciężko było stwierdzić, kto wygrywa tę batalię.
Dopiero, gdy w chatce rozległ się cichy skowyt psa wszyscy odetchnęli z ulgą. Piotrek wstał z podłogi i postawił nogę na leżącym Puśku, niczym toreador na ubitym byku.
Po czym z wielką kurtuazją ukłonił się wszystkim i wręczył magiczny kluczyk Justynce. Dziewczynka mimo bólu i krwawiącej rany uśmiechnęła się i odebrała swoją własność.
Cisza, jaka zaległa po bitwie w chatce Welmy była bardzo wymowna. Oczy wszystkich skupione były na jednym punkcie. Na jednym małym punkcie. Na małej Meli.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 29-03-2012, 21:10   #124
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
W pierwszej chwili nie bolało aż tak strasznie. Poczuła tylko uderzenie, które wytrąciło jej kluczyk z ręki. Krzyknęła bardziej ze strachu bojąc się, co teraz się może stać z resztą przyjaciół. Gdzieś za nią coś głośno huknęło o podłogę. Zawiodła swoich przyjaciół i samą siebie. Bała się, że wilczur rozszarpie teraz ją i Melę i może też chłopaków. Jeśli nie uda jej się dosięgnąć kluczyka... Szarpnęła się i wtedy po raz pierwszy zabolało tak naprawdę. Nawet nie mogła krzyknąć. Zacisnęła tylko zęby z całej siły, aż szczęki jej zdrętwiały. I wtedy wtrącił się Piotruś. Nie widziała dobrze jak, ale odpędził bestię i chwycił kluczyk. Jej kluczyk! Nie zdążyła zareagować. Pies rzucił się na niego i na podłodze chatki wybuchła straszna kotłowanina. Wszystko działo się tak szybko, a Justynce zrobiło się nagle tak jakoś dziwnie lekko. Równie szybko jednak na powrót zapanował spokój. Słyszała tylko zasapane oddechy chłopaków. Piotrek uśmiechał się i podał jej klucz. Ona też odruchowo rozciągnęła usta w uśmiechu i wyciągnęła rączkę zaciskając w niej odzyskany klucz. Coś gorącego popłynęło jej wzdłuż przedramienia i poleciało z ugiętego łokcia na podłogę. Dotknęła drugą dłonią by zobaczyć co to jest. Jasne, krew... Przecież Pusiek ją ugryzł... Myśli zaczęły przelewać się jej coraz bardziej leniwie przez głowę. To nic... najważniejsze, że już wszystko w porządku. Zacisnęła palce poniżej łokcia. Chyba ktoś coś mówił, ale głosy docierały do niej zniekształcone dziwacznie, jakby dochodziły ze studni, albo jakiegoś tunelu. Zupełnie nie rozumiała o co chodzi. Musiała odpocząć. Usiąść... obojętnie gdzie. Nogi miała jak z waty, a przed oczyma latały jej czarne i czerwone płatki. Ręka okropnie bolała i szczypała. Justynka westchnęła głęboko i usiadła... Albo tylko jej się tak wydawało...
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline  
Stary 30-03-2012, 13:00   #125
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Melka wrzuciła polano do paleniska. Chwile potem w izbie zakotłowało się, słychać było jakieś krzyki, warczenie, stukoty, jęki, odgłosy uderzeń.
Lata (no, kilka lat) doświadczeń na praskich podwórkach spowodowały, że dziewczynka zareagowała błyskawicznie i automatycznie – nie miała gdzie uciekać, więc skuliła się i wcisnęła się w kąt izby, żeby przypadkiem nie oberwać w zamieszaniu.

Kiedy po kilku długich godzinach otworzyła zaciśnięte mocno powieki jej oczkom ukazała się siedząca na środku izby Justynka. Krew ściekała jej po ramieniu - wyglądała zupełnie jak Metody, kiedy przyszedł wieczorem do domu, całkiem biały na buzi. „Zarobiłem kosą od tego skurwiela” powiedział, a potem zwalił się na kanapę. Mamusia była bardzo przestraszona, tak przestraszona, że nie krzyczała nawet na niego, ze zachlapał wszystko krwią. Siedząca pod stołem w pokoju Mela dokładnie widziała, co rodzice potem robili z bratem.

Mela bardzo bała się krwi – swojej. U innych ludzi nie robiła na niej wrażenia. Wyszła z kąta i podbiegła do Justynka. Powinna szukać bandaży, jak mamusia, ale kluczyk Justynki był chyba lepszy… Zamknął ładnie rany Puśka.

Wyjęła kluczyk z rączki Justynki, ta nie protestowała, Metody tez nie protestował, jak mamusia cięła mu ulubiona kurtkę, Melkę by chyba wyrzucił z domu na zawsze za coś takiego…

- Zamknij się – powiedziała przekręcając kluczyk nad ramieniem dziewczynki dokładnie tak samo, jak to wcześniej robiła Justynka.
- Opuść głowę. Nisko, nisko, Tomek, pomóż! – krzyknęła na chłopca, bo Justynka nie słuchała.. jakaś taka miękka – Nogi do góry, głowa nisko. Tak trzeba, jak skurwiel zarobi kosą – wytłumaczyła.

Rozejrzała się, szukając wzrokiem Tomka, który jakoś nie przychodził. Zamiast niego zobaczyła Piotrka stojącego na Puśku. Robił mu krzywdę! Melka się wściekła.
- Złaź z niego! Złaź! – zawołała zrywając się na nogi – Zostaw mojego psa! – skoczyła w stronę Piotrka, 22 kilogramy wściekłej furii, starając się go zepchnąć z leżącego psa. – Zostaw go! - starała się walnąć i kopnąć Piotrka w siusiaka, tak jak bracia ją uczyli.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 30-03-2012 o 13:25.
kanna jest offline  
Stary 30-03-2012, 13:55   #126
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tomek nie szukał już dłużej resztek Ciemności. Może się rozpłynęła w blasku świecy, może schowała pod szafę? W razie czego zorganizują więcej światła i wypłoszą z chaty Welmy najmniejszy nawet skrawek cienia. Teraz były ważniejsze sprawy - trzeba było definitywnie rozprawić się z oszalałą chyba Melcią. Tak, jak Piotrek rozprawił się z jej wściekłym kundlem.
Zostawiając na później sprawę Justynki i jej ręki chłopak doskoczył do Melci i wyrwał jej z rąk kluczyk.
Złapał ją za ręce i pchnął w kąt, jak najdalej od nich wszystkich.
- Zamknij się! - wykonał kluczykiem odpowiedni gest, wskazując na usta dziewczynki. - Rusz się, a zamknę cię na stałe! - zagroził.
- A teraz posłuchaj mnie uważnie, głupia dziewucho - powiedział, powoli cedząc słowa. Był taki zły, że mógłby zrobić bachorowi krzywdę. - Wpuściłaś do środka opanowanego przez Ciemność Puśka. Co gorsza, wraz z nim przywlokłaś tutaj, do jedynego naszego schronienia, samą Ciemność. Przez ciebie ten głupi kundel ugryzł Justynkę, a ty na dodatek zamknęłaś ranę, zamiast pozwolić Welmie na oczyszczenie jej. Jak na razie jesteś gorsza, niż Zła Królowa i wyrządzasz nam więcej szkód, niż ona i jej sojusznicy. Naprawdę nie wiem, czemu jeszcze cię nie wyrzuciłem za drzwi, w objęcia Ciemności. Chyba jesteś jej sprzymierzeńcem, skoro robisz wszystko, by to ona zwyciężyła.
- Ani waż się stąd ruszyć
- zagroził.
Odwrócił się do Welmy.
- Pani Welmo, może mi pani pomóc? - Uklęknął przy Justynce, która w międzyczasie zrobiła się blada jak ściana. - W naszym świecie, gdy kogoś ugryzie pies, to dajemy specjalne zastrzyki przeciwko wściekliźnie. Ale nie wiem, co trzeba zrobić tutaj. Nie wiem, czy ten pies nie zaraził czymś Justynki.
Rzucił pełne złości spojrzenie w stronę Melci.
- Piotrek, pilnuj jej, proszę. - Wskazał głową obiekt swej niechęci.
 
Kerm jest offline  
Stary 01-04-2012, 20:19   #127
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Wybryk małej Meli miał poważne konsekwencje. Dziewczynka nadal zdawała się jednak tego nie dostrzegać. Dopiero gwałtowna reakcja Tomka sprawiła, że Mela zaczęła rozumieć, jak bardzo rozgniewała kolegów. Mimo wysiłków nie mogła otworzyć buzi i wyjaśnić im wszystkiego. Mogła oddychać tylko przez nos, a to było bardzo nieprzyjemne i sprawiało, że trudno jej było wziąć głęboki oddech.
Piotrek z niechęcią zdjął nogę z psa i stanął za Melą. Położył jej dłonie na ramionach i mocno ścisnął.
- Nie ruszaj się! - zagroził poważnym głosem.
W tym czasie Welma podeszła do nieprzytomnej Justynki i obejrzała jej rękę. Po ranie nie było śladu. Zielarka przez chwilę milczała.
W końcu wstała z trudem, a dzieciom zdawało się, że słyszą skrzypienie jej starych kości.
- Chłopcy przenieście Justynkę na łóżko - poprosiła staruszka.
W tym czasie zielarka zaczęła kręcić się po izbie urywając z kilku wiszących u powału gałązek ususzone listki. Mając ich całą garść Welma stanęła przy ogniu i wrzuciła jej do kociołka. Całość zalała wodą z dzbana i mieszając powoli czekała, aż wywar się zagrzeje.
Piotrek z Tomkiem przenieśli swoją koleżankę na łóżko. Justynka nadal była nieprzytomna. Gdy wywar był gotowy Welma usiadła obok dziewczynki i podsunęła jej pod nos gliniany kubek z parującymi ziołami. Intensywny aromat sprawił, że Justynka otworzyła powoli oczy. Była lekko zdziwiona tym, że wszyscy są obok niej i się w nią wpatrują. Dopiero po chwili przypomniała sobie co się stało. O tym, że w chatce odbyła się mała bitwa świadczył tylko leżący bezruchu Pusiek i milcząca i smutna Mela.
Welma odwróciła się w kierunku w którym patrzyła Justynka:
- Tomku - powiedziała - nie bądź taki surowy dla Melanii. Ona nie chciała zrobić nic złego. Prawda? - spytała staruszka Melę.
- Justynko napij się tego. Te zioła wzmocnią cię i ochronią przed chorobą.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 01-04-2012 o 21:46.
Pinhead jest offline  
Stary 03-04-2012, 10:44   #128
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Słowa Welmy przez moment jeszcze wisiały w powietrzu. Tomek przez jeszcze dłuższą chwilę wpatrywał się w mówiącą.
Wiedział, że Welma wierzy w to, co powiedziała. Co ciekawsze, on również święcie w to wierzył. Wszyscy wiedzieli, ze Melcia, kochana, wszystkowiedząca istotka, nigdy nie chciała zrobić nic złego. Skąd w główce ich skarbeńka miałoby się wziąć taka myśl. Szczególnie że jakiekolwiek myśli nie miały tam wstępu.
Melcia, jak się zdawało,święcie wierzyła w to, że z punktu A do punktu B prowadzi zawsze prosta droga, że wystarczy chcieć i iść, a reszta sama się zrobi. A że na drodze zdarzają się zakręty? Wszak to już nie jej wina. Wszak ona chciała dobrze. To tak samo wyszło, że jest źle.
I co z tego, że chwilowo została spacyfikowana? Wszak nie będą jej tak trzymać w nieskończoność. A wypuścić? To tak, jak wypuścić na wolność tornado - śmiertelnie niebezpieczne i całkowicie pozbawione rozumu.


- Piotrek, daj Melci jakiś koc - poprosił.
- Aż do rana będziemy musieli mieć jakieś światło - zwrócił się do Welmy. - Nie wiem, czy ten kawałek Ciemności uciekł, czy tylko się schował, a teraz go nie zdołamy znaleźć.
Gdyby znaleźli, to pewnie Melcia chciałaby się zająć biednym, samotnym skrawkiem Zła, którego nikt nie lubi.
- Zamknijcie się aż do odejścia Ciemności i powrotu słońca - powiedział do drzwi przekręcając kluczyk. - I nie przepuszczajcie nikogo.
To samo powtórzył przy oknach, potem schował klucz głęboko do kieszeni, co dawało szansę, że Melcia go nie dostanie w swoje łapki. To, że nie mogła mówić, nie znaczyło, że nie może użyć klucza. Może nie tylko słowa działały jak zaklęcie, może również myśli? Ale sprawdzanie tego postanowił zostawić do rana.
- A, jeszcze jedno... - Podszedł do Melci i zabrał jej magiczny gwizdek. - Oddam ci to jutro.
Melcia plus gwizdek... to mogło oznaczać kolejne kłopoty.
- Wypij i spróbuj zasnąć - poprosił, siadając obok Justynki. - Posiedzę przy tobie - obiecał.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 03-04-2012 o 11:05.
Kerm jest offline  
Stary 03-04-2012, 14:08   #129
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Tomek złapał Mele mi popchnął ja do kąta, mocno, tak ze uderzyła plecakami o ścianę. Chciała mu powiedzieć, ze nie wolno bić dzieci i że jej tatuś mu pokaże, ale zaczął krzyczeć.

Krzyczał coraz głośniej, a oczy Melki robiły się coraz szersze ze zdumienia i przestrachu.

Zrozumiała, że złości się na nią, że otworzyła drzwi – ale przecież jej piesek prosił, żeby go wpuścić, jak mogła go zostawić na pastwę Ciemności?! Może za mało uważała i Ciemność weszła do środka, ona była niedobra, Mela pamiętała.. Ale Tomek złościł się też na to, że dziewczynka pomogła Justynce! Mela pomyślała, że Tomek chyba ich nie lubi – no Meli na pewno, ale Justynki chyba też, skoro chciał, żeby cała krew z niej wyleciała! Na pewno Ciemność weszła do Tomka, i do Piotrka, skoro pobił Puśka, i teraz chłopcy chcą ich wszystkich skrzywdzić! Tak jak słodkie ptaszki podziobały Melę, jak dopadła je Ciemność! Chciała mu powiedzieć, że jest niedobry i głupi – przecież jak cała krew z człowiek wyleci, to człowiek umrze – ale znów nie mogła otworzyć buzi. Tomek uśmiechał się złośliwie i coś krzyczał, ale Mela już nie słuchała, bo zatkała uszy.

Tomek poszedł, pewnie chciał teraz zrobić coś złego Justynce, ale Piotrek złapał Melkę, mocno, zabolało. Nie mogła nic zrobić ani iść, ani krzyczeć. Pusiek leżał na podłodze i nie ruszał się, a Tomek szedł do Justynki.

Mela z przerażenia zamknęła oczy. A kiedy je otworzyła, Justyna leżała na łóżku, pewnie już umarta, a Tomek zamknął drzwi, żeby nikt nie mógł uciec i przyszedł, i zabrał Meli gwizdek. Jej gwizdek na psy! Prezent od Świętego Mikołaja! Mela poczuła, jak coś ją ściska w środku, jakby ktos w niej mieszkał i ją uderzył, to bolało bardziej niż dziobnięcia ptaszka i wpadnięcie na ścianę. Bardzo bolało. A Mela nie mogła nic zrobić. To było straszne, straszniejsze niż Ciemność.

Justyna była umarta, Welma za stara, Pusiek się nie ruszał. Nikt nie mógł pomóc Meli, obronić ją przed Tomkiem i Piotrkiem. Nowe pieski tez nie przyjdą, bo nie ma gwizdka. Nie będzie mogła mówić ani pić. I nigdy już nie przytuli się do mamusi.

Mela poczuła, że jej świat się skończył. I że nie ma już nic.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 11-04-2012, 20:48   #130
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Noc wbrew obawą wszystkich minęła spokojnie. Justynka dzięki naparowi jaki podała jej Welma spała spokojnie i bezpiecznie. Tomek, niczym starszy brat, cały czas czuwał przy niej. Miał też na oku niesforną Melę, która choć pozbawiona możliwości mówienia i krzyczenia nadal stanowiła dla wszystkich poważne niebezpieczeństwo.
Czuwając Tomek zastanawiał się co powinien zrobić z mała rozkapryszoną i przemądrzałą dziewczynką. Cały czas jego myśli krążyły wokół pozbycia się Meli raz na zawsze, ale wiedział doskonale, że tego jednego nie może zrobić. Był najstarszy z całej grupy i w pewien sposób czuł się za nich odpowiedzialny, także za Melę. Wiedział, że Welma miała rację i tylko współpracując mogą wrócić do domu. Albin, jakim by nie był miłym chłopcem, zrobił im iście niedźwiedzią przysługę. Sprowadził do tej magicznej krainy wiedząc, że nie będzie mógł ich odesłać z powrotem. Poprosił za to o przysługę, a oni jeżeli chcieli wrócić do swojego świata musieli ją spełnić. W bajkach dobrzy ludzie, ani książęta, a Albin przecież był księciem, nie robią takich rzeczy. Tomek znał i czytał wiele bajek i wiedział, że mimo wielu podobieństw ten świat nie ma nic wspólnego z cukierkowatymi opowieściami. Tutaj granica pomiędzy złem, a dobrem była dość płynna. Dokładnie tak, jak w ich świecie.

Piotrek tymczasem drzemał przy kominku. Pilnował by, ani Mela, ani Pusiek nie uciekli i nie narobili nowych kłopotów. A to, że z potężnym psiskiem tak, czy inaczej będą kłopoty było niemal pewne. Pies był skażony przez Ciemność, ale wszyscy zdawali sobie sprawę, że wyjaśnienie tego małej Meli nie będzie prostym zadaniem.

Gdy nastał świt, to nie słońce obudziło dzieci, a aromatyczny zapach wydobywający się z kociołka Welmy. W chacie unosił się zapach poziomek, malin i jeżyn.
- Wstawajcie zuchy - zawołała zielarka do dzieci - Pora na śniadanie.
Na stole stały już przygotowane drewniane miski do których Welma zaczęła nalewać gęstą niczym kisiel owocową zupę.
- A dla kogo ten dodatkowy talerz? - zapytał rezolutnie Piotrek - Przecież to nie wigilia.
- Jak to dla kogo? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Welma - Dla Duskiera. Duskier! Duskier! No chodź na śniadanie. Duskier!
Na wołania Welmy odpowiedziała głucha cisza.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172