The Cave
Gdy Dirk wyszedł z klubu, zabrzmiała muzyka. Kainici zaczęli cicho szeptać i rozmawiać. Część chciała wrócić do swoich zajęć, zupełnie nieprzejęli się tym co się stało. - Nic się nie stało przecież! Ileż to razy ktoś kogoś kompromitował? - powiedział Florian z klanu Torreador. Ktoś mu przytaknął ktoś zaprzeczył.
Arcybiskup podszedł do Palladyna Gangreli Randyiego. Po krótkiej rozmowie klan Gangrel wyszedł z klubu.
W tym czasie Kraken schylił się nad Jeanem i coś do niego szepnął. Jean zareagował bardzo żywiołowo i ze złością, odpowiedział do Krakena.
Potem w trójkę Arcybiskup i Biskupowie zniknęli za czerwoną kotarą. Udali się zapewne do sali od Voulderie. Carlos Omar
Gdy na klęczkach siedzisz na podłodze, ze zdziwieniem wpatrzony w kręconego włosa, do sali wchodzi Arcybiskup, Kraken i Jean. - Carlos? Co ci się stało? - z przejęciem pyta Antonio, patrząc na krew rozchlapaną na podłodzę. Christian de Brasco
Gdy ująłeś w swe dłonie skrzypce zatkało cię. Były idealne, nic im się nie stało podczas upadku ze sceny. Jeknełeś cicho a potem tylko zdawało ci się, że mówisz. Wpatrzony w skrzypce z szeroko otwartymi oczami, niedowierzałeś własnym zmysłom. Muzyka, usłyszałeś ją! Niedowiary! ... coś smutnego i ledwo słyszalnego. To najpiękniejszy przedmiot jaki kiedykolwiek trzymałeś w swych dłoniach. Zapragnąłeś grać, choć nigdy tego nie robiłeś. Uczucie do opanowania, lecz tak silne, że niemalże obezwładniające. Jak zahipnotyzowany wysiadłeś z limuzyny, która nie wyjechała nawet na ulicę. - Brasco! - krzyk Sashy wyrwał cię z myśli o skrzypcach. Odwróciłeś się i spojrzałeś w jej stronę mimowolnie. - Wracaj - ruszyłeś, ale od razu opanowałeś się i zatrzymałeś.
Gdy Sasha zauważyła to, powiedziała łagodnym głosem. - Mam do ciebie wielki szacunek, więc nie zmuszaj mnie abym cię zabiła. Abym zabiła was wszystkich! - wydaje ci się teraz wkurzona, jej twarz wykrzywiła się nienaturalnie i nerwowo spogląda na skrzypce - Chcę abyś przyprowadził do mnie Jeana-Marca. Jeszcze dziś za 4 godziny. Mieszkam w Plladium, oto mój numer do pokoju - wyciągnęła rękę z karteczką, ponownie ruszyłeś w jej kierunku, czujesz się w sidłach jej mocy. Dirk Brenden
W korytarzu mijasz Mika i wybiegasz na zewnątrz. Pada siarczysty deszcz, rozglądasz się chwile i zauważasz limuzynę tuż przy wyjeździe na ulicę. Chris stoi do ciebie tyłem a Sasha uśmiechnięta ma wyciągniętą dłoń w jego kierunku. Coś w niej trzyma.
Sytuacja wygląda na opanowaną, chodź Sasha zamierza chyba odjechać.
Chris właśnie zbliża się do niej. - Ale dziś okropna pogoda, na szczęście pada i nie ma wiatru. Oj, długo popada - powiedział Mike, który właśnie minął cię. Schował się pod parasolem i idzie jak gdyby nigdy nic. |