Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2012, 02:07   #12
Mizuki
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Paladyn zajął miejsce, wskazane mu przez kapłankę. Zydel skrzypnął cicho pod ciężarem opancerzonego “olbrzyma”, na co ten uśmiechnął się niewinnie do kobiety.
Ton jej głosu i sposób w jaki się wysławiała obudził w nim lekki niepokój. Będąc opiekunką świątyni trzeba miec mocne nerwy. A będąc nią w stolicy kraju, który chlubi się tytułem soli w oku czarodziei z Thay trzeba je miec ze stali.
- Pośpiech nie jest tutaj problemem, o Czcigodna. - - spauzował posyłając kapłance łagodne acz przenikliwe spojrzenie.- Wiecie, że gdyby przyszło wam mnie prosic abym z tego miejsca wyruszył nawet na Wybrzeże Mieczy - zrobiłbym to bez zastanowienia. Nie raz przyszło mi również współpracowac z Harfiarzami, wasz łaskawośc. Poprawcie mnie jeśli kierują mną jedynie typowe memu ludowi emocje, ale czy w waszym głosie nie usłyszałem nuty paniki ? Cóż się dzieję ? - zakończył spokojnie. - “Sam, zdecydował czy chcesz się w to wszystko mieszac...” - powtórzył na głos ostatnie słowa kapłanki, mrużąc lekko oczy. - Ojczyzna jest dla mnie najważniejsza, Czcigodna kapłanko. Dobrze to wiecie. Jednak skoro dostrzegam w waszych słowach przestrogę, domyślam się, że tym razem chodzi o coś niezwykłej wagi ? Czy na pewno nic więcej w tej sprawie nie możecie powiedziec ?- ostatnie słowa wypowiedział łagodnie, niemal jak prośbę, nie chcąc w żaden sposób sprowokowac elfki.
- Niewiele sama wiem, bo spotkanie było bardzo krótkie, posłaniec wydawał się być w wielkim pośpiechu, ledwo przekazał mi to co wiem teraz i zniknął - odpowiedziała niemal z miejsca - co do mojego zdenerwowania... Znam Cirrusa zapewne dłużej, niż ty żyjesz i nigdy nie widziałam go tak niespokojnego. Jedyne, co udało mi się dowiedzieć w krótkiej rozmowie, to że chodzi o Simbul, bezpieczeństwo kraju jest zagrożone i że sprawa kierowana jest przez wywiad.
Stragos skinął głową, ważąc słowa kapłanki.
- Zaskakuje mnie jedynie, że jako Gwardzisty Królowej nie poinformowano mnie bezpośrednio...-skomentował zamyślony, po czym lekko drgnął - Nie zrozumcie mnie źle, Czcigodna. Jeśli sprawa dotyczy samej Simbul, kusiłem się o myśl, że będę jedną z pierwszych osób jakie się dowiedzą. Od dowodzących , rzecz jasna. Jednak skoro wmieszali się do tego Harfiarze... Zjawie się Pod Szmaragdowym Gryfem, moja Pani. Pokornie proszę o twe błogosławieństwo.- mówiąc to zsunął się z zydla i przyklęknął na jednym kolanie.
- Straż Simbul z wyjątkiem może dwóch osób została uwięziona wewnątrz pałacu, to chyba mogę ci powiedzieć... Bariera ochronna odgrodziła pałac od świata, zamykając wszystkich naszych dowodzacych wewnątrz. Nie skontaktowali się z wami osobiście, bo tylko kilka osób w całym mieście posiada odbiorniki magiczne, przez które kontaktuje się z nimi Nerrol Hamastyr i te kilka osób jest agentami wywiadu lub Harfiarzami. Niech Selune cię błogosławi Stragosie, obiecaj że wrócisz w jednym kawałku.
- Jeśli Księżycowa Panna swym blaskiem będzie mnie prowadzic pośród ciemności, wrócę. - ukłonił się, po czym uśmiechnął do kapłanki.- Wyruszam się przygotowac. Niech i was nigdy nie opuszcza blask naszej Pani, Czcigodna..
Iście wojskowym ruchem odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku drzwi.

Stragos rozumiał, że naciskanie na kapłankę o kolejne informacje jest bezcelowe. Albo więcej nie wiedziała, albo miała swoje powody by się nie wypowiadać. ~Czyżby nawet w świątyni Księżycowej Panny ściany miały uszy?~Nie było się jednak co dziwić elfce, iż wolała przesadną dyskrecje niżeli ryzykować udaremnienie narady przed wrogiem.
Błogosławieństwo pokrzepiło jego serce i mimo wywołującego nieprzyjemne dreszcze chłodu, jaki wlał się w jego duszę - dało mu szczerą nadzieję, że Selune nie opuści swych wiernych w potrzebie, a cała ta historia skończy się dobrze.

Uśmiechnął się i ukłonił lekko do zaaferowanych adeptek, wzorem przekup rynkowych rozpowszechniających pomiędzy sobą zajście sprzed świątyni. Wszystkie odpowiedziały mu szczerym uśmiechem, szepcząc już pomiędzy sobą.
U bram świątyni natrafił na kapłankę w towarzystwie ciecia, który ładował ciało nieprzytomnego najemnika na wóz do rozwózki gnojówki. Ukłonił się kobiecie głęboko i zauważając z jakim przejęciem przygląda się szorstkim ruchom ciecia przemówił :
- Bez obaw kapłanko. Rano nasz jegomość nie będzie w stanie odróżnić czy ból w jego czaszce wywołała gorzałka, z którą zbyt mocno się zaprzyjaźnił, czy rękawica jakiegoś buca w lśniącej zbroi.
Poklepał po ramieniu,poczerwieniałego na twarzy z wysiłku ciecia, kiedy ten rzucił nieprzytomnym najemnikiem na resztki zaschniętego nawozu.
- A i zapachy rynsztoku nie wydają mi się być mu obce.
Skinął im na pożegnanie, po czym skierował się ulicą, w kierunku swego domostwa. Przez chwilę był niemal pewny, iż dostrzegł swego towarzysza broni - Ragnara , znikającego gdzieś za zakrętem, jednak nie zamierzał się o tym przekonywać.
Uradowany lekko faktem, że kuchenne wojaczki Rossy nie pójdą na marne, ruszył w swoją stronę. Kto wie jak wiele w jego życiu zmieni dzisiejszy wieczór ? Czyż człek w swym prostym życiu nie powinien sycić się nielicznymi, szczęśliwymi chwilami ? Już jutro, może przyjść mu wojować za Koronę, jedynie o chlebie i wodzie...
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 04-04-2012 o 02:10.
Mizuki jest offline