Druga bestia, o wyglądzie dwugłowego wilka, zagłębiła swe kły w Zebedeuszu. Zebedeusz krzyknął i warknął: - Nie dobry piesek.. nie będzie kości.. Arghhh - i rzucił się z mieczem na demona
Uczony odturlał się chytając za miecz i wymierzając szybkie cięcie. Demon w momencie, gdy miecz miał już przechodzić przez jeden z jego czerepów rozpłynął się, po chwili pojawiając się ponownie. Bestia od razu ruszyła, jedna z głów chapnęła żaka. Tym raczej mniej dotkliwie, niż gdy atakowała z zaskoczenia, ale stan Zebedeusza i jego sytuacja z każdą sekundą była gorsza.
Zebedeusz czuł że koniec jest bliski. Splunął krwią na ziemię i czekał. Przyjął pozycję obronną i czekał.. na swój koniec. Atak nie miał sensu, on miał tylko jedną sprawną dłoń a mieczem machał jak cepem. Każdy jego atak demon mógł ominąć. - Masz zabij mnie.. - krzyknął prawie z rozpaczą w głosie czekając na swój smutny koniec.
Demon nie czekał widząc że jego cel stoi bezbronny i rzucił się na żaka. Zatopił kły w jego barku mocno, aż krew zabarwiła na czerwono jego ubranie. Zebedeusz krzyknął z bólu, którym mógłby obudzić śpiącego i padł na ziemię. - Arrhhhhhgf - <krzyk>
Demon stanął nad ofiarą sapiąc i dysząc a wilcze łby przyglądały się z zaciekawieniem leżącemu. Istota zrodzona z mroku uśmiechnęła się i mlasnęła językiem po czym znikła nagle. Żak leżał, jakby nie żył, lecz uważny obserwator zauważył by jak jego klatka porusza się delikatnie do góry i na dół. Zebedeusz przeżył, chyba Bogowie zlitowali się nad biednym uczonym.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |