Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2012, 18:36   #22
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Sara krążyła z tacą wśród gości. Z bliska oglądała znakomitości jakie pojawiły się na przyjęciu zaręczynowym przyszłego dziedzica. Nadstawiała uszu krążąc wśród gości i nasłuchiwała ploteczek jakimi się wymieniano. Jako służąca była dla nich niczym jeszcze jeden mebel w tym pomieszczeniu. No może trochę praktyczniejszy mebel bo reagujący na ich skinienie i taki, który można było wysłać po swoje widzimisię.


Zaciskając zęby ze złości Sara ruszyła po pierścień z granatem, który sobie zażyczyła jaśnie pani. Spieszyła się nie tylko ze względu, by jak najszybciej spełnić zachciankę pracodawczyni, ale również dlatego, że wreszcie pojawili się główni bohaterzy dzisiejszego wieczoru. Tyle się mogło wydarzyć w czasie kiedy ona będzie biegała w tą i spowrotem po jakieś durne pierścienie.
Zmarnowała jednak trochę swojego cennego czasu na bałagan na jaki natknęła się w korytarzu. Rozejrzała się wokoło zastanawiając kto lub co mogło być jego przyczyną. Rozejrzała się jeszcze raz po korytarzu i wyminęła przewrócony stolik. "Lepiej się stąd zabiorę, bo jeszcze każą mi sprzątać i stracę więcej niż idąc po ten pierścionek."

Daleko jednak nie udało jej się przemieścić kiedy do jej uszu dotarł kobiecy krzyk i sprawił, że zmieniła jednak kierunek swej wędrówki. Ruszyła w stronę wrzasku i jej oczom ukazała się sylwetka mężczyzny. Przyjrzała mu się uważnie przypominając sobie, że jest to pułkownik Bordon, który obecnie zamieszkuje w domku myśliwskim Lorda Hastingsa. Popędziła za nim w stronę gabinetu skąd dochodziły wrzaski. Mijając otwierające się drzwi do czerwonego pokoju, w których stanął ze zmierzwionymi włosami i w rozchełstanym ubraniu Guy Hastings, zauważyła kątem oka Anabell. "To tutaj się zapodziała. Ja biegam w tą i we wtą a ona się zabawia z tym dręczycielem pokojówek. No cóż... jej sprawa, jak lubi takich brutali..." - przeleciało jej przez głowę. Pomimo, że nie pracowała tutaj zbyt długo, co nieco dowiedziała się na jego temat od innych dziewcząt. I to co się dowiedziała sprawiało, że trzymała się od niego z daleka. Ian Ramsay miał bowiem rację, pokojówki lubiły dzielić się swoją wiedzą, a ona niekiedy bardzo się przydawała. Nie zwalniając kroku wpadła do gabinetu i z wrażenia przystanęła w progu.

"O matko! Kto to doczyści? Za nic nie wrócę na przyjęcie jak spadnie to na mnie!" pomyślała dziewczyna w pierwszej chwili na widok powiększającej się kałuży krwi. Kolejny wrzask stojącej w gabinecie dziewczyny wyrwał Sarę z zadumy.
Z jej ust wyrwał się szept:
- Lord Hastings.
Wyminęła stojącego jej na drodze pułkownika i dopadła do leżącego na podłodze mężczyzny. Runęła na kolana nachylając się nad nim. Wiedziała, ze nie żyje, sama nie wiedziała skąd, ale czuła to.
" Dlaczego?! Dlaczego tak?!" Chwyciła za porcelanową rękojeść szpikulca do lodu jakby chciał go wyrwać z jego głowy. Jednak ruch ten pohamował widok krwi, która na oczach dziewczyny "przeobraziła" się w obraz...


Wzdrygnęła się puszczając szpikulec i zaciskając oczy. Przysiadła na piętach i otworzyła oczy, krew ponownie tworzyła zwykła plamę. Zerkając na trupa myślała: " Dlaczego tak łatwo? dlaczego tak szybko? Nawet nie cierpiał... napewno nie cierpiał!". Sara nawet nie zauważyła innych, którzy zostali tu zwabieni krzykiem Celi, starając się powstrzymać chęć wyrwania szpikulca i wbicia go ponownie w ciało leżącego mężczyzny.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.

Ostatnio edytowane przez Vantro : 12-04-2012 o 08:48. Powód: wstawienie obrazka, który znikł :D
Vantro jest offline