Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2012, 08:36   #41
Viviaen
 
Viviaen's Avatar
 
Reputacja: 1 Viviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie coś
Zgodnie z jej przwidywaniami, komendant rzucił się na nich z szarżą. Taki amok widziała jeden, jedyny raz... Wiedziała, że dla Sho nie liczy się już nic, poza walką. Nieważne z kim, nieważne jak. Ważne, żeby walczyć. Być może w tym szale była ich nadzieja...

Wdzięk walczących samurajów nieodmiennie ją fascynował, zwykle nie mogła oderwać od nich wzroku, chłonęła każdy, najdrobniejszy ruch, zmianę ułożenia ciała, niedostrzegalną dla tych, którzy się jej nie spodziewali. To były inne walki, pokazowe, organizowane w różne święta. Taki szał bojowy widziała tylko raz, jeden, jedyny, i nie zapomni go do końca życia. Ronin walczył o życie. Przegrał, jego przeciwnik był zbyt dobrze wyszkolony, on zbyt zdesperowany. Popełnił jeden błąd i przypłacił go głową. Też szarżował z wysoko uniesionym mieczem. Nie trafił, stracił na ułamek sekundy równowagę, wystarczyło delikatnie popchnąć, by upadł niesiony siłą rozpędu. Kiedy padł na kolana, jego przeciwnik zdjął mu głowę z ramion. Dokładnie tak, jak przed chwilą komendant zdjął głowę temu nieszczęsnemu jeńcowi.

A jednak ich wróg nie poruszał się z taką gracją, na jaką mogło to wyglądać. Doświadczone oko rejestrowało drobne zakłócenia rytmu, lekkie pochylenie ciała na jedną stronę... Widziała, że komendant dostał kamieniem w głowę. Może adrenalina nie dopuszcza urazu do świadomości, ale ciało na pewno go odczuwa. Trzeba było to wykorzystać.

Sakamae odzyskała równowagę w przeciwieństwie do mężczyzny, który zwrócił na nich uwagę komendanta. Najwyraźniej był w szoku, Sho nie zareagował zgodnie z jego zamiarem. Krzyczał, ale to dobrze. Może dzięki temu trochę się uspokoi. Gorzej, że się nie ruszał. Jeśli nie uskoczy, zanim spadnie ostrze, zostanie przecięty wpół. Japonka nie chciała wybierać między życiem swoim a tego, który tak bezmyślnie ich naraził. Modliła się, by mężczyzna doszedł do siebie, zanim będzie za późno.

Za szarżującym komendantem Sakamae zauważyła dwie pozostałe kobiety, jak zachodzą go od tyłu, najwyraźniej zamierzając go uderzyć równocześnie w głowę i nogi. Dobrze, chociaż spowoduje to nieprzewidywalną reakcję ciała. I jeszcze bardziej nieprzewidywalny ruch katany. Yoshinobu, puszczona już przez towarzysza, oparła się pewnie na obu nogach, odciążając trochę stłuczone kolano. Będzie potrzebne za chwilę. Jeśli komendant upadnie do przodu, będzie musiała uskoczyć spod ostrza i wytrącić miecz z rąk. To było najważniejsze, Sho musi puścić katanę... Zacisnęła w dłoniach kamienie. Nie potrafiła walczyć, ale uderzając w czułe miejsca na dłoniach i nagdarstkach ostrymi krawędziami powinna osiągnąć zamierzony rezultat. Głęboko wciągnęła powietrze do płuc, sycąc się jego smakiem i czekając przygotowana na szarżującą śmierć.

Nie zamierzała umierać.
 
__________________
Jeśli zabałaganione biurko jest znakiem zabałaganionego umysłu, znakiem czego jest puste biurko?
Albert Einstein

Ostatnio edytowane przez Viviaen : 06-04-2012 o 08:39.
Viviaen jest offline