Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2012, 14:37   #101
Ulotna
 
Ulotna's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulotna jest na bardzo dobrej drodzeUlotna jest na bardzo dobrej drodzeUlotna jest na bardzo dobrej drodzeUlotna jest na bardzo dobrej drodzeUlotna jest na bardzo dobrej drodzeUlotna jest na bardzo dobrej drodzeUlotna jest na bardzo dobrej drodzeUlotna jest na bardzo dobrej drodzeUlotna jest na bardzo dobrej drodzeUlotna jest na bardzo dobrej drodzeUlotna jest na bardzo dobrej drodze
Basia Zaręba (i Dżuma ;))

Obudziła się na tylnim siedzeniu auta. Na ziemi leżała i popiskiwała Dżuma. Jakiś facet leżał obok. Wzięła do ręki pistolet, a cały swój dobytek spakowała do plecaka. Wysiadła z auta. W okolicy nie zauważyła truposzy, więc spokojnie wyjęła mapę ze skrytki. Rozejrzała się wokoło szukając charakterystycznych punktów. Niestety nic takiego nie zauważyła. Podeszła więc do faceta w aucie i uważnie go przeszukała. Potem zaczęła go budzić, trzymając w jednej ręce pistolet.
Budzony zamruczał przeciągle, po czym otworzył oczy i popatrzył na wycelowany w siebie pistolet, sparaliżował go strach. Po chwili spostrzegł, że jego kumple też nie żyje. Do oczu napłynęły mu łzy.
- Zabiłaś go dziwko... - wychrypiał, miał okropnie sucho w ustach.
- Nie, nie zabiłam go. On uderzył mnie, potem straciłam przytomność, a obudziłam się dopiero tutaj. On już nie żył. Ja również nie zamierzam ginąć. - odsunęła się trochę do tyłu - Wiesz którędy do obozu?
- A gdzie jesteśmy - rozejrzał się przez szyby samochodu.
- Prawdę mówiąc nie mam zielonego pojęcia
- A skąd ja mam to wiedzieć?
- Myślałam, że możesz znać okolicę. Nawet jakąś starą mapę mam.
Gwizdnęła na Dżumę. Są w takiej sytuacji, że każdy pomysł się liczy. Kucnęła przed suczką i delikatnie ujęła jej pyszczek
- Piesku kochany, wiesz, gdzie Jacuś? Gdzie jest Jacek?
Piesek zamerdał ogonem, wpatrując się tempo w Barbarę.
- Dobra. Jakieś pomysły? Możemy zawrócić i przejechać przynajmniej kawałek drogi z powrotem autem, jeśli jeszcze jest benzyna.
Mężczyzna tylko czekał, aż przestaniesz w niego celować.
- Dobrze. Możemy spróbować. Prowadzisz?
- Ty prowadź
Przeszedł za kierownicę
- Dokąd niby mam jechać?
- Zawróć i jedź w przeciwną stronę niż jest skierowane auto
Porywacz, który teraz sam był porwany, usłuchał. Co prawda lada chwila miała się zaświecić rezerwa, ale wszystko zapowiadało że samochód przekula się jeszcze sporo. Porywacz, milczał. Prowadził.
W milczeniu jechali kilka minut. Basia siedziała z Dżumą na kolanach. W jednej dłoni cały czas trzymała pistolet i uważnie rozglądała się po okolicy.
- Jak się nazywasz? I czemu mnie porwaliście?
- Andrzej. Ratowaliśmy się. Ty mnie walnęłaś w łeb?
- Tak. Kradliście nasze auto
- Nawet nie wiedziałem że ktoś siedzi z tyłu... Ratowaliśmy się.
- Przecież tam był tłum ludzi! Bez problemu odparlibyśmy atak
Milczał. Chyba wstyd mu było się przyznać że tak spanikowali.
- A teraz przydałoby się wrócić. no nie? Przeprosić zawsze można - uśmiechnęła się - widzisz tego szczeniaka? Należy do Jacka. Powinnam go oddać jak najszybciej. Gdy ostatnio z nim rozmawiałam widziałam wyraźnie, że jest w tym psie zakochany - puściła do niego oko
- Oni mnie tam zabiją. Zajebali Bartka. Sama widziałaś. Strzelali mimo że byłaś w samochodzie - w przedniej szybie tkwiły dziury po pociskach.
- Skąd mogli wiedzieć, że w nim jestem? Poza tym pomyśl - jeśli ktoś Ci kradnie w obecnych czasach coś bardzo dla Ciebie ważnego, to co robisz? Bo raczej na pewno nie pozwalasz mu ot tak sobie odejść, prawda?
- Ja tam nie wrócę, wysiądę jak zacznę poznawać teren. Zastrzelą mnie jak psa. Jak nie żołnierze, to Rostowski. I tak to miał w zamiarze, wykorzystałem okazję.
- Jak chcesz. Ja wracam.
- To mnie wypuść.
- Poczekaj, aż dojedziemy do okolicy, którą i ja rozpoznam.
Mężczyzna zatrzymał się przed skrzyżowanien
- Gdzie teraz?
- Na południe
- Gdzie ono jest? To tu? - wskazał ręką w lewo.
- Tak. W lewo
Skręcił.
 
Ulotna jest offline