Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2012, 14:57   #13
Rudzielec
 
Rudzielec's Avatar
 
Reputacja: 1 Rudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodze
~Miło czasem robić tylko za straszak.~ pomyślała, nie miała nic przeciwko spokojnemu zatrzymaniu.
-Jesteś pewien że ci dwaj dadzą radę go przypilnować?- zapytała gdy porucznik wyszedł po chwili.
-Co? A tak, nie powinno być problemu. Chciałem z tobą pomówić o innej sprawie twoja pomoc przy zatrzymaniu to niejako efekt uboczny. Ale pozwól, to nie miejsce na taką rozmowę.- odpowiedział Drodth ujmując ją pod ramię i kierując najwyraźniej z powrotem do swego biura.
Słuchając pobieżnego opisu sytuacji Erianne zastanawiała się intensywnie. Czy cała sytuacja to podstęp Czerwonych? A może jakaś frakcja w mieście? Zresztą Simbul miała tylu wrogów, że można by spędzić parę lat próbując wydedukować kto, co, jak i dlaczego oraz kto na tym skorzysta.
-Gratuluję.-powiedziała z krzywym uśmiechem- Takiego bajzlu nie widuje się często. Aż mi cię szkoda jak pomyślę o tych wszystkich stowarzyszeniach, lożach i stronnictwach które pewnie niedługo się dowiedzą o tej sytuacji i spróbują coś na tym zyskać. Pewnie byłabym bardziej współczująca gdyby nie fakt, że pewnie werbujesz mnie żeby jakoś tą sytuację odkręcić?
- Tej sytuacji? Proszę cię, Twierdza Griffonheight to pod tym względem najlepsze miejsce w Velprintalarze. Tutaj organizacje pozarządowe oprócz samej Gwardii Simbul nie mają najmniejszego wstępu. Co do tego, dlaczego cię potrzebuję tak... No nie jest dobrze, tak jak mówiłem nawet Czerwoni nie są w stanie od tak podrobić naszych broszek komunikacji magicznej - mówiąc to stuknął w swój pagon porucznika - więc przyjmuję, że informacja jest prawdziwa. Powiem więcej, sam chętnie bym się udał pomóc odkręcić to wszystko, ale ktoś wojskiem ewentualnie musi dowodzić, a tak się składa że kapitan Seawind ceni mnie bardziej, niż tych starych ramoli. - Mówiąc to mimowolnie wypiął pierś, jakby chwaląc się czymś niezwykłym.

- Erianne, mogę na ciebie liczyć? Nie znam chyba kogoś bardziej wszechstronnego od ciebie.
-Oczywiście, w końcu jestem wszechstronna i godna zaufania jak na krwiożerczą zabójczynię, że nie wspomnę o drobnym fakcie iż jestem praktycznie najemniczką.-wzruszyła ramionami.-Na twoje szczęście.-Zastanowiła się, sytuacja na razie wydawała się pod kontrolą ale kto wie, niedługo na ulicach mogły wybuchnąć zamieszki albo otwarta wojna. To mogło przeszkodzić w jej planach, a poza tym, może dzięki temu uda jej się osiągnąć swój cel? Wdzięczność możnych tego świata była niebezpieczną rzeczą ale mogłaby bardzo pomóc w jej poszukiwaniach.

-Niech będzie-powiedziała w końcu- zgadzam się, powiedz mi tylko czy działam oficjalnie i z upoważnienia czy może właśnie “przestałam istnieć”? Oraz czy działam sama czy też mam się do kogoś zgłosić no i oczywiście komu meldować o wynikach?
- Działasz oficjalnie, na polecenie Simbul, działasz w grupie... Jakiej? Nie wiem, kilka osób miało zebrać swoich najbardziej polecanych agentów. Masz stawić się o zmierzchu na piętrze gospody Pod Szmaragdowym Gryfem. Jeżeli to wszystko, to powodzenia Erianne.
-Grupa ludzi którzy nigdy nie pracowali ze sobą i najpewniej nie do końca sobie ufają to nie jest moim zdaniem najlepszy pomysł w tej sytuacji, ale skoro ktoś uznał, że tak będzie lepiej to trudno.-Powiedziała zerkając sceptycznie na Drodtha, ten rozłożył bezradnie ręce jakby mówiąc "To nie mój pomysł. Sama wiesz jak jest, mamy rozkazy i mamy je wykonać"
-Coż to chyba wszystko, dzięki i nawzajem, nie daj się zabić na tym swoim kurczaku.- Powiedziała wychodząć, zapowiadały się ciężkie dni w Velprintalrze...
 
Rudzielec jest offline