Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2012, 12:15   #45
Reinhard
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Każdy zmysł Zeba wydzierał się „Nie idź tam!”, łącznie z tym dziwnym czymś, przeczuciem, które nie raz ocaliło jego skórę. Bez co najmniej butelki Wędrowniczka w życiu by się nie przyznał do posiadania czegoś takiego.
Rozkaz jest rozkaz. Fucha dowódcy to posyłanie ludzi na śmierć. A on wykonywał rozkazy przez pół życia i żył dobrze na koszt amerykańskiego podatnika. A czasem i chińskiego kupca, hehe…

Collins krytycznie spojrzał na swoją broń. Pistolet i sztylet na taką górę tłuszczu. Przecież on będzie walczył jeszcze dziesięć minut po śmierci, zanim przez warstwy sadła do mózgu dobije się sygnał „nie żyjesz”. Na takie okazje wymyślono śrutówki.

Zeb przełożył pistolet do lewej ręki, sztylet ujął w prawą. Miał nadzieję, że któryś z kolegów przeprowadzi atak główny, przy pomocy karabinu z bagnetem. Sam by to zrobił, gdyby go miał. On wtedy będzie miał sekundę, by doskoczyć do wroga i jakoś przedrzeć się przez fałdy tłuszczu. Najlepiej chyba ciąć go pod pachą, albo włożyć nóż pod żebra. Tak, jak wyciągnie rękę (rękę – jak obie nogi Collinsa!), wtedy marine wbije ostrze w jego pachę i będzie modlił się, by w tym tłuszczu znaleźć naczynia krwionośne.

Była tez druga możliwość (chociaż mało prawdopodobna, to weterani, a przed sobą mają tylko jednego bezbronnego Japońca. Poza tym, treningi Marines są oparte na brutalnym przejmowaniu inicjatywy, w końcu są Raidersami, a nie Kółkiem Miłośników Egzystencjalnych Refleksji). Chłopaki się przestraszą, a „sumoka” zwróci się ku niemu. Wówczas Zeb będzie próbował zejść na bok i wślizgiem obunóż trafić w jego piszczel lub kolano z boku. Takiemu gigantowi muszą zdrowo dokuczać stawy kolanowe, dźwigać taki ciężar…Dobrze, że po deszczu było błoto, to ułatwi sprawę. Może któryś z żołnierzy też wpadnie na pomysł, by grubasa najpierw przewrócić.

Collins gestem pokazał towarzyszom broni, że zajdzie „sumokę” z boku i wskazał tych z karabinami, imitując sztyletem nakładanie bagnetu, a następnie wskazując grubasa. Na koniec wskazał naszywki sierżanta na swoim mundurze, by nie mieli wątpliwości, jak odczytać jego sygnał.
Zeb zaczął flankować grubasa. Obniżył środek ciężkości ze względu na błoto. Starał się utrzymać krok na tyle szybki, by nie zagroziło to jego stabilności. W zależności od reakcji „sumoki”, zamierzał zrealizować jeden z dwóch obmyślanych przed chwilą planów. Pistoletu zamierzał użyć jedynie w wypadku zagrożenia jego życia.
 
Reinhard jest offline