Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2012, 14:45   #46
Cold
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
Wola przeżycia z każdą chwilą była coraz większa, popychając młodą kobietę do podjęcia nierównej walki. Natasha jednak nie była osamotniona w tej bitwie. I choć nie było w tym ani cienia taktyki, to dzięki niememu porozumieniu, kobiecej intuicji – ich szanse przeciwko uzbrojonemu w zabójczy, samurajski miecz komendantowi wzrosły z zerowych do minimalnych.

Nim jednak któraś z kobiet zdążyła cokolwiek uczynić, Japończyk już dotarł do swojej pierwszej ofiary.
Krew trysnęła z rozcięcia, a Natasha z ledwością utrzymała zimną krew. Nie było wtedy czasu na to, by doskoczyć do rannego i zatamować krwawienie. Priorytetem był Sho. Stanowił śmiertelne zagrożenie, które trzeba było jak najszybciej wyeliminować.

Natasha Wickham zamachnęła się kijem, który trzymała oburącz i z całej siły uderzyła w nogi komendanta. Nie było w tym finezji, do jakiej była przyzwyczajona, ale na szali ważyły się ich własne losy i estetyka nie była istotna.

Kolejną ofiarą ataku komendanta padła młoda Japonka. Gdyby nie desperackie i głupie zachowanie rozbitka, na pewno by do tego nie doszło. Jednak wzrok Wickham zarejestrował, że rana Azjatki nie była na tyle poważna, by zagrażać jej życiu. Gorzej miał się mężczyzna, leżący na piasku pośród własnej krwi. Szlag by to!

Krew pulsowała w jej skroniach, serce chciało przebić się przez klatkę piersiową i najchętniej przepłynąć wpław cały Pacyfik. Natasha nie myślała o niczym innym, jak o skutecznej eliminacji przeciwnika. Musiała przeżyć i tylko z tą myślą zamachnęła się po raz kolejny, uderzając komendanta prosto w oko.

Stracił wzrok. Przynajmniej na moment. Dzięki temu rozbitkowie zyskali chwilową przewagę. Trzeba było działać szybko. Natasha czuła jak adrenalina nadal buzuje w jej ciele, pozwalając na to, czego normalnie nie byłaby w stanie uczynić. Nie przy takim skrajnym wyczerpaniu.

Szczęściem uniknęła ostrza, które jedynie wybiło jej z rąk prowizoryczną broń. Nie było czasu na omawianie dalszej strategii. Komendant klęczał na piasku, to była ich jedyna szansa. Natasha wstrzymała oddech. Wszystkie mięśnie zaczęły działać jej na pełnych obrotach, kiedy w szaleńczej desperacji rzuciła się ku wytrąconej z rąk Sho katanie.

Musiała być pierwsza. Musiała do niej dotrzeć przed Japończykiem. W tamtej chwili życie rozbitków zależało od niej.

Zupełnie jak wtedy, w Jugosławii, gdy przez granicę musiała przeprowadzić pięciu czeskich oficerów. Jedynie jej zimna krew zdołała całą szóstkę uchronić przed zdekonspirowaniem przez niemiecki patrol.

Nie mogła zawieść, bo inaczej czekała ich pewna śmierć. Śmierć z rąk takiego śmiecia, jakim był Sho.

Z niemałym wysiłkiem doskoczyła broni i uniosła ją w górę. Ciągle miała nadzieję, że któraś z kobiet, wyczuwając odpowiedni moment, spowolniła w jakiś sobie znany sposób komendanta. Inaczej na nic zdałoby się dotarcie do miecza.

Jedyną styczność z taką bronią białą miała na treningach w ośrodku na zachodnim wybrzeżu Szkocji. Jednak katana Sho była znacznie lżejsza od tych przeznaczonych do ćwiczeń. Nie było to istotne. Natasha miała zamiar rozpruć nią komendanta. Gdyby ten upadł tuż przed nią, ostrze wbiłoby się w jego kark, a następnie drugi raz, trzeci... Do momentu, kiedy głowa przestałaby być integralną częścią jego ciała.

- Witamy w MI6, panno Wickham.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.

Ostatnio edytowane przez Cold : 07-04-2012 o 15:00.
Cold jest offline