Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2012, 17:17   #5
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
- Wiesz co się stało - nie było to pytanie. Raczej początek rozmowy, równie dobry jak każdy inny - Najpierw miałem sen, w którym widziałem Lindę pochłanianą przez zielone płomienie, w tym śnie byłeś też ty … ojcze, a potem … potem powiedzieli mi, że moja mała siostrzyczka nie żyje - z jego głosu przebijał smutek, ale wzrok … twardo wbijał się w Ozyrysa …

- Nie mogę się z nikim skontaktować przez telefon … co się stało? Ty na pewno wiesz coś więcej … -

- Przepraszam, to moja wina. Chciałem spotkać się z tobą zanim zrobisz coś głupiego - skrzyżował ręce na piersi i rozsiadł się wygodnie. - Musisz wiedzieć, że śmierć twojej siostry nie była przypadkowa i ... miała wiele wspólnego z "naszym" światem.
Ozyrys podał Kevinowi teczkę.
- Słowo ostrzeżenia zanim zdecydujesz się przejrzeć dokumentację zgromadzoną do tej pory przez policję. Nazwać zdjęcia makabrycznymi, to spore niedopowiedzenie.

Kevin bez słowa z zaciśniętymi zębami otworzył teczkę. Jedyną rzeczą zdradzającą w tym momencie buzujące w nim emocje, było drżenie rąk. Nie wiedział co tam znajdzie … ale musiał się tego dowiedzieć ...

Nie był to jego pierwszy raz kiedy miał okazję przeglądać tego typu dokumenty. Jego oko bez trudności filtrowało więc wszystkie informacje, skupiając się tylko na tych, które były naprawdę istotne.

Do zabójstwa doszło ledwie wczoraj, kiedy dość późną porą wracała ze spotkanie koła dyskusyjnego. Zwłoki zostały odnalezione dziś rano przez profesora Marcusa Powella, podczas jego drogi do pracy. Brak świadków i jakiegokolwiek materiału dowodowego. Na drugiej stronie znalazł notatki sporządzone podczas przesłuchań jej znajomych i innych osób mogących posiadać jakieś istotne dla sprawy informacje. Poczuł jakby w jego serce ktoś wbił szpikulec do lodu, kiedy zauważył swoje imię.

"Kevin Jeremy McGregor (brat) - jak do tej pory brak kontaktu."

Dopiero wtedy zauważył coś dziwnego. Przeglądane strony samoistnie zapełniały się tekstem. Spojrzał pytająco na Ozyrysa. W odpowiedzi bóg wzruszył tylko ramionami z niewyraźnym uśmiechem, który zresztą szybko zniknął z jego twarzy. Spojrzenie Kevina znowu powędrowało więc ku aktom i wtedy też dostrzegł dopisek przy swoim nazwisku.

"Ostatnie miejsce pobytu - Boston. Bilet do Kairu wykupiony na dziś, godzinę 18."

Przeszedł na ostatnią stronę gdzie dojrzał spory blok tekstu w rubryce zatytułowanej "Przyczyny zgonu". Już miał zagłębić się w lekturę kiedy z teczki wypadło kilka zdjęć. Schylił się by je podnieść i wtedy zaczął dostrzegać szczegóły. Jego serce waliło jak szalone i miało ku temu powód. To co zobaczył nie mogło być jego siostrą. Kolor włosów, budowa ciała, wzrost to może i pasowało, ale cała reszta? W zasadzie jaka reszta? Między brodą i miednicą rozciągała się ogromna dziura. Czuł, że zaraz zwymiotuje. Uczucie to zyskało jeszcze na sile, kiedy uświadomił sobie, że czegoś brakuje ...

Wrócił do sekcji, którą przed chwilą pominął.

"... brak serca, nerki, prawego oka i sporego płata skóry wyciętej z brzucha ... Cięcia wykonane narzędziami chirurgicznymi, prawdopodobnie przez profesjonalistę ..."

Medyczny bełkot średnio go interesował. Zresztą ciężko było czytać kiedy cała teczka dygotała wraz z jego dłońmi, w zasadzie z całym jego ciałem.

Nie załamał się … przynajmniej ponownie się nie załamał … przez chwilę czuł się jakby to nie on kierował swoimi ruchami, jak gdyby to wszystko nie dotyczyło jego. Żaden rodzaj szkolenia, nie może przygotować na coś takiego. Odkaszlnął … bo nie ufał do końca swojemu głosowi, nie w tym momencie. Jednakże musiał się odezwać

-Masz jakieś podejrzenia … mówiłeś, że to mocno związane z nami -

- Ichor, boski pierwiastek - wykonał powolny ruch dłonią i dopiero po chwili dało się zauważyć, że ciągnie się za nią czarna, stopniowo zyskująca na intensywności smuga. - Zabawna rzecz doprawdy. Wiesz już, że otrzymałeś ten dar z uwagi na swój rodowód. Dzięki temu jest tak silny i dzięki temu czyni silnym ciebie. Ma jednak również bardziej subtelne oblicze. Czasem widzisz osobę, która zdaje się promieniować. Możesz wręcz przyrzec, że kiedy przechodzi obok, kwiaty zaczynają kwitnąć. To również ichor. Zbyt słaby by w ogóle zwrócił uwagę wielu z nas. Mimo wszystko wystarczający by oddzielić jego posiadaczy od zwykłych ludzi. Twoja siostra była taką osobą. Koniec końców jej matka miała przyjemność bliższego poznania jednego z bogów. Coś takiego potrafi zostawić swój ślad.

Wyraźnie spochmurniał. Podszedł do barku i nalał whisky do dwóch szklanek. Postawił obie na stole, jedną przesuwając w kierunku Kevina.

- Niestety jak mogła przekonać się twoja siostra, taki nieoczekiwany prezent czasem może przyczynić się do naszej zguby. Zachary to imię tego, który ją zabił. Wiem bo tam na dole wielokrotnie mogłem przyglądać się efektom jego pracy. Niestety nie mogę pomóc bardziej. Jedni mówią, że to dość nietypowy nieumarły, ale trudno mi w to uwierzyć. Drudzy opowiadają o klątwie, która uwięziła jego nieśmiertelną duszę w nieustannie starzejącym się ciele. Trzeci mają go nawet za boga jednego z zapomnianych przez czas panteonów. Jedno jest pewne, zawsze pozostawia ofiary bez organów. Różnych to fakt, ale to nadal jedyna rzecz, która pozostaje niezmienna w jego modus operandi. Oprócz tego jest zagadką. Nawet dla nas. Kiedyś sam zacząłem interesować się owym zabójcą. Jedyne czego udało mi się w tym czasie dowiedzieć to to, że w okolicach XVIII wieku świat zaczęły wypełniać tego typu zwłoki. Tak, świat bo sam Zachary wypływa raz na kilka lat, zawsze w zupełnie innym miejscu. Na długo przed tym jak odwiedził Egipt, podróżował po Japonii, obu Amerykach i reszcie Czarnego Lądu. -

Kevin kiwnął głową -Statystyki - powiedział głucho, jakimś dziwnym tonem -Mówią wyraźnie, że większość morderstw dokonują osoby nam znane. Reszta to albo przypadki i one są praktycznie nierozwiązywalne oraz między innymi dzieła seryjnych zabójców - Kevin złapał się w tym momencie tego co znał najlepiej. Swojej pracy. Bądź co bądź był policjantem … sporo swojej kariery zawodowej poświęcił na rozwiązywanie kwestii bezpieczeństwa, ale miał też doświadczenie z zabójstwami. Chciał to rozwiązać. Zawsze myślał, że dawał rodzinom ofiar zamknięcie, gdy mordercy ich bliskich spotykała zasłużona kara. Teraz mógł to samo zrobić dla siebie … los jeden wiedział, że potrzebował tego. Ponownie przyjrzał się dokumentom

-Sprawy seryjnych zabójców są bardzo trudne. Zazwyczaj powołuje się do nich odpowiednie zespoły, o ile oczywiście połączy się odpowiednie kropki. Takie osoby, zawsze zostawiają jakiegoś rodzaju podpis, dlatego wycina swoim ofiarom organy … oczywiście, inną wspólną cechą, mógłby być jakiś boski pierwiastek, ale to mógłbym stwierdzić z pewnością dopiero gdybym dostał pełną dokumentację - nie myśleć o tym, że mówił o swojej maleńkiej siostrze, tej którą przysięgał sobie, że będzie chronił … praca … teraz praca i rozwiązanie sprawy … to było teraz ważne.

-Kuba Rozpruwacz - powiedził niby nie związane ze sprawą słowo -Najsłynniejszy seryjny morderca z Whitechapel. Działał w Londynie w XIX wieku, nigdy go nie złapano. Podejrzewano lekarzy właśnie przez podobne profesjonalne wycięcie organów … chociaż wtedy nie zabierał wszystkich - McGregor przerwał na chwilę przełykając ślinę i biorąc łyk whiskey na uspokojenie. Starał się mówić profesjonalnym tonem, w ten sposób odwoływał się do szkolenia … musiał trzymać się tego co zna

-Jeżeli to ta sama osoba … to pojawią się kolejne ciała - tego akurat był pewien, jak i tego, że nie można do tego dopuścić. Kolejne cierpiące rodziny … nie, nie chciał w tym momencie o tym myśleć

-Kłopot polega na tym, że ta sprawa leży w jurysdykcji NCIS … Linda jest … była - przez chwilę wydawało się jakby Kevin miał nie wytrzymać. Czuł się prawie jak wtedy, gdy dwóch agentów poinformowało go o śmierci jego matki w Afganistanie … ale teraz … cóż teraz sam był agentem i chociaż nie mógł przywrócić swojej siostry do życia, mógł zadbać o to, aby sprawiedliwości stała się zadość … -Córką oficera marynarki wojennej, który pozostaje w aktywnej służbie i córką agentki NCIS … oczywiście jeżeli ktokolwiek skojarzyłby to z seryjnymi morderstwami w sprawę wmieszałoby się FBI i zupka z literek, zaczęłaby się burzyć - jego wzrok przebiegł przez kolejny tekst dodany właśnie w teczce

-Skoro zwykli policjanci go nie znajdą to ja muszę to zrobić. Oczywiście problem polega na tym, że agenci nie spodoba się to, że grzebię przy sprawie morderstwa własnej siostry. Przepisy i zdrowy rozsądek - chłopak pociągnał kolejny łyk napoju ze szklanki. -Muszę udać się na miejsce, może uda mi się dowiedzieć czegoś więcej o Zacharym … porozmawiać z jakimś duchem … będę potrzebował do tego małej pomocy … nie chciałbym, żeby moi pracodawcy zbyt szybko dowiedzieli się co robię, nie żeby zmusili mnie do wyboru - agent ponownie zamilkł wpatrując się w jakiś daleki punkt … gdzieś, gdzie kończył się horyzont

-Ojcze … co z duszą mojej siostry …. czy … czy możesz jakoś jej pomóc?-

- Jeszcze nie, ale spróbuje. Musisz zrozumieć, że to skomplikowane - z trudem wypowiadał każde słowo. - Tymczasem mały prezent.

Sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyciągnął swój portfel. Chwilę potem w jego dłoni znalazł się czarny kartonik, który podał Kevinowi. Ot prosta wizytówka z napisem "9 Stripes". Jedynym urozmaiceniem była kosa umieszczona wewnątrz cyfry.

- Przykro mi to mówić, ale odnalezienie zabójcy twojej siostry jest poza zasięgiem jakiejkolwiek agencji. Podczas gdy ty utkniesz w biurokratycznym bałaganie zabójca ponownie zapadnie się pod ziemię. Natomiast to - wskazał na wizytówkę - rozwiązanie twoich problemów.

- Kimkolwiek, lub czymkolwiek ten Zachary w istocie jest. Będziesz potrzebował pomocy, takiej której nie otrzymasz nawet od całej armii policjantów - upił większy łyk whisky i kontynuował. - Zaaranżowałem małe spotkanie z naszą wspólną znajomą. Nie jestem w stanie pomyśleć o kimś innym, kto okazałby się większym wsparciem. Skrzyżowanie Myrtle i Joy. Dziś punkt 18. O ile oczywiście postanowisz pójść za moją radą.

-Zrobię wszystko, żeby dopaść zabójcę mojej siostry - powiedział Kevin z niezachwianą pewnością siebie -Nie dla zemsty … ale, żeby już nikt więcej, nie musiał cierpieć, tak jak ja dzisiaj. Jeżeli będę musiał wyciągnę go z piekła, żeby odpowiedział za swoje zbrodnie - znów przerwał zastanawiając się nad czymś - Oczywiście nie wyślą mnie teraz do Kairu, ale zrobią wszystko, żebym nie kręcił się zbyt blisko tej sprawy. I tutaj wchodzi ta mała pomoc. Potrzebuję kogoś, kto zapewni mi trochę spokoju … podejrzewam, że masz znajomych, w różnych agencjach i jesteś w stanie ściągnąć mi z “pleców” mojego pracodawcę … będą się bali, że będę szukał zemsty -

- Szczegóły, dość uciążliwe, nadal jednak szczegóły. Poradzę sobie z tym w trakcie jednej partyjki golfa. Zrobię co w mojej mocy, byś mógł poświęcić całą swoją uwagę zadaniu. Ostatecznie jesteś przecież moim synem.

Uśmiech zniknął zupełnie niespodziewanie z twarzy Ozyrysa. Zastąpił go wyraz powagi. On sam studiował uważnie Kevina i kiedy ich spojrzenia się spotkały, agent poczuł jak bijący z oczu boga chłód wywołuje ciarki na jego plecach.

- Pamiętaj tylko kto jest twą zwierzyną. Trudno o istoty zdolne umknąć memu spojrzeniu. Nie daj zaślepić się zemście. Jest szansa, że w tym stanie nawet nie zauważysz jak ulatuje z ciebie życie - podszedł do Kevina i położył dłoń na jego ramieniu, powrócił nawet uśmiech, choć oczy pozostały niezmienne. - Tam na dole nie jestem tak miły. Sam rozumiesz, mam reputację do podtrzymania.

Kevin kiwnął głową -Rozumiem i będę ostrożny … wiesz, kiedy zginęła moja matka, pragnąłem zemsty … ale to uczucie pozostawia potem pustkę … nie … ostatecznie jestem gliniarzem - na jego twarzy po raz pierwszy od początku rozmowy pojawił się nikły uśmiech -Więc zrobię to co trzeba - podniósł się ze swojego miejsca dopijając resztkę whiskey -O 18 mam spotkanie, do tego czasu … jest parę rzeczy, które chciałbym przemyśleć -

Wyszedł z budynku idąc sam pustymi korytarzami. Gdy zginęła jego matka czuł się bezsilnie, nie mógł zrobić nic. Całą popapraną sytuację zmienił w determinację wstąpienia do służby, pójścia w jej ślady ... a teraz ... teraz ścigał sprytnego i niebezpiecznego mordercę. Takiego, którego tylko on mógł dopaść ... i cholera zamierzał to zrobić. Kevin wierzył w sprawiedliwość ... jeżeli to on miał ją dostarczyć ... cóż niech tak się stanie.

Wiedział, że czeka go pewnie kilka ciężkich rozmów. Ojczym był załamany, policja i pewnie jego własna agencja ... prowadzący sprawę, będą chcieli z nim porozmawiać. Musiał na razie grać na zwłokę. Przede wszystkim przy pierwszym kontakcie, będzie musiał załatwić sobie pozostanie w Stanach ... przez kilka dni ... do pogrzebu, nie będzie to problem ... no chyba, że zacznie sprawiać kłopoty, a przy poszukiwaniu zabójcy ... może się tak stać ... cóż ... kości zostały rzucone ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline