Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2012, 18:44   #3
Shartan
 
Reputacja: 1 Shartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumnyShartan ma z czego być dumny

Wyjazd z Hezu do odległego Addsburga nie zachwycił Dantego. Tym bardziej wysłanie wraz z nim dwóch starszych inkwizytorów z których zdaniem będzie musiał się liczyć. Zawsze wolał prowadzić śledztwa na własną rękę, zwłaszcza z powodów metod pracy jakie stosuje. Mogą one bowiem wzbudzić zastrzeżenia jego starszych kolegów. Istniała jednak szansa, że jego postępowanie nie będzie dla nich problemem. Jeszcze dziwniejszy był dla niego skład inkwiztytorów jakich dobrano oraz ich ilość. "Jest nas zbyt dużo, a jego niezadowolencji musi chodzić o coś innego niż szybki kontakt z nim w razie problemów. Wciągnięcie do sprawy inkwizytora z Bechyně również jest dziwne".

Wiedział, że piątka czarnych płaszczy wywoła poruszenie w mieście kiedy do niego dotrą. Zwłaszcza kiedy ludzie dowiedzą się o Xavierze Baserto zwanym zapalczywym lisem, który ma na koncie spalenie więcej niż jednej wioski. Możle dlatego w skład grupy wchodzi Alinard z Grotaferraty najbardziej znany konfident biskupa Gesrarda. "Czyżby został on wysłany by utęporować nieco zapędy zapalczywego lisa jakim jest brat Xavier". Dante pamiętał również doskonale o jednej z misji w której udział brał Alinard. Dwóch inkwizytorów, którzy prowadzili razem z nim śledztwo już nigdy nie powróciło. Oficjalne informacje głosiły, że odestałno ich do pilnych zadań na prownincji, ale plotka mówiła, że zabrano ich do klasztoru Amszilas z powodu zaniedbań jakich się dopuścili. Prawdy nie dało się ustalić. "Może z tej misji również ma wrócić tylko szpieg biskupa a pozostali, którzy z nim wyjechali już nie. Nie potrzebnie rozważam takie rzeczy w końcu wszystko okaże się na miejscu. Jednak cały czas muszę być czujny by nie paść ofiarom wielkich tego świata".

Myśli włoskiego inkwizytora powędrowały ku ostatieniemu z towarzyszy podróży Jerardzie Kohlraabe o którym wiedział najmniej z pozostałej trójki. Jedynie to, że podobnie jak on lubił szermierkę, a jego ojciec jest wpływowy. Dotarły do niego również plotki, że to tatuś załatwił mu licencję inkwizytorską Hezu. "W każdym razie nic takiego by podpaść jego niezadowolencji. Jednak z jakichś powodów znalazł się w grupie, która wyruszyła z miasta. Wszystko wskazuje na to, że Gesrard zamierza przerprowadzić jakąś grę, a my jesteśmy jego pionkami. W każdym razie nie zamierzam stać po przegranej stronie kiedy gra dobiegnie końca".

Włoskiego inkwizytora ciekawił również ostatni członek grupy Otto Klepenberg, którego odebrali w Bechyně, a następnie ruszyli w dalszą drogę. Ponieważ nie pełnił swej posługi w Hezie było mu o nim jeszcze mniej wiadomo niż o bracie Jerardzie.."Może mnie zaskoczyć zarówno pozytywnie jak i negatywnie. Jak będzie tylko czas pokaże".

Wszystko wskazuje na zwykłą sprawę jakich wiele, ale kto wie czy nie przyjdzie się nam mierzyć z potężnym demonem". Sługa Boży za jedną z możliwości wysłania tylu inkwizytorów uważał gierki Gesrarda, ale drugiej opcji, że wysłano ich w miejsce gdzie dzieje się coś poważnego też nie odrzucał. Bowiem Włoch uważał, że należy poznać wszystkie możliwośći by wybrać najdogodniejszą dla siebie strategię. Najgorszą możliwością było, że obie możliwość są prawdą. Wtedy oznaczałoby to, że wszyscy w tej misji mogą mieć poważne kłopoty, ale takie zdarzenie należało również rozważyć by nie dać się zaszkoczyć burzy jaka może się zdarzyć w tej misji.

Dante żałował również, że nie wie zbyt wiele o Addsbergu. Przeważnie jeśli wyrusza na misje stara się czegoś dowiedzieć o miejscu do którego ma dotrzeć. Jednak wiadomość by wyruszyć przyszła zbyt szybko by można było się należycie do niej przygotować. Czasem takie sytuacje się zdarzają, ale nie sprawiają mu przyjemności. "Życie osoby, która jest młotem na czarownice i mieczem Aniołów bywa wiele razy zagrożone w misjach zwłaszcza jeśli trzeba je wykonać z dala od domu. Dlatego dobrze jest wiedzieć jak najwięcej o miejscu do którego się wyrusza. Czasem bowiem to mało istotny drobiazg może się okazać na tyle ważny, że urtatuje życie skromnego Sługi Bożego. W takim wypadku będę musiał przepytać miejscowych. Jednak są osoby u których czarn płaszcz wywołuje chęć zaszkodzenia osobie go noszącej. Obym na taką nie trafił wprowadzenie mnie w błąd może drogo kosztować osobę, która to uczyni lub mnie".

"Zima to piękna pora roku jak siedzi w ciepłym mieszkaniu i popija gorące trunki, a w łóżku czeka dziewczyna, która rozgrzeje jeszcze bardziej. Natomiast zima w drodze to tylko utrudnienie dla podróźnych. Jeśli będziemy mieć pecha to pogoda jeszcze się pogorszy i nawet jeśli sprawa zostanie zamknięta szybko to i tak możliwe, że zostaniemy tu na dłużej niż będzie to wymagane" - westchnął ciężko na myśl o tej niedogodności, ale chumor wrócił mu od razy kiedy pomyślał, że może znajdzie w tym mieście ładną dziewczyne, która go rozgrzeje w chłodne noce.

Kiedy dotarli w końcu pod brami Addsburga z romyślań wyrwało go słowa jednego z strażników.
- Cośta za jedni?
Pytanie trochę go zaskoczyło, ale zanim zdążył odpowiedzieć ubiegł go Xavier.
- Gość w dom, Bóg w dom, jak powiadają dobry człowieku.
Taką odpowiedzią brata inkwizytora również był zaskoczny. Spodziewał, że bardziej ostrej reakcji ze strony zapalczywego lisa. Po chwili odezwał się drugi strażnik, który chciał się jak najszybciej zrehabilitować za kolegę, a przy okazji po nim pojeździć.
- Wybaczcie, mistrzu, za tego kretyna.

Chwilę później już wszystko było tak jak zawsze. Kiedy tylko strażnicy zorientowali się, że mają przed sobą piątką inkwizytotów zachowywali się jakby chcieli gościom w czarnych płaszczach użyć nieba jeśli tylko by to było w ich mocy. Jeden już zaczął otwierać bramę, a drugi pobiegł uszykować mistrzom miejsca gdy tylko brama została uchylona. Biegł tak szybko jakby go sam szatan gonił. Przynajmniej na to wyglądało i to wszystko pomimo zimowej pory. Szkoda tylko, że robili to bardziej ze strachy przed inkwizytorami niż z szacunku do profesji jaką wykonywali. Brama się otworzyła, a cała piątka wjechała do Addsburga. "Teraz po długiej podróży w końcu czeka nas walka ze sługami szatana lub wymierzenie kary za kłamstwa, które nas tu sprowadziły, aż z Hezu. Mam mimo wszystko nadzieje, że jednak chodzi o pierwszą opcję".
 

Ostatnio edytowane przez Shartan : 11-04-2012 o 19:04.
Shartan jest offline