Powoli, kropla po kropli jak legendarna chińska tortura wodna zmysły wracały do Ronalda.
Smak, słony, metaliczny posmak czegoś, mmm, znany, ale trudny do określenia.
Zapach, mokrego piasku, słony, zbutwiały zapach.
Otworzył oczy podnosząc powoli głowę. Kątem oka zauważył ruch. Komendant na kolanach. Udało się jednak.
Wyciągnął ku niemu rękę chcąc złapać za rozpruty mundur, przytrzymać, udusić.
I wreszcie czucie i świat zawirował. Przypomniał sobie wszystko to co zapomniał. Chyba stracił przytomność, na chwile.
Spod palców wypływała mu krew, strumieniem, którego nie potrafiłby powstrzymać nawet gdyby potrafił. A nie potrafił teraz niczego innego poza przytrzymywaniem rany i płaczliwym zawodzeniem pomieszanym z wykrzykiwanymi przekleństwami we wszystkich językach jakie znal, no może poza wzywaniem matki i stwórcy.
__________________ Nikt nie jest nieśmiertelny.ODWAGI! |