Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2012, 00:18   #33
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Drzewa szumiały jak gdyby nigdy nic, kiedy wszyscy z patrzeli po sobie szukając odpowiedzi na pytanie co się dokładnie stało z kapłanem i roślinnością, która była zaczerniała, powykręcana, wynaturzona. Jakby śmierć tędy przeszła. Albo Chaos.

Pierwsze co zrobił Otto, kiedy na wpół żywy kapłana Taala stracił przytomność to przeszukanie jego szat. W odzieniu, którym były brązowe skóry zwierząt szyte w tunikę i przepasane powrozem, znalazł dziesięć złotych koron oprócz hubki z krzesiwem i medalionu. O ile ludzka czaszka z rozłożystym porożem łosia i fanty do rozpałki ognia były czymś jak najbardziej pasującym duchownego, to gotówka dała kapralowi do myślenia.

Kiedy krasnolud podniósł z mchu bezwładne ciało człowieka i ułożył je na wozie, Normalverbraucher przeszukał okolicę. Nienaturalne ślady obumarłych roślin były złym omenem. Dlaczego wola Taala? Kołatało mu się w głowie. Bo chyba o Taala mu chodziło, kiedy szepnął „wola Ta...” kładąc szczególny nacisk na niedokończone słowo, jakby doszukiwać sie trzeba było w tym znaczenia i szacunku kapłana zarazem, że gdyby Otto umiał czytać i pisać , to pewnie z dużej litery by te słowo skreślił, jak to przystało imionom i nazwom miast... Ależ czemu Taala? Najstarszy syn Matki Ziemi brzydził się bluźnierczymi bóstwami chaosu i nigdy nie wybrałby nienaturalnych znaków na przestrogę ludziom. Wszak śmierci była dla każdego kapłana cyklem życia i tylko ta zadana przez bękarty złych bogów, co życie wynaturzali, nie była przez kapłanów boga lasu akceptowana. A teraz jeszcze przypisać ją Taalowi jak jego wolę... Czyżby kapłan zwątpił w boga, który nakazuje walczyć z siłami chaosu i jego zaniechanie uczynił wolą? Brakiem opieki? Daniem na łaskę Chaosu?

- Dycha złociszy. – Otton podrzucił brzęczący skórzany woreczek. – Starczy na obrzędy jak go Morr zabierze.

Potem wskoczył zwinnie na kozioł, aby ruszyć dalej okiem rzucając na zachowanie koni. Były to raczej niezbyt mądre kobyły pociągowe, lecz ich instynkt był od rozumu niezależny i z pewnością bardziej wyczulony niż ludzki.

- Co musiało go z kniei przegonić skoro wyszedł z lasu między ludzi. – powiedział zapatrzony przed siebie. – Korony złote, co miał przy sobie, na dwojako babka wróżyła... Albo jest ci on eremitą co do Kurtwallen zawitał po drodze, aby ludziska ostrzec i tam monety otrzymał od wiernych na drogę. I to by znaczyło, że wiadomość niósł do świątyni dla przełożonych, że co niedobrego w lesie się gnieździ gorszego od zwierzoludzi i mutantów, z czym on sobie poradzić nie mógł, że wolą Taala to nazywa... Albo jest ci on kapłanem z okolicznej świątyni, która go wysłała do lasu na okres krótki jak to mają w zwyczaju robić, a on wydać gdzie tych koron nie miał wtedy przecie...

To, że cywilizacja kapłani się brzydzili i stronili od pieniędzy wszak wiedzieli wszyscy. A, że napastnicy ani życia, ani dobytku nie zrabowali wykluczało zwyczajnych rabusiów. Goblinom i wilkom złote krążki potrzebne były jak dla Otta koszula w dupie. Tylko czemu go nie dobiły...

- Co by nie te zaczerniałe chwasta to bym rzekł, że duchowny dał drapaka z rzezi. Mógł też swoja magyją odegnać siły nieczyste, które takim śladem ten zagajnik spaczyły... - spunął za burtę.

Nie powiedział już na głos, że to co przetrąciło kark kapłanowi może i tera obserwuje ich z ukrycia, a biedaka przy dychaniu ostawiło, aby na wabia przyciągnął do Kurtwallen więcej ludzi. Bo się ludzie w kupie wilków nie boją, a na ratunek wieśniakom przybieżą. Ulryku, boże zimy, w czas ten zielonego sezonu bądź z nami. Dzieci twe ojcze wilków pokonamy na chwałę twą, tylko jak to z bóstwami chaosu będzie nam się potykać, to prowadź nas do nich pewnie na drodze, a my Chłopcy Malowni, jużem ci się nimi zajmiemy, na chwałę twą. To pomyślawszy wypuścił z ręki ściskany mocno wisior srebrnego wilka, co mu dyndał na piersiach i chwytając lejce zawołał do koni.

- Dalej! Dalej! – a wóz ruszył po leśnej drodze.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 10-04-2012 o 00:22.
Campo Viejo jest offline