Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2012, 19:42   #60
D.A.J
 
Reputacja: 1 D.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znanyD.A.J wkrótce będzie znany
Jarled siedział w obozie razem z kilkoma osobami które nie wyruszyły szukać lutni i reszty skradzionych przedmiotów. Wokół dogasającego ogniska kręciło się kilka osób, nikt jednak się nie odzywał. Wszyscy wsłuchiwali się w dźwięki dobiegające gdzieś z lasu. Jarled cofnął się myślami do momentu kiedy Yarkiss postanowił szukać złodzieja. Ruszyła za większość wędrowców, "Grobokop" został jednak tam gdzie był.
~Nie będę się narażać z powodu głupiego kawałka kredy~ myślał wtedy Jarled, teraz jednak wiedział że zachował się głupio, a w tym przekonaniu utwierdzały go huki i krzyki niosące się echem po lesie. Czasami słychać było jakby przyciszony wybuch. Syn grabarza skupił się na dźwiękach, których źródło było jakby coraz bliżej.
~Nie, tylko ci się wydaje że są coraz bliżej. Albo chciałbyś żeby tak było~ Pomyślał Jarled spoglądając na swoje rzeczy powyjmowane z torby. Z czasem torba robiła się coraz lżejsza, głównie przez ubywające racje żywnościowe.
~No cóż, jeść trzeba~ pomyślał Jarled sięgając po kawałek suszonego mięsa. Włożył go do ust, przeżuł dokładnie i połknął. Z nieznanych mu powodów, jedzenie przypominało mu rodzinne strony. "Grobokop" zatęsknił do Viseny, do zupy przyrządzanej przez matkę, nawet w jakimś stopniu zatęsknił do Svena lub może bardziej do dzieciństwa w którym cały czas był popychany.
~Osiągnąłem swój cel. Tutaj nikt nie jest do mnie uprzedzony, i gdy wrócimy do Viseny jako bohaterowie nawet Sven będzie mi zazdrościł. Będę miał co opowiadać wnukom.~
Najbardziej jednak tęsknił za ciepłym, suchym i bezpiecznym domem. Nie mógł jednak narzekać, nikt go nie zmusił do tej wyprawy. Jarled wstał i poszedł w stronę kamienia na którym wyrysowane różne "ciekawe" obrazki. W trawie leżały kawałki kredy, większość była już mała i na nic nie przydatna, jeden kawałek by ł jednak na tyle duży że mógł się jeszcze przydać. Jarled schował go do torby, postanowił też schować resztę swoich rzeczy do torby. Minęło trochę czasu i Jarled usłyszał że ktoś się zbliża. Wyciągnął swój sejmitar, jednak do obozu nie zbliżało się zagrożenie, tylko Yarkiss, a zaraz za nim Rafael i Eillif. "Grobokop" schował broń, jednak nic nie sugerowało by zaraz przybiegł jeszcze ktoś. Chłopak spojrzał więc na lekko zmęczoną na trójkę i powiedział
-A gdzie jest reszta? Co się właściwie stało?-

Nikt mu nie odpowiedział. Nowo przybyli dyszeli ciężko i dopiero po dłuższej chwili obozowicze dowiedzieli się co oznaczały hałasy nad rzeką. Jednak nie umieli oni wyjaśnić braku barda oraz Solmyra! Zresztą Yarkiss nie miał zamiaru czekać aż sprawa sama się wyjaśni - według niego należało odbić zaginionych z rąk chochlików. Inną sprawą było, że nie mieli do tego środków, ale - jak logicznie rozumował myśliwy - ognia boi się każde stworzenie, a oni mieli kilka pochodni.

Rafael - gdy z pomocą Eillif ogarnął swoje rany i otrząsnął się trochę z szoku wywołanego atakiem małych lecz zaskakująco potężnych stworzeń - nie zgodził się jednak z synem Petera. ‘Co im tam ogień - argumentował - skoro władają taką przerażającą magią?!’ Według niego powinni zastraszyć skrzaty jastrzębiem, gdyż małe stworzenia boją się drapieżników. Tu włączył się Korenn proponując, że może przyzwać jakieś magiczne stworzenie i wywołując tym stwierdzeniem kolejną konsternację wśród zebranych.


***

Wstał kolejny dzień, światło słońca próbowało się przebić przez liście drzew. Jarled usiadł na swoim prowizorycznym posłaniu i otarł pot z czoła. Poprzedni dzień był męczący a wieczorne spotkanie z wilkami wystraszyło podróżników tak bardzo że musieli spać przy ognisku. Wszyscy obudzili się więc spoceni.
~Silny zapach przyciągnie dzikie zwierzęta, trzeba się jak najszybciej umyć~ Pomyślał "Grobokop". Gdy wszyscy się obudzili Jarled wyjął bukłak z wodą, zapasowe ubranie, poprawił sejmitar u boku i ruszył w stronę rzeki. Dziwnie jednak się czuł odchodząc tak bez słowa, odwrócił się więc i powiedział do towarzyszy
-Idę do rzeki się umyć. Zwierzęta łatwo wyczują pot, więc dobrze by było gdyby wszyscy tak zrobili. Wypadałoby też przebrać się, i wyprać to co mamy na sobie.

Rafael właśnie podnosił rzeczy, z zamiarem udania się nad rzekę. Wypowiedź Jarleda podsycona własną wyobraźnią nieco go rozbawiła.
- Haha! Dobra, dobra - skoro tak bardzo chcesz żeby ktoś się z tobą wykąpał.. Zapraszam! - powiedział ze śmiechem i ruszył przez obozowisko. Nie chciał żeby Grobokop czuł się urażony, toteż dochodząc do towarzysza, poklepał go po ramieniu. - Może ktoś jeszcze ma ochotę? Fernas? - spojrzał na barda. - Dziewczyny nie spytam, z uprzejmości. - skłonił się lekko do Eillif. Faktem było, że wszyscy śmierdzieli - potem i strachem. Na to pierwsze zaradzi woda, ale na drugie... Cóż, starał się ich choć trochę wesprzeć na duchu.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 15-04-2012 o 15:41.
D.A.J jest offline