Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2012, 15:17   #50
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Co my tu mamy, a już widzę, dyskusję jaki powinien być true Malkavianin. Czy zwykła obsesja na punkcie znaczków wystarczy, czy może potrzeba całkowicie odjechanego spojrzenia na świat i szaleństwa, które otworzy drzwi do ponadczasowej mądrości nieosiągalnej dla zwykłych, sprawnie działających umysłów? Z tym wiąże się przecież bezpośrednio trudność w odgrywaniu. Dla mnie, jak ktoś chce, może sobie wybrać opcję pierwszą, a jak chce to drugą i jest to jak najbardziej dozwolone. No chyba, że MG, u którego przyjdzie grać się nie zgodzi. Dlaczego? Ta odpowiedź nasuwa się po analizie tych sławnych, i tych nieco mniej postaci Malków, które przewinęły się przez produkty z pieczątką White Wolf’a. Dajmy na to:

Ian C. Roper, Malk z opowiadania i jednocześnie przykładowej rozgrywki z drugiej edycji podręcznika. Cylkofrenik o dość częstych przejściach pomiędzy epizodami manii i depresji. Bardzo bystry koleżka, gada składnie, bez żadnych słownych kalamburów, od czasu do czasu zanosi się histerycznym śmiechem, nic wielkiego. Można powiedzieć, trudnościowo, odpowiednik typa od znaczków. Postać, która dobrze kombinuje i pod tym względem przyćmiewa towarzyszących mu Brujaha i Toreadorke. Osobiście z odgrywaniem dałbym sobie spokojnie radę.

Anatol, sztandarowy Malk białego wilka. Chrześcijański fanatyk, który haluny bierze za wizje i traktuje jako świadectwo obecności Boga. Podejście do Spokrewnionych ma iście assamickie, lubi ich diabolizować, w imię Stwórcy oczywiście. Nie ma co go nazywać fizycznie słabym, dyscypliny, które przejął, mocno go podkręciły. Do odgrywania Anatola trzeba by się lepiej przygotować, opanować trochę biblijnych cytatów i takich tam. Wyższy poziom zaawansowania.

Therese/Jeanette Voerman z Vampire the Masquerade: Bloodlines. Noż przecież to całkiem zwykły, pragnący władzy Ventrue i całkiem zwykły, perwersyjny Toreador. Trudność polega na prowadzeniu dwóch postaci, zamiast jednej i dodatkowego odgrywania relacji między nimi. Swoją drogą, ciekawe jak to wszystko wyglądało z perspektywy Therese, wydawało jej się, że jej siostra stoi obok, czy jak? Te wszystkie detale również podnoszą poprzeczkę.

Dev/Null. Cudowne dziecko, haker z Vampire the Masquerade: Redemption. Dla mnie wyższa szkoła jazdy, pozornie gada od rzeczy, ale gdy się wsłuchać, w jego słowach odkryć można głębszy sens. Sposób w jaki ostrzega przed Pinkiem jest mistrzowski (kto grał, ten wie). Niby zakręcony, ale gdy schodzi na tematy związane z komputerami wyraża się, o dziwo, zrozumiale. Przejaw szaleństwa Malków, za którym kryje się większa mądrość, czyli, o ile dobrze zrozumiałem intencje, jest to wizja klanu przedstawiana przez Ombrose.

Dowolność spora, kto co lubi. Aha, no i pochodzenie jest jeszcze ważne. Malki lubią przemieniać zarówno ludzi kompletnie niepoczytalnych, jak i bliskich oświecenia. Ci pierwsi najprawdopodobniej pójdą w stronę walących głową w ścianę, majaczących świrów, a ci drudzy staną się wartymi wysłuchania wyroczniami.

Podsumowując - postać będzie tak trudna do odgrywania, jak mocno się ją sobie skomplikuje i tyle.
 
Cai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem