Wątek: Obłędny Kult
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2012, 15:19   #44
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Część VI



- Na cipsko Tymory! A to co za chujstwo nowe?!
- Czarodziej zerknął nerwowo, kolejno na człapiącego stwora i rozdygotaną kłódkę. Nagły szum w uszach zdawał się pochłaniać wszelkie inne dźwięki. Cały świat ograniczył się do kilku niepozornych sekund.

- Ignis orbeum!
Randal nie lubił być mało oryginalny, ale właśnie ten czar najlepiej powinien zadziałać w tej sytuacji. Nie widział za bardzo możliwości aby tym razem kula zraniła towarzyszy, jak i możliwości, ze sama wiedźma ucieknie jakoś przed jej druzgocącym efektem.

Ogniste piekło, z którym zaznajomili się już towarzysze wybuchło tak samo jak poprzednio z małej kulki wystrzelonej z palca czarodzieja. Eksplozja nastąpiła tuż przy jej twarzy i pochłonęła ją całą - w odległości 6 metrów nie było przez sekundę widać niczego prócz ognia.

Salarin nie stracił zimnej krwi, wiedział w czym jest najlepszy i zamierzał to wykorzystać. Zareagował instynktownie, zaraz po ognistym ataku Randala ruszył przodem wymachując błyszczącym rapierem. Chciał skupić na sobie uwagę wiedźmy by dać innym możliwość ataku z flanki i zabicia potwora. Doskoczył do przeciwnika i miał zamiar zostawić na jego szkaradnej facjacie spory ślad, niestety w ciemnościach nieco trudniej było ocenić odległość i ostrze błysnęło przed nosem potwora.
- Seere jest jeszcze brzydsza od Ciebie bestio?! Pokaż co potrafisz, jeśli cokolwiek umiesz! - wykrzyczał jej prosto w twarz dodatkowo prowokując, zamłynkował do tego ostrzem by światło rapiera oświetliło go bardziej i naszykował się do kolejnego ataku.

Kapłan instynktownie poderwał się do biegu wraz z Salarinem próbując dopaść istotę nim zdoła użyć magicznych mocy, kątem oka dostrzegł że Lairiel również ruszyła. Zacisnął zęby, bowiem nie wiedział dokładnie jakimi zdolnościami i jak sprawna w walce jest wiedźma, i czy Lairiel miała z czymś takim do czynienia. Salarin biegł wprost na masywną wiedźmę, więc odbił nieco w bok, w prawo, by, jako władający glewią, mieć więcej miejsca do ataku. W ciągu paru chwil przypomniał sobie co mu było wiadomo o takich istotach i jakie są ich słabe punkty, i gdy znalazł się we właściwej odległości, w ciszy zamachnął się lśniącą bladą poświatą glewią. Błogosławione ostrze głęboko wcięło się w biodro potworności. Bardzo głęboko a broń wręcz zadźwięczała raniąc złą istotę.
- Lairiel, obchodzimy ją! - krzyknął wyszarpując ostrze i mając nadzieję że Salarin dotrzyma pola wiedźmie przez te kilka chwil które potrzebowali by się przemieścić. W przeciwieństwie do leśnych krewniaków nie zapamiętywał się w boju, walczył z lodowatą zaciętością i teraz też zamierzał to wykorzystać.

Kątem oka elfka uchwyciła spojrzenie kapłana i z werwą pognała razem z nim dopadając paskudę z lewej i w prawie tym samym czasie co Baelraheal zatapiając płonące ostrze w ciele maszkary. Stęknęła z wysiłku gdy przekręciła jeszcze ostrze i nim je z niej wyjęła, twardo i pewnie stając na ziemi.

- Pierdolić delikatność. I tak jestem hipokretom... - Przykurcz wyciągnął swój wypolerowany mieczyk, po czym bez zbędnych ceregieli rozwalił resztki uciążliwego zamka. Droga do następnej komnaty stała otworem...

Słysząc słowa Salarina, wiedźma obnażyła nieco bardziej swe kły. Mięśnie pod jej siną skóra napięły się mocno i zdawało się, że już ma rzucić się do wściekłego ataku by rozerwać pyszałka na strzępy, kiedy potężny cios glewią szarpną nią nieco. Kiedy zaś z drugiej strony, w jej ciało wbiło się ogniste ostrze zawyła tak przeraźliwie, iż ściany zadrżały. Poparzony pysk wygiął spazm bólu.
Dwa ramiona, zakończone ostrymi niczym brzytwa szponami runęły w kierunku kapłana, którego zwinność w tej sytuacji mogła zaskoczyć wszystkich. Baelraheal ugiął kolana i wcisnął głowę między ramiona, a pierwszy atak minął ją o kilka centymetrów. By uniknąć kolejnego, mężczyzna odchylił się mocno w swoją lewą stronę, przez co szpony wiedźmy uderzyły z trzaskiem o podłogę lochów. Warknęła wściekle, wbijając pełne nienawiści spojrzenie w elfa.

Salarin wykorzystał moment kiedy wiedźma odwróciła się w desperackim ataku w stronę kapłana. Skupił się i jednym precyzyjnym ruchem wbił ostrze w bok potwora po samą niemal rękojeść. Do tej pory warczący przeciwnik zamilkł i zsunął się bezwładnie po ostrzu. Elf szybkim ruchem strząsnął krew na posadzkę.

Baelraheal potrząsnął głową i rąbnął glewią w szyję, oddzielając koszmarny łeb od tułowia.
- To na wszelki wypadek - udzielił Salarinowi lekcji.
Przyjrzał się ciału i dopiero gdy upewnił się że nic więcej się nie dzieje podniósł spojrzenie na pozostałych. Potwór niespecjalnie nim wstrząsnął. Czarne hydry były o wiele, wiele bardziej przerażające.

- Niezły cios Bael... - Pochwaliła go elfka tylko lekko odwracając spojrzenie gdy postanowił uciąć wiedźmie łeb. Jej kobieca natura choć skryta za pancerzem i paladyńską dumą czuła się poruszona taką bezwzględnością, ale sama się jej uczyła.

Kapłan spojrzał na nią, skinął krótko głową.
- Dobra robota, wszyscy - powiedział obejmując ich wzrokiem - Randalu, tak trzymać - skinął głową czarodziejowi. Przyszło mu do głowy że to zadziwiające że oszaleli gwardziści wyłamali kratę akurat wtedy gdy to oni pojawili się w podziemiach, choć jeśli przed innymi istotami drżeli w przerażeniu to miało to sens.
- Mości Gustavie, ilu gwardzistów, mniej więcej, było na zamku? - zagadnął, wskazując jednocześnie by iść dalej i nie tracić czasu. Śmierć tylu nieszczęśników kamieniem ciążyła na jego duszy, i marnym pocieszeniem było to że ich wyrżnięcie w pień było konieczne by Lairiel i rycerz przeżyli. Na razie jednak trzeba się było skupić na marszu naprzód. Ale nie widział przeszkód by w tym czasie nie załatwić paru innych spraw.

- Na zamku służy ich … ze trzy setki? Calidyrr znany jest z pokaźnego garnizonu... Ci tam z tyłu.- Gustav wspomniał opętanych - Tylko kilku nosiło tatuaże Gwardzistów. Pozostałych nie poznaję.

- *Ohhh* - Lairiel tylko cicho jęknęła sama do siebie gdy powąchała swą ubabraną w tym całym świństwie rękawice i spojrzała po sobie. Była cała brudna, śmierdziała tylko trochę mniej niż Filut i gdyby nie to że była dość harda to pewnie by omdlała. Gdy zorientowała się że ktoś mógłby zauważyć jej zachowanie, wyprostowała się i spoważniała jakby nigdy nic. - Nie martw się Gustavie, ten kto to zrobił nie umknie sprawiedliwości.

Smród zakonserwowanego potu i rytmiczny stukot obcasów poprzedził przyjście samego Filuta. Triumfalnym korkiem zbliżył się do odciętego ryja monstra. Jego puste, nieobecne spojrzenie niechybnie wskazywało na głęboką kontemplację. Po chwili ujmującej ciszy, karzełek zdobył się na bystre spostrzeżenie.
-W sumie to nie było tak ciężko... Nieco się przy tym napociliśmy, ale to drobiazg. I tak czy siak zajebaliśmy stwora. Swoją drogą... podobne to to do mojej świętej pamięci babki. Ponoć równie straszliwa z niej maszkara była...

- Filut pilnuj języka, to że jesteśmy w trakcie ważnego zadania nie znaczy że nie zauważyłam jak skrzętnie wykorzystujesz to że nie mam czasu doprowadzić Cię do porządku!

- Musimy się śpieszyć - ostrzegł Baelraheal - nie jestem w stanie rzucić ochronnego kręgu drugi raz. Randalu, gdybyś rozpoznał jakieś rozpraszające magię zaklęcie skierowane na mnie musisz próbować mu zapobiec. I starajmy się unikać niepotrzebnych walk.

Gwardzista Boga spojrzał na Filuta. Dzięki niepozornemu czarodziejowi i łotrowi w jednym, pułapki które zebrałyby obfite żniwo śmierci i ran udawało się rozbroić czy uniknąć, nie wspominając o zablokowanych drzwiach. Ciekawe na co było go jeszcze stać.
- Co wam wiadomo o tej Alabashaaran? - zapytał i jednak zatrzymał się na chwilę. Wyciągnął zwój z modlitwą Boskiej umiejętności i odczytał go, po czym skupił się by dzięki iskrze nadprzyrodzonej interwencji poskładać w całość posiadane strzępy informacji na temat ... zapewne jakiegoś bóstwa, jak zgadywał obracając w głowie słowa wiedźmy.

- Po prawdzie pierwsze słyszę … Nie pora jednak na rozważanie słów dzikiej bestii. Ruszajmy- Rycerz puścił najemników przodem, samemu lustrując jeszcze wzrokiem salę, której ściany właśnie opuszczali. Wzdrygnął się lekko, rzucając okiem raz jeszcze na truchło wiedźmy - przebite ostrzami i spalone magicznymi płomieniami.

Najemnicy minęli furtkę w pordzewiałych kratach, a następnie przeszli pod portalem wyrzeźbionym w kamieniu nad przejściem do kolejnej komnaty. Przez chwilę ich oczy cieszyć się mogły starożytnym arcydziełem, które odkryły przed nimi wątłe światła własnych pochodni.
Dwa kamienne dęby, których korony splatały się u szczytu przejścia, wręcz zapierały dech w piersiach przez niesamowitą dokładność kamieniarza, spod którego dłuta wyszły.
Któż z nich gotów był pomyśleć, że w miejscu tak ohydnym i przepełnionym okrucieństwem przyjdzie ujrzeć im coś tak pięknego?
Kolejna sala była oświetlona gorzej niż pozostałe. Jednocześnie siwy dym gęstniał, co w połączeniu bardzo negatywnie wpływało na widoczność.
- Gdzieś tutaj powinno być przejście. - wydukał, kaszląc jednocześnie Gustav.
I rzeczywiście - na środku sali dostrzegli w końcu pordzewiałą i pokrytą pajęczynami dźwignię. Kilka metrów za nią dostrzec mogli kamienne wrota, które przez swoje podobieństwo do pierwszych napotkanych w lochach, przywoływały raczej niemiłe wspomnienia.
Nieco bardziej na prawo znajdowało się rozwidlenie - jedne ze schodów zdawały się prowadzić niżej, w głąb lochów. Drugie zaś, znajdujące się jeszcze bardziej na prawo, wznosiły się ku górze.

- Alabashaaran kojarzy mi się z pradawnymi kultami zachodnich części Fearunu, jakich niegdyś było pełno pośród dzikich, pomieszkujących w jaskiniach plemion. Alabashaaran to imię jednego z bożków czy półbożków - których czczono. Ze mną coraz gorzej - ten siwy dym osłabia mnie. Kończmy z tymi lochami jak najprędzej - rzucił Randal.

- Niestety, ja też niczego więcej nie wiem - mruknął Baelraheal i ponuro rozejrzał się naokoło, mimo wspaniałości widoków które przydałoby się docenić w spokojniejszym czasie - I niestety nie mam jak ci pomóc, faktycznie musimy jak najszybciej stąd wyjść.

Pieśniarz nijak nie miał ochoty podziwiać pięknych komnat nie tylko ze względu na to, że mało bo wystrój obchodził, ale kiepsko też widział. Zmrużył oczy kiedy obraz zaczął mu się rozmazywać jakby za dużo wypił z tą różnicą, że jeśli dzieje się to pod wpływem to nie przeszkadza tak jak teraz, wyjątkowo paskudne uczucie. Przetarł w końcu swoje oczy opierając się niepewnie o ścianę.
- Cholera jasna... czuję się taki... ociężały, jakby jakieś macki negatywnej energii wystawały z podłoża i owijały się wokół mego ciała, spowalniały ruchy, przysłaniały oczy. Chodźmy czym prędzej bo jeszcze trochę w tym przeklętym miejscu, a będę mniej użyteczny od żaby Randala.

-=-=-=-=-

http://kostnica.eu/roll/4f7b495ec3b81/
- Ognista kula Randala - 25
http://kostnica.eu/roll/4f7b4bebd953f/
- rzut obronny wiedźmy na refleks - 13
http://kostnica.eu/roll/4f7b5a2f0b7c8/
- atak Salarina - 16
http://kostnica.eu/roll/4f7b60a4cfe56/
- atak Baelraheala - 27
http://kostnica.eu/roll/4f7b61c6b5a83/
- obrażenia - 22
http://kostnica.eu/roll/4f7b657617fd5/
- atak Lairiel - 35
http://kostnica.eu/roll/4f7b66a6c83e3/
- obrażenia - 17

http://kostnica.eu/roll/4f7c34fe2cca3/
- atak wiedźmy - 15
http://kostnica.eu/roll/4f7c350648270/
- atak wiedźmy II - 16
http://kostnica.eu/roll/4f7c372fdd57b/
- atak Salarina - 27
http://kostnica.eu/roll/4f7c37cc9c0d4/
- obrażenia - 11

http://kostnica.eu/roll/4f7ebd3a6fffe/
- rzut obronny Filuta na wytrzymałość - 23
http://kostnica.eu/roll/4f7ea8faee0a8/
- rzut obronny Lairiel na wytrzymałość - 18
http://kostnica.eu/roll/4f7ce65e67c0d/
- rzut obronny Baelraheala na wytrzymałość - 20

http://kostnica.eu/roll/4f7b28361210d/
- test Baelraheala na wiedzę tajemną - laska ze skrzyni

Działające czary Baelraheala:
Magiczny krąg przeciwko złu
Magiczna szata
Siła byka

Działające czary Randala:
Niewidzialność
Lot
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline