Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2012, 18:28   #307
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kiedy Zirnig przedstawił Dawitowi swój diaboliczny plan malec zadrżał lekko w duchu. Obawiał się tego zejścia, jednak miał świadomość, że pod wieloma względami nie ma równych jemu i czuł się na tyle pewnie by z butną miną i pewnością siebie zgodzić się na zejście po linie. Nim malec przygotował się odpowiednio, do kompanów, którzy ścigali mutantów dołączyli pozostali. Teodor, oraz strzelcy, którzy zostali nieco z tyłu. Twardy prędko nakreślił sytuację w jakiej się znajdowali, oraz sytuację, w jakiej znajdował się Karl. Kompani prędko obstawili wejście do niezbadanego jeszcze korytarza, gdzie uciec chciały mutanty. Grupa była z nich zacna. W takim miejscu i w takim składzie mogli świetnie odpierać ewentualny atak stworów, gdyby te pojawiły się w oddali.
Jaskinia, podobnie zresztą jak wąska szczelina, którą początkowo biegli towarzysze była oświetlona pochodniami, umieszczonymi w stalowych uchwytach przytwierdzonych do ścian, co kilka metrów. Co prawda światło było niezbyt silne, ale ślepym w ciemności dawało pewien skromny komfort psychiczny.

Dawit zostawił przy szczelinie w podłożu cały, niepotrzebny majdan. Wszystko z wyjątkiem pistoletów.
-Nie martw się. Będziemy mocno trzymać linę.- pocieszył go Rudolf, poklepując po ramieniu -I Ty mocno się jej trzymaj.- dodał po chwili. Dawit skinął mu głową. Na szczęście nie każdy z kompanów miał minę tak ponurą jak Zirnig i Twardy. To był zwyczajny wypadek. Każdemu mogło się to przytrafić. Jeśli Karl faktycznie zginął, to jego śmierć nie pójdzie na marne. Dzięki jego upadkowi kompani będą świadomi by dokładnie patrzeć pod nogi.
Dawit wziął głęboki wdech i począł spuszczać się po linie w dół. Szło mu to niezwykle szybko i zręcznie. Wyglądał jakby od lat korzystał z takie sposobu pokonywania wysokości. Po kilku sekundach był na skraju liny. Otaczająca go ciemność i wilgoć były przytłaczające. Wąska szczelina dodatkowo nie zapewniała zbyt wielkiego komfortu psychicznego.

Po kilku minutach malec wygramolił się z ciemności.
-Nic nie ma. Nie ma. Ciemność. Tylko ciemność echo i wiatr. Zimny. Silny. Zimny i silny. Tak. Karla nie widać. Spadł. Spadł głęboko. Nie widać go.- skomentował jak miał to w zwyczaju.
-Agruaaaaaa!- żałosne wycie rozległo się nagle po kompleksie jaskiń.
-To szczawik!- warknął Albert, najwyraźniej rozpoznając głos Karla. Wycie zdawało się dobiegać z szczeliny w podłożu, w którą wpadł banita, ale i osoby pilnujące wejścia do skalnego korytarza, znajdującego się kilkanaście metrów dalej również byli pewni, że słyszą wyraźnie krzyk, zupełnie jakby przepaść jakoś łączyła się z niezbadanym korytarzem.
-Żyje!- syknął Dolf. W oczach towarzyszy zapłonęła nadzieja.
-Aaaaa! Auuaaa a... a...- powtórzyło się wycie.

Krzyki Karla były przerażające. Nie wyrażały raczej bólu złamanej nogi, a raczej coś znacznie straszniejszego. Trudno jednak było przypuszczać co. Mimo to, w tym wyciu było coś co poruszało sercem nawet najtwardszych członków grupy, coś co przyprawiało ich o odrobinę współczucia czy żalu za młodzikiem, który z niewiadomych przyczyn cierpiał ogromne męczarnie...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline