Gdy po kilku godzinach Tamir otwarł oczy był zawiedziony. Zgłębiał meandry umysłu Liry na tyle, na ile potrafił, będąc jednocześnie delikatnym i subtelnym, ale nie przyniosło to rezultatów. Mógł się co prawda tego spodziewać, ale mimo wszystko miał nadzieję. I pewnie dlatego był zawiedziony. Gdyby podszedł do tego z dystansem, przyjąłby porażkę bez szemrania.
Westchnął ciężko i przeciągnął się. Po kilku godzinach siedzenia w jednej pozycji jego stawy trzasnęły w kilku miejscach. Rozruszał ścierpnięte mięśnie i raz jeszcze spojrzał na nieprzytomną Lirę. Patrząc na nią, zaczął się zastanawiać, czy on sam nie postąpiłby tak samo, gdyby myślał, że Yalare zginęła. Ale z drugiej strony, z hańbiłby pamięć swojej mentorki.
Gdy opuszczał izolatkę pozostawiając w niej swoje rozterki i przemyślenia, uśmiechnął się nieznacznie do siebie. Gdy pozostawał skupiony, pochłonięty przez medytację, w przerwach między kolejnymi próbami penetracji umysłu Liry i odnalezienia Ennriana, Moc podszepnęła mu rozwiązanie dylematu jego i Ery. Rozwiązanie, które młodemu Rycerzowi przypadło do gustu. Rozwiązanie dzięki któremu Nexu było syte i nerf cały. Będzie musiał pomówić o nim z Erą. Póki co musiał jednak odłożyć to na lepszą okazję. Na razie mieli inne problemy. Nie mógł być egoistą, musiał myśleć o wszystkich. I właśnie dlatego udał się do kuchni. Skoro jemu nie wyszło, a inni pewnie też nad czymś pracowali, on mógł zająć się przygotowaniem posiłku. |