Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2012, 22:54   #127
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Zabawa barbarzyńców była nudna. Tańce, hulanki, picie i rozrywki. Nawet kobiety były nudne.
O ile dało się to stwierdzić z miejsca w którym siedział i... z niemal przylepioną do niego kapłanką.
Nie gustował w tego typu rozrywkach: czyli napychaniu kałduna, piciu na umór, przechwałkach oraz zabawach godnych tępych osiłków.
Tańce półnagich kobiet, były równie toporne jak rozrywki barbarzyńców. Na Samotniku nie robiło to pozytywnego wrażenia. W Mulhorandzie wybatożono by te tancerki za tą przesadną gorliwość w ruchach. Nie uwodziły, a nachalnie niemalże eksponowały wdzięki. Z drugiej strony, czego można było oczekiwać po barbarzyńcach.
Raetar się nudził i to bardzo. W dodatku obecność kapłanki go drażniła. I plotka na temat ich rzekomego związku irytowała.
Miał dość. Tej baby. Tej bandy dzikusów. Silverymoon i tej przeklętej misji.
Cóż... jakoś jednak przecierpi te kilka godzin.

Ale tak miło to nie było. Wpierw przyczepił się osiłek, a potem kapłanka.

"-Jeśli zauważą to, będzie kłopot. Lepiej ich nie drażnić."- odparł telepatycznie mag, planując wykorzystać tą okazję.
-No nie wiem czy powinienem.- rzekł nieco niepewnym tonem Samotnik, telepatycznie zaś przemawiając do osiłka. Bardzo delikatnie przesyłając mu przekaz, który być może mięśniak weźmie swe własne myśli.- "Tak po prostu siłować się z takim mięczakiem, byłoby nudno... może... jakiś zakładzik. Ta jego dziewoja jest ładna. Warto by ją wygrać."
- "Nie zauważą..." -
Odpowiedziała telepatycznie Zinnaella, uśmiechając się lisio do Raetara. Co jednak akurat mało go obchodziło. Bo i zwycięstwo go nie interesowało.

W tym czasie żylasty mężczyzna dziwnie zamrugał oczami, po czym ponowił pytanie:
- To jak, siłujemy się, czyś baba? - Wyszczerzył zęby - A może, żeby było ciekawiej, to się o coś założymy?
"-Nie wiem czy warto ryzykować Srebrne Marchie dla głupiego siłowania.
"-stwierdził Raetar, po czym dodał.- No nie wiem, a co proponujesz w ramach zakładu?
I telepatycznie podszepnął osiłkowi.- "Ta jego kobieta wygląda kusząco, ciekawe jak dobra jest w łóżku."
- "A co jeśli kompromitacja w trakcie zwyczajowego siłowania będzie oznaczała właśnie słabość Silverymoon?" - Odparła Kapłanka.
"-A już nie wykazaliśmy słabości, błagając ich pomoc?"- westchnął w myślach Samotnik.
- Założymy się... założymy... o... - Jegomość najwyraźniej ciężko myślał nad wartą zakładu wygraną - O taniec z twoją kobietą - Uśmiechnął się perfidnie, a najbliższe sąsiedztwo przy stołach coraz bardziej zagrzewało Raetara do owego wyczynu...
-Acha... o taniec... no niech będzie.- maga trochę zatkała taka prośba. Po szowinistycznych barbarzyńcach traktujących kobiety jak przedmioty spodziewał się czegoś, cóż... mniej wyrafinowanego.- A co jeśli ja wygram?
- Nie wiem... a co byś chciał?
- Mężczyzna wzruszył ramionami, a Zinn słuchała wyjątkowo uważnie co też się tu wyprawia względem jej osoby...
-Pewnie taniec twojej kobiety, po sprawiedliwości.- odparł Raetar wzruszając ramionami. W sumie zamierzał przegrać, więc wszystko jedno co by dzikus postawił.- Ale jestem otwarty na wszelkie propozycje.
- Tańcować ci się zachciewa?
- Spytał Raetara z kpiącym uśmieszkiem - To może coś konkretniejszego... oprócz tańca... z czym byłbyś się gotów rozstać? Miecz, sztylet, kusza, łuk?
Ta sprawa zaczęła maga nużyć i irytować. Zarówno durnota barbarzyńcy jak i jego chciwość.- Pytałem nie o to, co sam mogę postawić. Ale co ty możesz postawić w ramach zakładu. Jeśli nic nie masz wartego postawienia, zakład traci sens.
- A o czym ja gadam?!
- Rozmówca wkurzył się, waląc pięścią w stół - Chcesz się założyć o coś konkretnego, to pytam!. Masz miecz, chcesz się założyć o miecz?!. Ja mam miecz, mam sztylet, mam łuk, proste!. I pomyśleć, że dyplomaci z Silvrymoon rozgarnięci! - Nieznajomy wstał od stołu, najwyraźniej mając zamiar dać sobie z Raetarem spokój, a na gębach pobliskich osób pojawiły się drwiące uśmiechy.
-Niech będzie miecz.- odparł Samotnik ustawiając dłoń do siłowania, mężczyzna jednak bez słowa oddalił się już od Raetara. Stołowi sąsiedzi, po wymianie wymownych spojrzeń, również przestali interesować się mężczyzną i jego towarzyszką. Kralgar zaś przyglądał się wszystkiemu ze swojego tronu... .

Kapłanka, by chyba jakoś zakończyć tą dziwną sytuację, zwróciła się do Raetara:
- A może ze mną zatańczysz? - Położyła swoją dłoń na jego dłoni.
-Nie lubię tańców. I nie mam ochoty na zabawę.- odparł wzruszając ramionami Samotnik.
- Ojej... - Zasmuciła się Zinnaella, robiąc odpowiednią minę - To będziemy tak siedzieć i tyle?
-Ty możesz tańczyć.
- stwierdził krótko Raetar wskazując palcem tańczące pary i przesunął czubkiem po siedzących przy stołach barbarzyńcach.- Nie jesteś jakimś brytanem na uwięzi, by siedzieć koło mojego boku.
-Ja... Nie mam ochoty na tańce.-
Spojrzał na kapłankę i dodał ironicznym tonem.- Myślisz, że przydomek Samotnik wziął się znikąd?
- Nie mam ochoty na tańce z nimi. To może chociaż porozmawiamy, skoro ty nie chcesz tańczyć?
- Powiedziała niezmordowanie uparta kobieta - Bo rozmawiać chyba, to nic wielkiego "Samotniku"?
-To o czym chcesz porozmawiać?-
spytał z udawanym zainteresowaniem mag.
- Co masz zamiar robić już po całej tej sprawie z Silverymoon? - Spytała, po czym upiła spory łyk wina.
-Wrócić do domu, nad Morze Księżycowe.- stwierdził krótko Samotnik nie wykazując żadnej chęci by zapytać ją o to samo.
- A co tam będziesz robił? - Zaciekawiła się - Nigdy tam jeszcze nie byłam...
-Zajmował się obowiązkami. Harem sam się nie oporządzi.-
stwierdził poważnym tonem mag i podrapał się za uchem.- Całkiem tam miło pomijając napaści Zenthów, bandytów, barbarzyńców i najeźdźców z Thay.
- Harem???
- Zaskoczył ją kompletnie - Ale... to jak to... to znaczy ty... - Kapłanka nie umiała się wygęgać.
-Harem. Harem. W tamtych stronach to bardzo popularny przybytek.- potwierdził skinieniem głowy mag. -Ja jestem jeszcze dość skromny. Bo co to jest mieć cztery kochanki, przy piętnastu należących do lokalnego władcy? Ba... Zamożni kupcy mają co najmniej osiem.
Jeśli w tamtych stronach masz tylko jedną kobietę, to jesteś biedak albo... kiepski w łóżku.A reputacja wymaga odpowiedniej prezencji.-
po czym zaczął wyliczać na palcach. -Jest więc Aisha, Trisha, słodka Marika i niegrzeczna Lisha.
Zinnaella przez chwilę nie mówiła nic, łykając przysłowiowe wiadro goryczy... po czym łyknęła wina, opróżniając pitny róg do samego dna. Na końcu głośno wypuściła powietrze ustami.
- Jeśli tak sobie wyobrażasz swe życie... - Spojrzała Raetarowi prosto w oczy - ...jeśli takie coś ci odpowiada... to ja się zgodzę. Podejmę tego wyzwania, jakim byłoby rzucenie się w wir twego świata. Jestem gotowa, i chyba już nic mnie nie zaskoczy - Uśmiechnęła się. A "Samotnik" chyba poczuł, jakby otrzymał cios w żołądek. Ta kobieta najwyraźniej była nie do zdarcia, coraz bardziej i bardziej w nim zadurzona. Powoli to zaczynało już z leksza przypominać... obsesję.
"-To teraz skąd ja wezmę ten cały... babiniec ?"- pomyślał Raetar i spoglądając po znajdujących się w sali kobietach, spytał.- Jesteś pewna? A jeśli jedna mnie nie zadowoli?
To akurat było zgodne z prawdą, Zinn była kiepską kochanką. Ba, nawet żałosną. Nie zadowoliła Samotnika wtedy na bagnach. Nie zadowoliłaby i tej nocy.-A jeśli przyjdzie ci dzielić łoże ze mną i jeszcze jedną kobietą, na raz ?
Zamiast odpowiedzieć, nieco pobladła Kapłanka nalała sobie ponownie trunku, po czym znów uraczyła się sporym łykiem tutejszego sikacza...
- Jeśli... jeśli byś chciał - Odpowiedziała szeptem, zmieszana.
-Chcę.- stwierdził Raetar zakrywając dłonią kielich.- Byś już więcej nie piła. Tak na początek. Jak masz się spijać prawie do nieprzytomności, to może lepiej poszukaj sobie innego kochanka?
Spojrzał w kierunku kobiet.-Cóż...trzeba będzie nam poszukać towarzyszki na dzisiejszą noc. Bo jest dobra okazja do sprawdzenia w praktyce, czy na pewno podołasz mojemu trybowi życia.
- Co tylko zechcesz -
Spojrzała na niego z lśniącymi oczami - A może... miałbyś ochotę na małe szaleństwo, tu i teraz? - Mrugnęła do niego, kładąc swoją dłoń na jego udzie.
-Tu i teraz i z inną.- mruknął Raetar i poprawił się precyzując.- Tu i teraz i z jeszcze jedną kobietą.
Przesunął spojrzeniem po sali.- I może w twoim pokoju? Hmm.... ale jak wspomniałem. Nie tylko z tobą. Musimy znaleźć trzecią do zabawy.
Zastanawiał, jak daleko kapłanka jest się gotowa upodlić w imię swej "miłości". Na bogów i wszystkie okruchy, przecież tylko raz się przespali! To była chyba jakaś choroba umysłu, zwłaszcza że przedtem na jego dotyk reagowała histerycznie.
- To... to poszukaj jakiejś... - Nerwowo zaczęła pocierać własne dłonie na kolanach.

Samotnik skinął głową i zaczął się rozglądać po tutejszych kobietach wybierając ładne i młode służki na swój cel. Po czym przesyłał im do głowy prostą telepatyczną myśl.-"Nudno trochę. A może być coś szalonego zrobić? Na przykład, na przykład... zabawić się w łóżku z poselstwem z Silverymoon? Najlepiej z obojgiem na raz. Noc jest krótka."
Myśl szalona, podszept który miał udawać ich własne myśli. Po czym obserwował reakcje kobiet, na tak dziwne, "własne" pomysły.

Jedna czy druga dziewoja spojrzała w stronę Raetara i Zinnaelli, i na spojrzeniu się skończyło. Inna uśmiechnęła się, kolejna pokręciła głową... i tyle. I już "Samotnik" myślał, iż nici z jego planu, gdy nagle młoda dziewczyna gdzieś z rogu sali ruszyła prosto do nich.
- Witam - Uśmiechnęła się do dwójki z Silverymoon - Mogę się dosiąść?


Zinnaella spojrzała na nią, a następnie na Raetara, milcząc...
-Oczywiście, prosimy...w grupie zawsze weselej, nieprawdaż Zinn?- spytał z uśmiechem mężczyzna robiąc dziewczęciu miejsce.
- Ehem - Odparła niemrawo Kapłanka.
- Napiłabym się czego! - Dziewoja usiadła, rozglądając po stole - Co tak siedzicie jak kury na grzędzie, w Silverymoon nie tańcują?
-Jakoś nie na tańce mamy ochotę.- rzekł Raetar nalewając dziewczęciu wina i zerkając na zachowanie Zinn to na twarz nowo poznanej osóbki.-Można wiedzieć jak masz na imię, kwiatuszku Północy?
Dziewczę zaśmiało się na słowa "Samotnika", a Kapłanka miała coraz bardziej skwaszoną minę.
- Carora mnie zwą, a was? - Spytała wesoło i łyknęła łapczywie wina, aż jej po brodzie pociekło. Obtarła się szybko, znowu głośno śmiejąc...
-Ja jestem Raetar, a to Zinnaella, w skrócie Zinn.- przedstawił siebie oraz kapłankę. I telepatycznie rzekł do Zinn.-"Uśmiechnij się i rozluźnij. Na zadek Tempusa, nie składam cię przecie na ołtarzu. Chcesz zgrywać cierpiętnicę każdej nocy, do końca swego życia?"
Zinnaella zamrugała parokrotnie, po czym wydusiła na swych ustach piękny, duży uśmiech.
Przypadkowo przesunął dłonią po kolanie i już całkiem ostentacyjnie po nagim udzie kapłanki wsuwając dłoń pod jej kusą spódniczkę... tak aby Carora dobrze to widziała.
- Miło poz... - Nie dokończyła Carora, widząc co Raetar wyprawia ze swoją "narzeczoną".
- Miło poznać - Powiedziała raz jeszcze, niby już nic, racząc się winem, a następnie spytała, unikając obniżenia własnego spojrzenia poniżej blatu stołu - Jak wam się u nas podoba co?
-Cóż, macie tańce, jest nawet miła atmosfera i dobre wino.-
rzekł z uśmiechem Samotnik wędrując spojrzeniem po ciele Carory.-Oczywiście, w Silverymoon są i inne rozrywki. Ale całe Gryfie Gniazdo zrobiło na mnie dobre wrażenie. Zwłaszcza uroda tutejszych kobiet.
W tym zaś czasie, drżąca na swym ciele Zinn, z wyraźnym rumieńcem i niewinną minką do całej gry, zaczęła szybciej oddychać.
- "Och Raetarze..." - Usłyszał telepatycznie - "Uwielbiam twój dotyk".
Na słowa Zinn, Samotnik nie zwrócił uwagi. Także i działania jego palców nie stały się śmielsze. Jedynie muskały udo kapłanki powoli pod jej kusą spódniczką.
-A ty droga Caroro ? Jak się bawisz na tym przyjęciu? I jakie zabawy mogłabyś polecić?- spytał skupiając się na barbarzyńskiej dziewuszce.
- Można się napić, można potańcować!. A tak tylko gary szorować... - Uśmiechnęła się, gestykulując palcem - A zabawy... różne są, ale to zawsze ino dla mężów. Dla kobiet to one nawet dosyć niebezpieczne...

W tym czasie Kapłanka przysunęła się nieco bliżej Raetara, i niespodziewanie oparła głowę o jego ramię, mrucząc coś pod nosem.
"-Hej! hej! Tylko mi tu teraz nie zasypiaj."- mruknął telepatycznie Raetar, muskając nadal udo kapłanki,choć niezbyt mocno. Po czym spytał się Carory.-A o jakich to zabawach mówisz?
- Tych dla mężów?
- Dziewoja upewniła się - Jest siłowanie na rękę, "sucha" walka, są "lotki", jest i "czarny taniec". Ale to nic dobrego... - Pokręciła głową - Ale co tam ja was będę tu straszyć naszymi zwyczajami, powiedzcie mi lepiej, jakie to w Silverymoon zabawy mają. Pewnie wielce wykf...wykwi...ntne bale co?
- "Gdzie mi tam do spania mój kochany" - Odpowiedziała mężczyźnie Kapłanka.
Mag zastanawiał się jak kiepscy byli jej poprzedni kochankowie, bo wszak na bagnach się nie wysilił w jej zaspokajaniu.
"-To dobrze, bo chętnie popatrzę jak ją całujesz i pieścisz."- przypomniał telepatycznie Raetar i rzekł do Carory.- A jakże... bardzo wykwintne i bardzo sztywne. Osobiście wolę bardziej gorące zabawy między kobietą, a mężczyzną.
Nachylił się i szepnął jej do ucha.- Bardziej lubieżne i bardziej intensywne zabawy.
Carora na słowa Raetara roześmiała się głośno, poklepując lekko dłonią w stół.
- Któż nie lubi interesujących zabaw. - Mrugnęła do mężczyzny - Ale zależy też, z kim i gdzie.
-Miałbym na to kilka pomysłów.- odparł Samotnik i uśmiechając się rzekł.- Choć w liczniejszym niż dwie osoby, gronie.

W tym czasie Zinnaella, po zabraniu głowy z ramienia Raetara, spoglądała na niego dziwnym wzrokiem.
- "Nie lubię jak tak mówisz" - Usłyszał w swym umyśle - "To takie brutalne, takie... nie na miejscu. Proszę cię skarbie, nie mów już tak do mnie."
"- I szczere. Przecież wspomniałem, że może ci się trafić sytuacja że będziesz dzieliła przyjemności łóżkowe nie tylko... ze mną. Przecież wiesz to co jest harem i do czego służy?"- rzekł telepatycznie Samotnik, dodając na koniec.- "Zawsze możesz się wycofać, skarbeńku. Bo wiem, że życie przy mnie... nie należy do łatwych."
- "Nie chodzi mi o to... tylko o używanie takich słów, takich...takich prostackich, takich gburowatych" -
Odparła Zinn - "A przecież ty nie jesteś prostakiem?".
"-Nie wiem co takiego prostackiego jest w obrazie całujących się kobiet, Zinn."
-odparł telepatycznie mag.- "To nawet poetycka wizja."
- A co miałby pan, panie Raetarze, na myśli? -
Carora pochyliła się w stronę mężczyzny, z ciekawością lśniącą w oczach, a uśmieszkiem kryjącym w kącikach ust.
-Ja i Zinn, chcielibyśmy się już udać do komnaty, może miałabyś ochotę dołączyć do nas.- szepnął Samotnik lubieżnie przesuwając po płatku usznym dziewczyny.-Mamy ochotę na dość gorące zabawy.
Dziewczę odsunęło się gwałtownie od Raetara, spoglądając na niego spłoszonym wzrokiem. Na licach Carory pojawiły się spore rumieńce, do tego przygryzła również wargę.
- Tak... żeby w komnacie, no... zabawić się we trójkę?? - Spytała niepewnie - Ale... ja mam męża!.
To nieco komplikowało sprawę. Ba. Nawet bardzo komplikowało. Raetar wsunął głębiej palce pod spódniczkę kapłanki i zaczął powolnym, acz mocnym ruchem palców pieścić jej intymny zakątek przez barierę bielizny.
Samotnik spytał z ciekawością.- A kim jest twój mąż?
- Otihand "Łowca", baaaaardzo zazdrosny... o, właśnie tu idzie
- Uśmiechnęła się Carora na widok wielkiego mięśniaka, spoglądającego już z daleka "spod byka" na Raetara.


Pojawienie się kolejnego osiłka, który miał do niego jaką sprawę, mocno... poirytowało maga. Więcej niż mocno. Spoglądał na podchodzącego tu kmiotka z miną sugerującą znudzenie.
Nie przestawał też pieścić pod stołem Zinn. Choć czynił to raczej niemalże mechanicznie. Ta z kolei, zaczęła już nawet cichutko pojękiwać z pół przymrużonymi oczami, gdy usłyszała jednak o małżonku nagabywanej Carory, szybko się opanowała. Sam Othiland z kolei...
- Gdzie to przesiadujesz jak cię szukam? - Zbeształ dziewoję na sam początek, przyglądając się Raetarowi, jego dłoni pod kiecką Zinn, i co ważniejsze, samej Zinn.
- Napić się chciałam! - Zagadnięta poderwała się z miejsca, a Otihand przyciągnął ją gwałtownie do siebie, obejmując w pasie, a drugą ręką chwytając ją za potylicę. Przyciągnął, po czym dziko ucałował, Carora tylko chwilkę się szamotała, szybko odwzajemniając pocałunek... mięśniak puścił ją, a dziewoja zachichotała, spoglądając na "Samotnika" i Kapłankę.
- To Raetar, a to Zinn. A to mój dzielny wojak Otihand "Łowca" - Przedstawiła ich sobie. Mąż dziewoi wyciągnął dłoń na powitanie, ale z uwagi na to, co wyprawiał Raetar(mimo prób zamaskowania wszystkiego naciąganiem w dół sukienki przez Zinnaellę), klepnął "Samotnika" swą wielką dłonią w ramię.
- W Silverymoon to tak zawsze? - Spytał dziwnie Otihand.
-Zależy na jakąś się ptaszynę trafi. Niektóre są bardzo lubieżne, aż się proszą o takie figle.- mruknął w odpowiedzi mag, przyspieszając i intensyfikując swe "tortury". Kciukiem wymacawszy wrażliwy punkcik kapłanki pieścił go i ugniatał bez umiaru.
- Jeszcze nie czas na takie zabawy, za mało wina się przelało.... Kralgar tu patrzy z wściekłą gębą - "Łowca" ostrzegł Raetara, a ten zerknął po chwili w kierunku władcy, i faktycznie, "Łamacz kości" przyglądał się ze swojego tronu poczynaniom "Samotnika" z nietęgą miną.
Raetar przestał zajmować się partnerką i zakrył twarz dłońmi. Czekała więc go nudna i nieciekawa "stypa" ku chwale Kralgara. Kilka godzin żarcia na które nie miał ochoty, picia trunków które już mu zdążyły zbrzydnąć, tańców które uprawiał tylko wtedy, jeśli były one środkiem do celu... a i nie należy zapomnieć o najważniejszym... umizgów kapłanki którą usilnie próbował spławić.
Dobrze, że przynajmniej miał towarzystwo trzech "głosów". Jedyne pocieszenie w tak jakże nieudanym wieczorze.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 13-04-2012 o 11:54. Powód: poprawki
abishai jest offline