Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2012, 10:21   #81
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
Post zbiorowy cz.1

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=lDPn4d651zM[/MEDIA]

Mina Teresy nie odzwierciedlała strachu, raczej wzmożony stopień irytacji.
- Znowu koszmar - westchnęła przyglądając się szaremu habitowi. - A to coś nowego... - skwitowała niemal się uśmiechając. - Freud by pewnie orzekł, że wyraża moje skryte pociągi do mężczyzn w sutannach.
Szczelniej oplotła się rękami z powodu przejmującego zimna i rozejrzała po apokaliptycznym krajobrazie. Na koniec zmierzyła wzrokiem każdego z przyjaciół z dzieciństwa.
- Do ciężkiej anielki, a wy co tu robicie? - Teresa rzadko pozwalała sobie na wyrażanie myśli na głos ale w końcu to był jej sen. Mogła mówić cokolwiek bez żadnych konsekwencji. I wtedy krzyk kobiety przeszył powietrze.
- Usiądę sobie tutaj i poczekam aż się obudzę - poprzedniej nocy dała się wessać spirali własnych koszmarów. Dziś nie zamierzała.
- Tym razem to nie Antek więc mam to w głębokim poważaniu! - wrzasnęła nawet zwracając oczy ku szarości nieba jakby tam rezydował ktoś odpowiedzialny za jej conocne majaki.

- A ja pójdę zobaczyć, co i kto tam jest - co prawda, gdy tylko Grzesiek usłyszał krzyk przeszły go ciarki, ale ciekawość była silniejsza. Poza tym, jest bezpieczny przez najbliższe trzy dni, a ze snów można się wiele dowiedzieć. Na resztę nie zwracał uwagi, w końcu to sen- jeśli mają z nim iść, to pójdą.
Powoli zaczął kuśtykać w stronę, z której dobiegł go krzyk, wsuwając pod pachy zmarznięte dłonie.

- Spoko, ja ogarniam. Miałem już ten sen. Po prostu jak zwykle dajmy się ponieść chwili. - Gawron uśmiechnął się łobuzersko - Tylko... zaraz, Grzesiek? Hirek? Co wy do chuja robicie w moich fantazjach?

- Fantazjach? - powtórzyła Teresa profesorskim tonem. - Wybacz Patryku ale muszę cię rozczarować. To żadne twoje fantazje tylko mój osobisty koszmar. Swoją drogą zaczynam żałować, że tak ochoczo pobiegłam cię ratować - wymierzyła w Gawrona oskarżycielski palec. - Przez ciebie wylądowałam w celi, z wariatką, która oblewa mnie krwią i zadaje krępujące pytania czy... - podniosła głos co było zupełnie do Teresy niepodobne - się cwele czy grypsuje! To jakiś koszmar... - niezrażona wcześniejszym kobiecym krzykiem rozsiadła się na zmarzniętej ziemi jakby przyszła tu na piknik.

Wanda znalazła sobie miejsce gdzie gruzu było mniej i nie wbijał się tak boleśnie w stopy. Nieczęsto zdarzało jej się miewać tak realistyczne sny, a ten był wyjątkowo interesujący i dość abstrakcyjny, chociaż nie niespodziewany. Widziała całą piątkę i dziwaczny krajobraz w tle. Nie odzywała się, bo zwykle w takich snach wszystko działo się gdzieś poza nią, tak jakby była tylko obserwatorem, widzem na użytek, którego odgrywano spektakl. Niezwykłe było natomiast to, że odczuwała zimno. Nigdy podczas snu nie zdarzyło jej się być podatną na temperaturę otoczenia, ani ciepło, ani zimno. Otuliła się mocnej ubraniem i zdała sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy. We śnie nie zdarzyło jej się wcześniej widzieć własnej osoby i tego w co była ubrana. A teraz mogła to dokładnie sprawdzić i to tak dokładnie, że spostrzegła niepokojące braki.
- Dlaczego nie mam gaci?- pytanie wyrwało jej się na głos.

- Tak. To już trochę bardziej przypomina zwyczajowy scenariusz... - Patryk podrapał się po głowie. Zdezorientowanym wzrokiem starał się ogarnąć co się dzieje dookoła. - Przyszłas mnie ratować? Do snu? Jak w Elm Street? Kurwa, nic już nie kumam.

- To idiotyczne pytanie - Teresa zamachała palcem jakby wykryła podstęp. - Zważając, że jesteś fragmentem mojej sennej podświadomości doskonale wiesz, że mam na myśli areszt. Do aresztu przyszłam żeby składać fałszywe świadectwo i cię od więzienia uchronić. Nie wiem po co w ogóle z tobą rozmawiam. Bo to sprowadza się do kłócenia z sobą samą bo ciebie tu nie ma.

Wanda przez chwilę z zainteresowaniem przysłuchiwała się rozmowie Gawrona i Bułki, a potem nagle podwinęła rękaw skrywający dotychczas jej prawą rękę mimo, że jeszcze bardziej zmarzła i zaczęła wykręcać tę kończynę na wszystkie strony.

- Serio? Tak że w sensie poza snem? Dla mnie? - nad faktem że jego senna kreacja uważa go za własną senną kreację Gawron przeszedł do porządku dziennego bez roztrząsania. - Dziękuję.

- Nie denerwuj mnie - skomentowała Bułka łypiąc na niego groźnie. Nie doprecyzowała jednak co dokładnie spowodowało w niej złość. Skuliła się w sobie oplatając kolana ramionami i bujając się nieznacznie w przód i w tył.
Gawron bez słowa podszedł z tylu i położył jej dłonie na ramionach.
Teresa rozluźniła nieco mięśnie ramion po dotykiem jego dłoni. Wypuściła powietrze z płuc i przekręciła głowę w lewo i w prawo aż kości nieznacznie chrupnęły. Po chwili jednak wstała oddalając się na odległość kroku.
- Nie utrudniaj, dobra?

- Cholera - mruknęła Wanda kiedy znalazła to czego szukała. Mały piepryk na prawym ramieniu. Sen był zbyt szczegółowy. Zasłoniła ramię i otuliła się szczelniej ubraniem. Spojrzała na sytuację nieco inaczej. Później przyjrzała się Patrykowi i Teresce.
- Cholera - mruknęła ponownie.
- Co się stało? - zapytała poważnie Bułka i przestąpiła kilka kroków w stronę Wandy.
- Chyba nie zamierzacie się do siebie czulić? - zapytała - Zważywszy, że jesteście moimi kreacjami sennymi to stawia mnie w nie najlepszym świetle. - skrzywiła się na koniec wypowiedzi - Zresztą... właśnie się tłumaczę postaciom ze snu.
Wanda westchnęła i zaczęła przytupywać w miejscu żeby nieco rozgrzać zziębnięte stopy.

Patryk jeszcze przez chwilę tkwił nieruchomo, jakby nie zauważył, że Tereska się odsunęła. Potem z lekkim zdziwieniem spojrzał na swoje dłonie.
- Skoro to sen, i się skapnęłaś... to czemu nie możesz go zmieniać? - nie sprecyzował adresatki pytania. Odwrócił się i spojrzał za oddalającym się Grześkiem. Wydawał się wystraszony. - Zapomnijcie o czym mówiłem na początku, dobra?

Teresa się zaśmiała.
- Masz na myśli przyznanie się do winy, że już wcześniej miewałeś dwuznaczne sny w roli głównej ze mną, Baśką i Wandą? - Teresa splotła ręce na piersi. - Ile razy mam powtarzać? To mój sen. Chociaż to chyba normalne, że mężczyźni miewają zbereźne sny z każdą kobietą, która przewinie się przez ich życie. Także w liczbie mnogiej - uniosła inteligentnie brew i wyjaśniła lakonicznie. - Freud. Wcale nie jestem zszokowana.*

- Nie słuchasz, Tereska. Nie wiem o co tu chodzi. Nie wiem jak mocną mam schizę, ale jeszcze odróżniam sen od jawy. My nie śpimy. A Grzesiek zaraz wlezie z gołą dupą w środek cudzej dzielnicy.

Basia pamiętała ból. I nic więcej. Miejsce, w którym się znajdowała było dziwne, dziwnie niepokojące. Jeszcze bardziej niepokojące było to .. coś, co miała na sobie. Rodzaj worka na kartofle. Pokutnej szaty.
„Umarłam i jestem w niebie” pomyślała. Było zimno, pod bosymi stopami czuła ostre kamyczki, „Raczej czyśćcu… Albo po prostu śnię”. Mógł się jej śnic Andrzej, mogli i inni znajomi z dzieciństwa. Nie przejęła się tym wcale. Przeszła kawałek i usiadła na czymś, co wyglądało jak niski murek. Podciągnęła kolana pod brodę i przycisnęła je do gołych piersi. Zasłoniła stopy skrajem szaty. Objęła nogi ciasno rekami. Tak było cieplej. Nie planowała rozmawiać z sennymi urojeniami. Bo i po co?
Przez chwilę pojawiła się pokusa, żeby wyjąć dłoń z rękawa habitu i popatrzeć na palce. We śnie nigdy nie było ich pięć.. Ale nie mogła się zdobyć na ten gest. A jeśli okaże się, ze jednak jest ich pięć? Nie była gotowa na taką okoliczność. Siedziała więc po prostu skulona patrząc w przestrzeń.

- Nie potrafię świadomie zmieniać wydarzeń we śnie - odpowiedziała Gawronowi - to wszystko co się w nim dzieje, zdarza się gdzieś poza mną. Pewnie dlatego, że cała sytuacja została już rozplanowana w mojej podświadomości i teraz jest tylko rozgrywana dla bardziej świadomej części mojego ja. - na koniec się roześmiała nieco histerycznie.
- Ja też tego nie kupuję - dodała Teresa. - To sen. Mój. - spojrzała wyzywająco i jakoś zadzionie na Gawrona jakby z czymś do niego piła. - Udowodnij, że jest inaczej mądralo. To moze być zabawne.

- Na litość Boską! - Patryk, który zdarzył zrobić parę kroków za Grześkiem, nagle odwrócił się na piecie - Czy to właśnie robicie w swoich snach? Siadacie na tyłkach i czekacie aż się skończą? Wmawiacie swoim wizjom że ich nie ma? I tak całą noc, do obudzenia?

- Owszem - odparła Teresa niewinnie rozkładając ręce - jeśli śni mi się coś w czym nie mam ochoty uczestniczyć. A ty? Zawsze ganiasz we śnie za każdą wydzierającą się kobietą? Chociaż to chyba bez znaczenia - krzyknęła za nim. - Bo rano i tak niewiele będziesz pamiętał. Ze snu ani z połowy dnia!

Trafiła, i to chyba w coś więcej niż samo pijaństwo. Chciał chyba coś odpowiedzieć, ale po prostu przygryzł wargę i spuścił wzrok.
- Ja.. zobaczę ... przypilnuję żeby Grzechu nie zrobił sobie krzywdy. Poczekajcie tu jak chcecie. Tylko się nie rozchodźcie...

- Poczekaj Patyk - Wanda podbiegła kawałek za Gawronem - Sugerujesz, że ktoś nas wszystkim... no nie wiem porwał z domów, a ciebie zza kratek, poubierał w te habity i dostarczył tutaj, gdziekolwiek to jest?

- Pojęcia nie mam - nie przerywając marszu wzruszył ramionami. - Po prostu improwizuję.

- Słyszysz siebie jak niedorzecznie to brzmi? - zapytała Teresa już z anielskim spokojem. - Jak science fiction. Takie rzeczy się nie zdarzają. Nie na Węgielnej. - podniosła się i dołączyła do dwójki przyjaciół i po chwili wahania złapała dłoń Gawrona. - Przepraszam, że na ciebie naskoczyłam. Nawet jeśli tylko mi się śnisz to nie powinnam była. To przez to wariactwo z tym komisarzem i krwawym chrztem. I jeszcze poprzedni koszmar z Antkiem, kukłą i wiaduktem - mówiła jakby dla wszystkich powinno to być oczywiste. - Dobrze chociaż, że nie ma wiaduktu więc nie może być aż tak źle, nie? Dobrze, dogońmy Grześka.

- Nie przepraszaj. - mruknął i zamilkł na dłuższy czas. Jednak nie puścił jej dłoni.
 
__________________
Show must go on!
Gryf jest offline