Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2012, 11:47   #82
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
- Spójrz na to tak Tereska. Jeżeli to sen to właściwie nic co zrobimy w nim nie będzie miało tak naprawdę znaczenia, a jeśli nie to nasze czyny mogą mieć znaczenie, więc lepiej założyć to drugie niż potem boleśnie się rozczarować, no nie? - Wanda maszerowała obok Bułki i gestykulowała próbując przekonać Tereskę do swoich racji.

- W zasadzie nie mogę się nie zgodzić - przyznała jej rację Bułka. - Tyle, że to zbyt grubymi nićmi szyte. Ale dobrze, załóżmy, że jakiś psychopata choć, bardziej prawdopodobnie cała ich grupa, wywlekli nas wszystkich z łóżek, przebrali w te habity i przetransportowali do jakiegoś opustoszałego miejsca. W jakim celu? Żeby sprawdzić czy uratujemy kobietę w niebezpieczeństwie? Nie wspominając, że mnie i Patryka wyciągnęli z aresztu czyli musimy założyć udział władz, a może nawet rządu. W zaokrągleniu wychodzi nam afera szpiegowska na Węgielnej. Poza tym to czyniłoby z nas kogoś ważnego. A w to nie uwierzę. Jesteśmy przeciętnymi obywatelami, którzy nigdy z niczym się nie wychylili. Do niczego nie doszli, nic nie osiągnęli - na moment zamilkła i przygryzła wargę jakby coś jej zaświtało, zaraz jednak odgoniła tą myśl. - Chyba, że byliśmy przypadkowymi świadkami czegoś ważnego i nie zdajemy sobie z tego sprawy. Co i tak nie tłumaczy całej szopki z habitami - Teresa zrównała krok z Jaworską, cały czas nie puszczała też dłoni Gawrona jakby zapomniała, że ją całkiem mocno ściska. - No ale dobrze, zastanówmy się czy można to zweryfikować. Czy to sen czy jawa.

Hirek nie odzywał się od dłuższego czasu, rozglądając się i przyglądając osobom koło niego. Dla niego był to cholernie dziwny sen. Najpierw dlatego że swoje własne niezwykle rzadko pamiętał. Może prócz... no właśnie takich jak ten.
Zimno. I dlaczego oni wszyscy się kłócą czyj to jest sen? Przecież do cholery to mój własny! Ale pokutne wory? I co to za miejsce do cholery?
- Hej, majaki. - Hirek zerknął na przyjaciół - Wy chyba nie myślicie na serio, że ktoś nas wszystkich porwał i odstawił na rogatki, żeby sprawdzać czy skoczymy sobie do gardeł, czy wręcz przeciwnie, zaczną się Gawronowe fantazje spełniać. Ostatnie co pamiętam, to moje własne łóżko.
Rozglądnął się jeszcze raz. Wszystko takie realne, nawet kamyki pod bosymi nogami i to cholerne zimno. Jakoś bez udziału woli ruszył za Grześkiem i Patrykiem.
- Jak już mamy iść, to wszyscy. Idziesz Basiu? - odwrócił się do dziewczyny, która też nie odzywała się od początku.

Basia , nadal bez słowa, skinęła głową i poszła za resztą. Kłócenie się z własnymi omamami nie za dobrze świadczy o zdrowiu psychicznym człowieka, prawda?

- Hej Hirek - Teresa spojrzała na brata jakby lekko się zdziwiła, że w ogóle jest tu z nimi. Tak długo się nie odzywał, że pomyślała iż w tym śnie robi za statystę. - Przytocz jakiś paragraf. Z pamięci. Ja się nie znam na prawie i nie ma opcji żeby coś takiego wypłynęło z mojej podświadomości. Jak zabrzmisz wystarczająco przekonująco to się zacznę zastanawiać.

- Kodeks karny artykuł 148 paragraf pierwszy - zabrzmiało jakby miał zamiar cytować jakiś ustęp z biblii, Hirek nawet uśmiechnął się lekko - kto zabija człowieka podlega karze pozbawienia wolności od lat 8. Tak więc to mój sen, siostra. Albo podczytujesz kodeksy po nocach.

- Nie wysiliłeś się - Teresa spojrzała na młodszego brata z lekką naganą. - To nie brzmi jak przekonujący prawniczy bełkot z którego zazwyczaj nic nie rozumiem. To proste i logiczne a cyferki mogłam sobie sama wymyślić. Poza tym każdy głupi wie, że za zabójstwo można zarobić nawet dwadzieścia pięć.

- Kara w tym przepisie jest sformułowana alternatywnie w tym także i co do rodzaju, droga siostro - Hirek uśmiechnął się szerzej - dlatego jego sankcja stanowi “od lat ośmiu” a więc górna granica jest otwarta. Tak jak i rodzaj kary, bo można za zabójstwo dostać nawet karę śmierci, choć jest na jej wykonanie moratorium. Może być jak na bełkot prawniczy, czy teorie normatywne winy też cię interesują?

- No widzisz. Jak chcesz to potrafisz - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do brata ciepło. Teraz też jakby spostrzegła, że przez ten cały czas ściska dłoń Gawrona i puściła ją dość gwałtownie. - Ale nadal mnie to nie przekonuje. To znaczy, że to nie sen.

- Tylko skoro to sen, to jakim cudem śnimy wszyscy to samo? Nieee, to durnota jakaś. No dobra, to teraz test dla ciebie. Ile kości jest w ludzkiej ręce? Ja jako prawnik pojęcia nie mam nawet czy strzelać w pięć czy w pięćdziesiąt.

- Dajcie sobie spokój z tym przekonywaniem. Jak ktoś będzie brzmiał wyjątkowo wiarygodnie to ktoś inny stwierdzi, że to jego własna podświadomość takim go uczyniła i tak do niczego w ten sposób nie dojdziemy - wtrąciła się Wanda - Powiedz lepiej Tereska jakim cudem trafiłaś do więzienia, bo słyszałam tylko o Patryku a i w jego przypadku nie do końca wiem o co go oskarżają i dlaczego?

- No to, Pyza, jest nas dwoje. - Gawron uśmiechnął się krzywo - Wciąż nikt mi nie przedstawił oficjalnych zarzutów. Chyba myślą, że zabiłem chłopaków... a może tylko chcą mnie wystraszyć, żebym się przyznał do gwałtu... sam się już gubię.

- Poszłam na komisariat żeby wyjaśnić, że zatrzymanie Gawrona to jakieś nieporozumienie. Grzeczna byłam, nie podnosiłam głosu i w ogóle. Ale ten kapitan... - szukała w pamięci nazwiska - Milczanowski, uznał, że wiem za dużo o sprawie i że może jestem zamieszana albo współwinna. I dostałam czterdzieści osiem na dołku. Podjął tą decyzję kiedy oświadczyłam, że Gawron był w noc zabójstwa Czarka zajęty zupełnie innymi sprawami niż bieganie po dzielnicy z drutem kolczastym. A on na to, że nie ujawnili jak Lwowski zginął. Wielki detektyw. Skoro pierwszego powiesili na tym drucie to się od razu nasuwa, że drugiego też. Seryjni zabójcy mają chyba ten... schemat. Hirek jak to się fachowo nazywa?

- Modus operandi... - powiedział odruchowo. - Tereska, ty Gawronowi dałaś alibi nie uzgadniając tego z nim? Cholera, przecież on nie będzie wiedział czego się trzymać i pomyślą że kręci. Gadałem z Milczanowskim, to służbista...
Urwał i zerknął na siostrę, ale nie powiedział o “przebłysku”.
- Ciebie powinien puścić dość szybko ale Patryka... Tyle dobrego z tego cholernego snu, że możecie teraz uzgodnić wersję. Swoją drogą ciekawe ile będziemy z tego pamiętać po przebudzeniu się.
Bo to przecież jest cholerny sen.

- Racja Hirek. Wykorzystajcie sytuację i obecność Hirka. Nieważne czy to naprawdę on czy wasze wyobrażenie o nim, jeśli pomoże to wam się wydostać z więzienia to warto spróbować. I mam pomysł jak sprawdzić czy naprawdę się tu spotkaliśmy. Powiem wam coś czego wcześniej wam nie mówiłam i jak się spotkamy w świecie powiedzmy “rzeczywistym” to się przekonam czy wiecie o tym, co wam przekazałam czy też nie. Co wy na to?

- Może być, choć w świecie rzeczywistym jak się spotkamy wystarczy że powiesz „hej Hirek miałam taki kretyński sen w którym cię widziałam razem z resztą bandy...”, a ja odpowiem „mhm i łaziliśmy boso w habitach po jakimś cholernym pustkowiu.” Mnie bardziej męczy po co my to śnimy. Bo na pytanie “w jaki sposób” nawet psychiatrzy myślę mieli by problem z odpowiedzią.

- Wy żartujecie prawda? - zapytała z powątpiewaniem Teresa. - Ludzie nie śnią tych samych snów. Jutro się obudzę i nikt z was nie będzie o tym śnie pamiętał. Bo was tu nie ma. Ustalanie więc wspólnej wersji z Gawronem mija się z celem chyba, że moja podświadomość dalej mi znać, że mam sobie przed jutrzejszym przesłuchaniem poukładać fakty. Ale śmiało Wandzia, powiedz coś o czym nie wiem - uśmiechnęła się. - Na przykład czy jest w twoim życiu jakiś interesujący mężczyzna - przeszła na lekko plotkarski typowy kobietom ton.

- A powiem wam coś - Wanda skinęła głową - ale nie jakieś pikantne ploteczki tylko coś o czym już wcześniej chciałam pogadać z Hirkiem. Kojarzycie pana Zygmunta Wolniewicza z Węglowej? Mówili na niego “pan Władziu”. Nie mam pojęcia dlaczego.

- Aaaa, pan Władziu - przytaknęła Teresa. - Pamiętasz Hirek? To ten co mu podrzucaliśmy jednego lata liście rabarbaru pod wycieraczkę - zaśmiała się na niemal zapomniane wspomnienie z dzieciństwa. - On je sprzątał a na drugi dzień my wciskaliśmy tam kolejną kupę.

- Pamiętam, pamiętam - Hirek uśmiechnął się lekko - I nie wierz Wandziu jeśli moja porządna siostra będzie ci wciskać kit że z zielskiem pod wycieraczką to był mój pomysł.

- On nie żyje. Zmarł niedawno. Dwudziestego czwartego września. I zapisał mi coś w spadku - powiedziała powoli Jaworska.

- To... świetnie - skwitowała ostrożnie Bułka. - Że ci coś przepisał. Nie że nie żyje. To dość smutne ale samo życie. I nie wiedziałam, że znałaś go bliżej.

- Nie znałam go bliżej. W tym rzecz, dlatego to wydało mi się dość dziwne.

- Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby - podsumowała Teresa. - Stary był. Starzy ludzie mają swoje fanaberie. A co ci przepisał jeśli to nie tajemnica?

- Podobno jakieś dzieła sztuki, ale dokładnie nie wiem co i nie wiem czy mnie będzie stać na ten spadek.


Hirek zamyślił się na chwilę, czekając na odpowiedź Wandy, ale zaraz odwrócił się do Patryka, przypominając sobie rozmowę z Milczanowskim.
- Co oni na ciebie mają? Jak byłem na posterunku nie chciał mi powiedzieć, anie pozwolić bym się z wami zobaczył. Dopiero jutro postaram się namówić szefową aby wzięła to na warsztat. Mówili ci coś?
Spojrzał na kumpla na twarzy którego wyraźnie było widać ślady “przesłuchań”, zacisnął zęby.
- Jak będziesz chciał pozwać tych skurwysynów to nie musisz nic mówić nawet. Porusz palcem i ci pozew napiszę. Patryk... próbowałem sam, ale za krótki jestem. Jutro przyjadę z kawalerią.

- Szkoda gadać, Hirek. Nic się od Jaruzela nie zmieniło. Rozumiesz? Nic. - Gawron obszukał habit w poszukiwaniu papierosów, ale oczywiście ich nie znalazł. - Gówno mają, jakiś drut w piwnicy, zawracanie dupy. Ja zamknąłem dziób na kłódkę i tak zostanie póki nie dadzą mi złamasy prawnika. Póki co nie dała mi ubecja nawet zadzwonić.

Hirek pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Drut znaleźli? Drut?! - wystarczyło by zaczęło nim trząść. - Jakby Andrzeja i Czarka łopatą ktoś... Pół Polski by zamknęli. Ja pier...
Sapał chwilę.
- Milczanowski albo jest bardzo zdesperowany, albo jednak go źle oceniłem i jest zwykłym idiotą i skurwysynem. Patyk, trzymaj się. Odsiecz w drodze, choćby m musiał Mambę na kolanach prosić.
- Kurza stopa... - Teresa wysyczała jak najgorsze przekleństwo. - Mam nadzieję, że to mi się śni i że w rzeczywistości nikt ci tak gęby nie obił. Chociaż obawiam się, że to mogło się zdarzyć skoro i mnie straszył, że jak będę utrudniać to jedna policjantka ma zgodę żeby mi dokopać. Powiedział, że i tak już przyszłam pokancerowana więc nic im nie udowodnią... - dotknęła opuszkiem palca spuchniętej wargi Gawrona i wykrzywiła usta ze złości ale zaraz przeniosła wzrok na Hirka. - Do Marcysi zadzwoń, słyszysz? Powiedz żeby swojego znajomego poprosiła o pomoc. Zrozumiałeś? To ważne. Jasny gwint... proszę senną marę o pomoc. Ale mnie już i tak nie dadzą zadzwonić.

- Dzięki. - bąknął, chyba trochę speszony. - Nie odwdzięczę się wam, dzieciaki, do końca życia.

- Ale wypuszczą w końcu Patryka, co Hirek? Przecież nie mogą go trzymać tam w nieskończoność.

- Dobry pomysł... - zastanowił się Hirek. - Jak Mamby nie dam rady przekonać, zawsze to jakiś plan. A wypuścić, wypuszczą. Przecież oni nic nie zrobili.
Dla Hirka było to oczywiste, teraz tylko rozmyślał jak to zrobić jak najszybciej.
- Ale moment. Co to za znajomy? Nigdy mi o nim nie mówiłaś. - zerknął na siostrę. - Prawnik?

- Nie mówiłam - potwierdziła Teresa. Na moment zamilkła żeby zaraz zmienić temat. - Może po to tu jesteście? W moim śnie. Głosy wewnętrzne, które podpowiedzą mi co najlepiej mówić na jutrzejszym przesłuchaniu. No to doradźcie. Krzywoprzysięstwo jest karane a ja nie mogę trafić do więzienia - analizowała na głos. - Muszę myśleć o Antku. Z drugiej strony Gawron jest stuprocentowo niewinny i jeśli alibi ma zagwarantować mu spokój to chyba trzeba mu je zapewnić, no nie? Zabójstwo Czarka musiało zdarzyć się tamtej nocy kiedy dostałam kamieniem pod wiaduktem. Całą noc i tak nie było mnie w domu gdyby gliniarze chcieli potwierdzić wersję. Powiem, że od wieczora do rana byłam u Patryka i zapewniam, że się przez ten czas nigdzie nie ruszał. A że Gawron o tym nie wspomniał policjantom to dość oczywiste bo ja jestem mężatką i nie chciał mi narobić kłopotów. Brzmi wiarygodnie?
 
Harard jest offline