Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2012, 16:24   #108
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Atuar odprowadził wzrokiem Sylve, który odleciał na "swoje" miejsce w bocianim gnieździe, zaś kapłan ponownie udał się do kabiny, gdzie przebywali tak kapitan, jak i nawigatorka. Tym razem Lanthis nie leżał spokojnie. Wprost przeciwnie - wyglądało na to, jakby jego stan uległ pogorszeniu. Jakby wyczuwał nadciągające niebezpieczeństwo. I to akurat teraz, gdy Yagar wybrał się na zwiedzanie wyspy... Szkoda, że Sylve wcześniej nie wpadł na pomysł zbadania kapitana. Ale nad tym nie było co płakać - raczej trzeba było się zastanowić, w jaki sposób pozbyć się ochroniarzy, medyka i w jakim momencie zabrać się za zwalczanie klątwy.
Głośne uderzenie w stolik sprawiło, że spojrzał w stronę nawigatorki - sprawdzyni owego dźwięku. Równocześnie otworzyły się drzwi i do środka zajrzał przywołany hałasem medyk. Zaraz jednak zniknął, odprawiony gniewnym spojrzeniem i gestem nawigatorki.
- Co z nim jest? - napisała na kartce. Miała oczywiście na myśli Lanthisa, a nie medyka czy kogokolwiek innego z załogi.
Oczywiście można było głupoty opowiadać, by nie denerwować chorej. Niektórzy zalecali coś takiego, jednak w obecnej sytuacji Atuar nie zamierzał ukrywać prawdy. Ewentualne poparcie półelfki mogło być bardzo przydatne.
- To klątwa - powiedział bez ogródek. - Lanthis jest powoli i systematycznie zabijany. Całkiem jakby go ktoś poddawał coraz gorszym torturom. Koniec może być tylko jeden - śmierć w potwornych męczarniach.
Odpowiedź Elissy była krótka.
- Możesz coś na to poradzić? Uratuj go jeśli tylko jesteś w stanie.
Przez moment Atuar nie odpowiadał. Zastanawiał się nad słowami Lanthisa. Czy były tylko majaczeniem? A może powinni jak najszybciej odbić od tego brzegu? Może to na tej akurat wyspie znajduje się ten ktoś, kto zesłał klątwę na Lanthisa?
Spojrzał na kapitana, potem ponownie na nawigatorkę.
- Możemy spróbować, ale nikt nie jest w stanie zapewnić sukcesu. Możemy go uratować, ale może i zginąć. Z tym, że od klątwy zginie na pewno. Zdecyduj zatem, czy mamy podjąć ryzyko.
Półelfka zastanawiała się przez chwilę po czym napisała:
- Jak oceniasz szanse powodzenia zdjęcia klątwy? Kiedy chcesz zacząć działać? Będziesz robił to sam, czy z kimś jeszcze?
- Szczerze? Mniej niż połowa
- odparł Atuar. - Ale i tak o wiele większa, niż gdybyśmy nic nie zrobili. Jestem też przekonany, że gdybyśmy uciekli do naszego świata, to zanim przekroczymy granicę klątwa się wypełni.
W udzieleniu odpowiedzi na ciąg dalszy pytania tkwił pewien problem. A nuż Elissa postanowi odizolować ewentualnych ‘zdejmowaczy’ klątwy od Lanthisa?
- Nie, nie robiłbym tego sam - wyjaśnił, mając nadzieję, że u półelfki zwycięży rozsądek. - Do pomocy miałbym co najmniej dwóch magów.
- Dobrze zatem
- padła odpowiedź. - Czekamy na powrót zwiadu i gdy tylko oni odpoczną zaczniecie swoje czary. Ja w tym czasie poszukam i pomyślę, co was może wspomóc w tej walce. Ja niestety nie pomogę wam. Jestem jeszcze zbyt słaba i nadal nie mogę mówić.
Gdybyś jednak widział, że z Lanthisem dzieje się coś niebezpiecznego, coś co zagraża jego życiu... działaj bezzwłocznie.
- Zrobię, co się da, Elisso
- zapewnił Atuar.

“Coś niebezpiecznego” zaczęło się dziać, ledwo na horyzoncie pojawiły się ciemne chmury. Atuar nawet nie zdążył im się dokładniej przyjrzeć, gdy jeden z marynarzy pilnujących kapitana poprosił go pod pokład.
Z ust Lanthisa popłynęły podobne słowa do tych, które już wcześniej Atuar usłyszał. O tym, że trzeba uciekać. Że to złe miejsce. Że On tu jest, przy czym słowo “on” było wyraźnie podkreślone.
- Natychmiast sprowadźcie tu smoka - powiedział Atuar, otorzywszy drzwi na korytarz.
Teraz pozostawało tylko czekać. I zastanawiać się, czy siły Sylve i jego wystarczą.
 
Kerm jest offline