Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2012, 17:41   #34
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Puszcza





Kapłan w zakrwawionych szatach nie odzyskał przytomności, mimo starań awanturników. Tak jak mogli opatrzyli mu rany, a następnie ponaglani przez Edgara Stocka ruszyli w kierunku Kurtwallen przez prastarą puszczę.

Przed wyruszeniem w dalszą drogę Ivein zerknął jeszcze raz na ślady wilczych łap, lecz nic mu nie mówiły. Równie dobrze człowieka mógł zaatakować jeden samiec, jak i więcej drapieżników.
"Łajno to wszystko. Dziwne to. I jeszcze te obumarłe rośliny. Na psa urok" - uznał zrezygnowany w końcu najemnik i popędził za oddalającymi się wozami.

Mało rozmawiali po drodze. Magnar starannie okrył rannego i nieprzytomnego człowieka derką i od czasu do czasu sprawdzał czy jeszcze dycha.

- Dycha
- powtarzał co jakiś kwadrans sprawdzając tętno.

- To dobrze, że dycha - odpowiadał metodycznie jeden z Chłopców.


***


Zjeżdżali właśnie w lesistą dolinę, gdy z bujnych krzaków jeżyny dobiegło ich tradycyjne obwołanie:

- Hola wędrowcy! - głos należał do kobiety. - A dokąd to podążacie?

- Karmelia! - okrzyknął radośnie Edgar. - Diablico, wyłaź mi stąd! Uczciwych ludzi straszysz.

Uczciwi ludzie powiedli po sobie wzrokiem. Nic jednak nie powiedzieli.

Tymczasem z zarośli wyłoniła się smukła, lekko umorusana na twarzy i, jak ocenił Gotte, powabna dziewczyna o rudych włosach. Zaśmiała się perliście, wskoczyła na wóz Edgara i serdecznie go uściskała. Na plecach miała przewieszony łuk, przy pasie dyndał kołczan ze strzałami.

- Nie straszę, Panie Wójcie. Z ojcem po lesie polujemy. Ale go trochę zgubiłam. Widzę, żeście gości przywiedli?

- No, widzisz przecie. Ale nie czas na krotochwile? Gajowy Liszka też gdzieś tu jest? - zapytał z nadzieją Stock. - Widzisz tam tego człeka? - wskazał na drugi wóz, na którym spoczywał ranny kapłan.
- Dopadły go wilki niedawno i poharatały. Jeszcze żyje, ale nie wiem jak długo. Nie zauważyliście z ojcem ani nie słyszeliście czegoś niepokojącego? Znasz tego człeka w ogóle?

Dziewczyna dostrzegłszy rannego zagryzła wargi i lekko zakrzyknęła. Imrak położył palec na ustach, by zachowywała się ciszej.

Dziewczyna paplała jednak w najlepsze.
- Ojca przecie mówię, zgubiłam w borze. Głuchyście Panie Edgarze? Ale tego człowieka to znam! Łaził parę dni temu po wiosce. Zwał się Adolf Jager, czy podobnie. Gadał z ludźmi, trochę posiedział w karczmie, powęszył po okolicy, a później znikł. Tyleśmy go widzieli. Tyle wimy, że ponoć w służbie Pana Lasów.

- Trudno. Przynajmniej co będzie na nagrobku napisać. Kiepsko to widzę. - mruknął zrezygnowany Edgar. - Jedźmy czem prędzej do sioła, wsiadaj diablico. Wiśta wio!

Znużone konie ruszyły ponownie.

***






Popędzani przez Wójta kompani dotarli do Kurtwallen przed zmierzchem. Sioło, jako ocenił fachowym okiem Otto, liczyło paręnaście domostw i trochę zabudowań gospodarskich. Nad wszystkim górowała kamienna strażnica.

Widać, i dla laików, gołym okiem było, że Edgar wykonał ze swymi podopiecznym kawał solidnej roboty wydzierającej leśnemu matecznikowi skrytemu w cieniu Gór Środkowych każdą piędź ziemi.
Wioska wyglądał na zadbaną i dobrze zarządzaną. Część sadyb wydawała się nawet być nowo odbudowana. Jak potwierdził Stock, był to efekt ostatniej napaści rozbójników "orczego padalca" H'agarhy. Spłonęło wtedy parę chat.

- Kurwisyn zadał nam bobu. Oj zadał... - pomstował Edgar.

Na widok przyjezdnych w towarzystwie Wójta, paru mieszkańców podbiegło do wozów, żeby zaopiekować się rannym, zwierzętami, wreszcie rozpakować sprawunki z Bergsdorfu. Edgar zostawił kapłana pod opieką swej żony i wiekowego dziadka Crystiana.

- Znają się na tym
- przekonywał.

Sam zaś zakręcając wąsa poprowadził Malowanych Chłopców ku gospodzie "Pod Baranim Łbem", chcąc ich godnie ugościć.

Mimo późnej pory, na wsi wszyscy chodzili spać z kurami, znalazło się parę misek fasoli z kapustą, trochę skwarek i pieczonej cebuli. Gdy podano krowie mleko zmieszane z miodem nikt zbytnio nie kręcił nosem.

Spanie przygotowano im na stryszku w pobliskiej stajni. Edgar zapewnił jednak, że posiłki spożywać będą w gospodzie.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 14-04-2012 o 20:03.
kymil jest offline