Lilly w końcu zdołała dogonić Blackwooda, gdy ten skrył się za uliczkę. Łapiąc powietrze chwilę nie mogła wydusić z siebie słowa. Trzymała tylko w górze broń, gotowa do strzału patrzyła na mężczyznę.
- Rzucę kamieniem to odciągnie go na chwilę, a ty strzelisz - szepnęła jak tylko udało jej się spowolnić oddech. Wtedy chwyciła za całkiem spory kamień i czekała na jego reakcję. Nie chciała się teraz wycofywać, byli już tak blisko. Jeśli morderce załapią Rosjanie, co prawda czeka go znacznie marniejszy koniec niż, gdyby trafił w ich ręce, aczkolwiek nic się nie dowiedzą. Śmierć Atkinsona wtedy pójdzie na marne. Gdyby Joushua się nie zgodził była gotowa sama spróbować zabić Rosjanina.
__________________ Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia... |