Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2012, 12:50   #36
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Nikko wziął do ręki małą buteleczkę i przyjrzał się jej zawartości podejrzanie. Raz, tylko raz zapalił fajkę z wujem Joego Pędzącego Wiatru, jego przyjaciela z dzieciństwa. Potem widział fioletowe myszki latające na motylich skrzydełkach żaglujące butelkami z whisky. Buteleczka strasznie mu przypominała to zdarzenie. Stary szaman skręcał się ze śmiechu długo po tym jak łowca doszedł do siebie.
Jednak nie był już pierwszej świeżość, a do walki z wampirami potrzebował wszystkich swoich sił i umiejętności. Postanowił zażyć "lekarstwo" tuż po przybyciu na miejsce.
Nim wyruszyli dorożką Nikko odzyskał z automobilu swoją torbę, a co za tum idzie maczetę i parę innych przydatnych rzeczy. Wszystkie noże do rzucania oraz ostrzę maczety namaścił Krwią nieboszczyka. Lepiej przygotować się nie mógł.

Podczas jady wyciągnął spod koszuli swój amulet. Był to woreczek w którym znajdowały się trzy kości ozdobione piórami. Joe Pędzący Wiatr, indian ze szczepu Kruka podarował mu go gdy opuszczał brytyjskie kolonie za oceanem, by zostać łowcą. Joe, jego rówieśnik sam uczył się na szamana, ale nosił chrześcijańskie imię. Nadała mu je jego matka, która jako dziecko została przygarnięta przez szczep gdy jej rodzina zginęła w bliżej niewyjaśnionych przyczyn podczas podróży w poszukiwaniu swojego miejsca w nowym świecie.

Amulet miał przynosić szczęście i chronić przed złymi duchami. Teraz młody łowca był prawie pewny że tylko dzięki niemu przeżył atak wampirów. Według wszelkich praw nieba i ziemi powinien gryźć ziemię, ale mimo to... Nikko zacisnął w pięści woreczek i w myślach podziękował duchom ziemi i powietrza do których należały kości i pióra oraz wielkiemu Manitu, tak jak go Joe nauczy. Jeśli by tego nie zrobił amulet mógł stracić moc.


Zond przyjrzał się uważnie zamczysku. Nie podobało mu się perspektywa błąkania się po labiryncie w nieznanym otoczeniu, ale chodziło tu o ludzkie życie... z resztą jak zawsze.
- Myślę że powinniśmy się podzielić na grupy, jedna zawsze będzie skręcać w prawo, druga w lewo. Żebry wrócić do punktu wyjścia wystarczy odwrócić się i zmienić knurek skrętków na przeciwny... najlepiej teraz póki jest jasno, jeśli przyjdzie nam uciekać będziemy mieli większe szanse - zaproponował rewolwerowiec.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 16-04-2012 o 18:36.
Dragor jest offline