- Kurwa - zaklął po raz drugi, oczywiście po ludzku, gdyż w krasnoludzkim języku takiego wyrażenia po prostu nie było.
Znowu, tak jak podczas spotkań z Bestią, nie było czasu na myślenie i snucie planów, wóz albo przewóz. Gislan spojrzał na Mierzwę, ale na szczęście pomoc już była przy nim. Krasnolud zasalutował mu mieczem, a potem truchtem ruszył za oddalającym się wozem. Tak, postronnym ludziom mogło wydawać się to głupim posunięciem, ale nie wielu z nich, tak naprawdę zdawało sobie sprawę z krasnoludzkiej wytrzymałości. Gdy inni padają na pysk, to przedstawiciele górskiego ludu dopiero się rozgrzewają. Była jeszcze jedna przewaga rasy Gislana, a mianowicie wzrok przenikający ciemności. Ludzie w nocy są śmiesznie bezradni, jak kocięta tuż po urodzeniu, ci uciekający gnoje również. Krasnolud wiedział, że zatrzymają się gdzieś na noc, a on zatrzymywać się nie musiał. Obiecał sobie że będzie za nimi lazł, jak pies za swym panem, a gdy się będą tego najmniej spodziewać zaatakuje. Tak, po tym jak zobaczył kislevitę całego we krwi nie miał już złudzeń, bezpośrednia walka była samobójstwem, a on nie zamierzał jeszcze umierać. |