Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2012, 22:39   #20
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Biegł ile sił w nogach. Prędko schował się za ostatni z wozów rzucając sobie pod nogi młot. Bruno wyjrzał zza powozu łapiąc oburącz kuszę. Bełt czekał na wystrzelenie. Łowca nagród zmrużył oko i wycelował w jednego z ludzi Łowcy czarownic. Spust zwolnił stalową linkę a ta wypluła śmiercionośny pocisk. Śmiercionośny z zasady, lecz nie tym razem. Bełt świsnął w powietrzu gdzieś daleko od celu, znikając Łowcy z oczu.
-Żesz kurwa twoja mać...- burknął, wrzucając kuszę na wóz, za którym się chował, by następnie schylić się po młot. Kilka dobrych dni odpoczywał po wydarzeniach w Ostermak. Nie praktykował strzelania z kuszy i pewnie zwyczajnie wyszedł nieco z wprawy. Nie przejmował się tym. Nie było czasu ani na zakrzątanie sobie głowy pierdołami, ani tym bardziej na ładowanie kuszy. Sytuacja była dość dramatyczna.

Sytuacja w mgnieniu oka zmieniła się z paskudnej do dramatycznej. Trupy, zabity kozak, ucieczka łowcy czarownic, płonący wóz. Bogowie najwyraźniej nie życzyli sobie, by zaraza została stłamszona. Kiedy Bruno przedostał się na drugi brzeg rzeki było już po wszystkim.
-Żyje...- zauważył, rzucając krótkie spojrzenie na Mierzwę. Dobrze, szkoda by było stracić tak dobrego wojaka. Jagera zignorował. Właściwie nie miał siły na szarpanie tym śmieciem, dość zmęczyło go przeprawianie się przez wodę. W momencie powróciły wspomnienia sprzed kilku dni, jak został wrzucony do rzeki przez ludzi Czarnego proroka. Miał w pamięci kilka krótkich urywków z pamięci.
-Witaj wśród żywych. Przynajmniej nie jestem jedyny, co powrócił z martwych.- poklepał kozaka po ramieniu.

Czasu na rozczulanie się nie było. Rzucił młot na ziemię i podbiegł do płonącego wozu. Chciał wyciągnąć zeń wszystko, co mogło być wartościowe, pod warunkiem, że w ogóle dało się cokolwiek wyciągnąć. Płomienie rozprzestrzeniały się błyskawicznie i samotnie wiele pewnie i tak nie zdziała. Po za tym wóz tkwił w połowie szerokości brodu. Był nie lada przeszkodą dla ostatniego z powozów. Ten orzech trzeba było rozgryźć jak najszybciej.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline