*** Albert ***
Tym razem strażnik usłuchał wezwania Alberta. Był to inny chłopak, niż ten strzegący go w nocy. Podbiegł do celi i zauważywszy z dalsza, że Eryk rzeczywiście mocno dycha i jest zalany potem, począł nerwowo otwierać zamek. Po chwili był już w środku. Nie wyglądał na roztargnionego i z pewnością też tak się nie zachowywał. Był sam, a wkroczył do celi, w której było już dwóch więźniów…
*** Elektorka ***
W końcu całe wioska była już gotowa na przyjazd znamienitego gościa. Z minuty na minutę na rynku było coraz więcej ludzi. Wszyscy ubrani w najprzedniejsze ciuchy. Wystroili się też i bohaterowie, najlepiej jak mogli, tylko Knut był niezadowolony ze swojego nowego wdzianka. No i Albert, jednak ten okazji, by przebrać się nie miał. Wszyscy byli już w centrum, niziołek Thomas, Greta, Robert inni. Brakowało krasnoluda Nargonda, ale ten pilnował swojej wieży, na której zapłonął płomień. Jeśli tylko opowieść, o której słyszeli i w którą wierzyli była prawdziwa, to mogli być spokojni o obecność, a właściwie nieobecność cienistych demonów.
Nastała też i wyczekiwana chwila. Elektorka przybyła pod wieczór. Wszyscy świętowali, dodatkowego nastroju dodawało świecące z oddali światło z wieży. Wszyscy rozkoszowali się miejscowym winem, popijając je z beczek. Księżna, w obstawie swojej straży, wjechała jedną z bram, zatrzymując się na głównym placu. Tu nastąpiło wręczenie darów przez burmistrza w obstawie Heisenburskiej straży. Księżna podziękowała za piękną skrzynię i z pewnością smakowite wina. Pobyt w wiosce był jednak niezmiernie krótki, zbyt krótki jak dla miejscowej ludności. Ale cóż mieli zrobić, elektorka plan wizyty swój miała. Po chwili wyjechała drugą bramą i ruszyła w kierunku wieży, za nią podążyła dodatkowa obstawa w postaci straży Heisenburskiej, oraz tłum.
Gdy dotarli pod wieżę, elektorka wysiadła, wyjmując wcześniej jedno z win znajdujących się w skrzyni. Została przywitana przez Nargonda i zaprowadzona na szczyt, z którego miała obejrzeć swoje włości. Z tego miejsca miała też wznieść toast, do otaczającego ją miejscowego ludu.
Było spokojnie, bez żadnych niespodziewanych wydarzeń, wszystko odbywało się tak, jak było zaplanowane. Nie było demonów, nie było i zamachowców.
Ostatnio edytowane przez AJT : 19-04-2012 o 17:06.
|