Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2012, 12:21   #13
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Nie raz i nie dwa w swoim życiu przyszło mu czuwać. Liczne obserwacje, zasadzki i proste wyczekiwania na informację. Wybrał ten rodzaj kariery, który nie raz zmusił go do zmuszania siebie do pozostania na nogach, do zachowania pełnej uwagi. Wiedział, gdy nadchodził kryzys. Gdy późno w nocy człowiek marzył jedynie o tym, aby przytulić swoją głowę do poduszki. Gdy mijały kolejne dni bez snu, a oczy same się kleiły. Wiedział, że czasami ciężko było utrzymać się w doskonałej formie. Na całe szczęście był boskim potomkiem. Ichor, ta boska cząstka w nim, zdecydowanie pomagała. Wytrzymywał znacznie więcej niż jego koledzy, kilka dni bez snu, było dla niego, tym czym dla zwykłego człowieka kilkanaście godzin pozbawienia snu. Zawsze jednak pozostawała ta ludzka chęć odpoczynku.

Zwalczył ją w sobie, siedząc w niewygodnej pozycji, ukryty w krzakach. Obserwował okolicę oczekując, aż ruch przycichnie, aż wszyscy "turyści" wrócą do domu. W końcu doczekał się ... opuścił swoją kryjówkę i ruszył obudzić sfinksa ... czy było to mądre czy nie ... cóż miał się o tym przekonać.
----------------------------------------------------------------------------------

Znalazł się oko w oko z bestią. Ogromny wąż ... Kobra. Kevin nerwowo ścisnął swój pistolet. Czegoś takiego się nie spodziewał. Czy był to strażnik pozostawiony przez Bogów, aby nikt nie budził tych stworzeń? Czy może jakiś inny mechanizm obronny. Cóż wyglądało jednak na to, że czekała go walka. Krwiste ślepia gada sprawiły, że po jego plecach przebiegł zimny dreszcz.

Automatycznie cofnął się o parę kroków, obserwując potwora. Gdy ten skupił na nim swój wzrok potomek Ozyrysa gwizdnął przeciągle.

-Będziesz świetnie wyglądał jako moje nowe buty - powiedział do gada, uśmiechając się lekko. Następnie zaczął wygrywać jedną nogą motyw z "We Will Rock You" Queenu, pomagając sobie gwizdem. Miał nadzieję, że stworzenie przypomina choć trochę swojego mniejszego kuzyna. Kobry miały nie najlepszy słuch, wyczuwały jednak drgania ziemi. Może uda mu się skupić na sobie uwagę potwora i jakoś to wykorzystać.

Po chwili zorientował się jednak, że jego ruchy nie robią na wężu żadnego znaczenia. Zatrzymał się chwilę przed tym nim wąż rzucił się do ataku. Wycelował swój pistolet w oko bestii i nacisnął na spust, mówiąc zimno:

-Żryj ołów, przerośnięta bestio -

Huk wystrzału wstrząsnął okolicą. Kula trafiła w łeb Kobry. Jej ciałem szarpnęło konwulsyjne, co spowodowało wzbicie się w powietrze tumanów kurzu, które oślepiły na chwilę McGregora.

Jego oczy dosłownie po krótkiej chwili przyzwyczaiły się do panujących warunków, gdy dostrzegł cielsko węża było jednak za późno na reakcję. Chociaż rzucił się w bok, unikając kłów ze śmiercionośną trucizną, nie zdołał jednak uniknąć ogona. Cios trafił go w brzuch, posyłając dobry metr do tyłu. Agent jakimś cudem zdołał jednak ustać na nogach. Wiedział, że wylądowanie na plecach, mogłoby oznaczać szybkie zakończenie walki ... niewesołe zakończenie.

Kevin cofnął się, chcąc znaleźć się dalej od bestii. Jednocześnie oddał kolejny strzał, tym razem jednak chybiając. Wąż odwrócił się w jego stronę. Dopiero teraz policjant mógł dostrzec, że jego poprzedni strzał dosięgnął swojego celu. Wąż mocno krwawił, część jego czaszki była osłonięta, a pusty oczodół wywoływał nieprzyjemne wrażenie. Bestia nie atakowała. Wysunęła cielsko do góry, aby po chwili zakopać się w ziemi. Przez sekundę Kevin widział, ślady poruszające się w jego stronę, potem i one zniknęły.

Heros nie zamierzał czekać na rozwój wydarzeń. Domyślił się, że potwór będzie chciał wyskoczyć z ziemi i zaskoczyć go. Rzucił się sprintem w stronę monumentu, chcąc wspiąć się na niego i tym samym uzyskać przewagę nad potworem. Nie dosięgnął jeszcze posągu, gdy usłyszał i jednocześnie poczuł, że wąż wyskoczył z ziemi. Nie odwracając się przyspieszył kroku. Słyszał jak wąż, za nim rzuca się w jego stronę. Jego nadzwyczaj wyczulone zmysły, ostrzegły go przed uderzeniem. Skręcił całym ciałem, schodząc z drogi atakującego stworzenia.

Jego uszu dobiegł głośny trzask gdy bestia, uderzyła głową w postument, na chwilę tracąc orientację. On jednak nie czekał, sprawnym ruchem znalazł się na szczycie posągu. Wiedział jednak, że to nie koniec. Monument dawał złudną nadzieję i przewagę, gdyż ogromny wąż, mógł spokojnie go na nim dosięgnąć ... musiał działać jak najszybciej. W jego głowie pojawiały się kolejne scenariusze, w tym jeden ... cóż może niezbyt ostrożny, ale dający szansę na szybkie zakończenie.

Kevin odetchnął głęboko wypuszczając powietrze. Szybkim krokiem znalazł się na końcu posągu, aby zaraz ruszyć sprintem, w stronę jego głowy i węża. Tuż przed głową, odbił się pierwszy raz, pozwalając aby lewa noga znalazła się jako pierwsza na szczytowym punktu posągu. Nie czekał, odbił się z niej w stronę węża, jednocześnie puszczając pistolet, który wylądował na trawie.

Lot był doskonały, udało mu się trafić w szyję bestii, niedaleko łba. Niestety śliska skóra, spowodowała, że zaczął się ześlizgiwać. Desperacko próbował polepszyć, chwyt. Tymczasem wąż, zaczął wić się i wierzgać, niczym dziki mustang próbujący zrzucić jeźdźca. Kevin z trudem podciągnął się bliżej głowy, gdzie mógł znaleźć lepszy chwyt. Nie zważał na kolejne uderzenia czaszką bestii. Adrenalina pompowała w nim jak szalona, jego serce biło jak młot pneumatyczny. Jeżeli spadnie, może zginąć ... wiedział, że musi się utrzymać. W końcu zdołał znaleźć miejsce, w którym mógł puścić jedną rękę ...

Nie pomyślał o tym nawet, a pistolet już był w jego prawej dłoni. Wylot lufy znalazł się przy czaszce bestii.

-Au revoir - powiedział głośno i pociągnął za spust. Raz za razem cmentarzem pogrążonym w nocnych ciemnościach wstrząsały wystrzały. Jeden, drugi, trzeci ... trzynasty ... a potem zapadła cisza.

Ogromne cielsko bestii upadło na ziemię, Kevin obserwował, jak szybko zmienia się w czarny piach i rozsypuje. Odetchnął głęboko i cały czas działając na podwyższonych obrotach, zmienił magazynek w swoim pistolecie.

Dopiero teraz zaczął rozglądać się po okolicy, dochodząc powoli do siebie ... co go jeszcze miało tu czekać?
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline