Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2012, 00:42   #8
Luffy
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Zamieszanie w nocy!


- Karą za zabójstwo jest śmierć... - Zaczął Ulrykanin. - A w życiu nie widziałem, by ktoś był tak bezczelny by wypierać się morderstwa trzymając w dłoni zakrwawiony nóż. Nie sądzę, by znalazł go przypadkiem w trawie. Zabijcie go, a jeśli jesteście za słabi by wydać na niego wyrok ja mogę to zrobić. - Dla Wulfharta sprawa była prosta. Jest trup, jest koleś z zakrwawionym nożem w dłoni. Kto może być zabójcą?
- Na cyce Myrmidii, zamknąć kurwa mordy!- Johann wydarł się na żołnierzy. – Fulko! Weźcie linę i zwiążcie go. - Polecił najbliższemu ze swoich ludzi, - Wy dwaj! Pilnować podejrzanego, jak ktoś na razie go tknie chociaż to rozkażę przybić za kutasa do dębu! Zebrać się w oddziały i kurwa kolejno odlicz!
[Twoi żołnierze ustawili się w szeregu i odliczyli kolejne. Stan się zgadzał, dziesięć osób.]
[COLOR="rgb(255, 140, 0)"]Johann uśmiechnął się lekko, sytuacja wynikła nieprzyjemna ale jego oddział przynajmniej zaczyna się słuchać.
- Dobra, teraz bieżcie pochodnie i w parach raz dwa przeszukać okolicę.
Sam wrócił szybko do pozostałych dowódców czekając na decyzje Carla i Leo, ofiara jak i podejrzany są z ich oddziałów więc to oni powinni zacząć przesłuchiwać więźnia i mieć największy wpływ na decyzję co z nim zrobić.[/color]
-Kurwa mać- pomyślał Carl patrząc na ciało jednego ze swoich chłopców. Reszta oddziału wyraźnie domagała się kary.
-Spokój! Oddział baczność i nie zapominać się! Na razie to podejrzany, coś mi tu śmierdzi. Obiecuję że jeśli ten śmieć okaże się być winny, jeszcze rano zginie śmiercią najgorszego menta i zdrajcy. Na razie zamierzam go przesłuchać. Wy jako oddział macie dalej patrolować okolicę i pomyśleć nad przygotowaniem grobu. Ale już!! [Żołnierze ruszyli na patrol. Preszukiwali las dookola. Zameldują jeśli coś dostrzegą.]

-Leo, powinniśmy go przesłuchać w spokojniejszym miejscu, tylko nasza trójka. Coś mi mówi, że to nie tak oczywiste na jakie wygląda.
- Dokładnie, ani ważcie mi się go tknąć, przed rozmową z nim! Z mojego doświadczenia wiem, że nie zawsze wszystko jest takie, na jakie wygląda - wtrącił się gwałtownie Leo. - Siedziałby tu i się trząsł, gdyby to on?! Jest przerażony, a prawdopodobnie gdyby był mordercą już by go tu nie było. To mleczarz, nie morderca. Oby... - dodał już ciszej.
- Czekajcie wszyscy! Skoro tak bardzo chcecie dowodu... Odric! - Wezwał jednego ze swoich ludzi, który przed wstąpieniem do wojska parał się tropieniem. - Sprawdź ślady i powiedz co widzisz. A reszta niech uważa, by czegoś nie zadeptać!
[Odric przeszukał teren dookoła ciała. -Za dużo tu innych śladów- krzyknął. W ciągu dnia kręcili się tu ludzie z oddziału, więc trudno coś odczytać z tropów. Innych śladów niż ludzkie nie dostrzegał. Odric znalazł jednak ślady krwi, prowadzące od ciała do podejrzanego. Widocznie ten wyjął nóż i odszedł z nim kawałek, tak, że krew kapała na ściółkę.]
- Odric mówi, że od ciała do tego zabójcy prowadzą ślady krwi. Musiał wyjąć nóż z trupa i pójść z nim na spacer. - Wulfhart zaśmiał się krótko. Tym niewinnym żartem chciał trochę rozładować napięcie, ale chyba średnio mu to wyszło. - Dobra, przepytajcie go, a potem zetnijcie mu głowę i idziemy spać. Nie ma nic na swoją obronę, pewnie będzie się tylko zapierał, że to nie on.

- Mówiłem bez oskarżania! Łatwo powiedzieć to on! A jeśli nie? Chcesz mieć kolejnego na sumieniu? Carl, jak zaproponowałeś, moglibyś ze mną i z nim porozmawiać? Powtarzam porozmawiać - wejrzał na Demira, a później jeszcze na Wulfharta. - Pójdziemy do mojego namiotu. Klein, Schweine, przypilnujecie, by nikt nie przeszkadzał.
[żołnierze zanieśli podejrzanego do namiotu-jeszcze namioty dla dowodcow wycyganiliscie- i ocucili go woda. Ochotnik spojrzal na was wystraszony.]
- Spokojnie żołnierzu, widzimy żeś roztrzęsiony, ale postaraj się uspokoić. Po pierwsze, jesteś tu, gdyż uważany za winnego nie jesteś, a my prawdy jeno chcemy dociec. Więc i sam nie czuj się jakbyś winnym był. Po drugie jesteś tu, bo chcemy cię wysłuchać, więc słuchamy… Co się stało? Co widziałeś? I co dokładnie zrobiłeś? – zapytał spokojnie.

-Ja nie wiem co sie stalo. - zolnierz zaczal drzacym glose. - Gralismy w karty i nagle on upadl. Zobaczylem noz w jego plecach, ale z tylu nikogo nie widzialem. Czary jakies, pomyslalem. Musicie mi uwierzyc! Ja nic nie zrobilem - dodal blagalnym glosem.
[COLOR="rgb(139, 0, 0)"]- Chantal, spokojnie - Leo próbował uspokoić chłopaka. - Prosiłem byś powiedział mi dokładnie co się stało. Krok po kroku, z najmniejszymi szczegółami, od początku do końca. Więc od momentu kiedy się umówiliście na grę, do momentu kiedy znaleźliśmy ciebie z nożem. Weź głebokie dwa wdechy i zacznij jeszcze raz.[/color]

-Od poczatku?- powtorzyl ze zdziwieniem. Widac bylo ze probuje sobie przypomniec kolejnosc wydarzen, co przychodzilo mu z trudem. W koncu zaczal: -Przyszedl zeby zagrac, bo ci od Burgena juz z nim nie chcieli. Zapytal czy nie mam ochoty na partyjke, wiec sie zgodzilem. Zagralismy pare razy, nawet cos tam wygralem chociaz wiecej stracilem. Dobrze mu szlo wiec szybko napelnil swoja sakiewke moim kosztem. Skonczylismy rozdanie i nagle on wywrocil oczami i upadl do przodu. Tak jak siedzial. Zobaczylem sztylet w jego plecach. Taki co nam w koszarach dali. Ale z tylu nikogo nie bylo. Pomyslalem ze duchy, ze chaosnicy i czary. Dalej co sie dzialo nie pamietam. Mowie prawde. Nie zabijajcie mnie. - skonczyl.
- Wciąż pomijasz czas między zobaczyłem sztylet, a siedziałem i miałem go w swoich rękach - stwierdził Leo, wyraźnie czekając, aż chłopak rozwinie wypowiedź.
-Nie pamietam. Balem sie. Chcialem uciekac. Chcialem mu pomoc. Nie wiem co robilem. Nie pamietam. - Chlopak mieszal sie i platal.
[COLOR="rgb(139, 0, 0)"]- Mógłbyś mi pokazać Twój przydziałowy sztylet?[/color]
-Moj sztylet? - zapytal zdziwiony. -Gdzie ja go mam... - chlopak zastanawial sie goraczkowo. - Ale ze mnie gamon- krzyknal- przeciez mam go ukrytego za pasem. Jestem zwiazany wiec sprawdzcie sami. [faktycznie ma swoj sztylet].[/color]
- Wiesz, którzy od dowódcy Burgena z nim grali?
-Nie wiem. Nie mowil mi o tym. - skonczyl.
[COLOR="rgb(139, 0, 0)"]- Dziękuje Ci Demir za odpowiedzi, na razie zostaniesz tu, w namiocie. Carl masz pytania? [/color]
-Wyjdźmy... Wyraźnie widać, że to nie on. Wątpie by był geniuszem, który to zaplanował w taki sposób, trzeba przeszukać żołnierzy.
 

Ostatnio edytowane przez Luffy : 19-04-2012 o 00:43. Powód: zły kolor :D
Luffy jest offline