Michelle wyczekała salwę śmiechu Zbitej na śliwkę. Śmiech był żałosny. Mieszanka paniki, histerii i goryczy. Celebrytka obojętnym spojrzeniem przyglądała się Sally. Wyczekała, aż jej przejdzie, a następnie przeniosła spojrzenie na jedyną osobę, którą postrzegała jako komunikatywną. Sakame, znaczy się. Dziewczynie zależało na poszukaniu apteczki. Nie widziała większego sensu, facetowi i tak nie pomogą w tych warunkach. Co najwyżej mogłyby go zbawić przeciwbólowe leki. Tymczasowo.
Niech będzie. Podniosła z ziemi długi kij, by bez obawy, że coś ją ugryzie lub ukąsi, przeszukać pobliskie zarośla.
__________________ Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper. |