Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2012, 20:41   #5
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Pewnie, że nalać - odpowiedział szybko krasnolud. Skoro już tu wszedł to nie będzie oglądał pustej ściany za barem, a przynajmniej nie zupełnie trzeźwy...

Gdzieś po trzecim piwie humor mu się poprawił. Głośne śmiechy i rozmowy gości karczmy przestały być irytujące, a stały się zabawne, twarze zmieniły się jakby na milsze i w ogóle całe pomieszczenie zrobiło się jakieś takie bardziej przytulne. Targoth zapominając o wszystkim zamówił więc kolejny kufel złocistego napoju, po czym przyłączył się do śpiewanej chórem pieśni o niejakiej Gryzeldzie co to chciała tylko nie mogła.

Wypiwszy piąte piwo stwierdził, że nie jest na tyle wypłacalny by zamówić kolejne. Grosza wiele nie posiadał, historia jego życia. Nie było to jednak poważnym problemem, jak się wkrótce okazało. Prędko znalazło sie kilku wystarczająco mocno wciętych osób, które chętnie stawiały wszystkim, którzy tylko nawinęli im się pod rękę, kolejne trunki.

Wieczór nie skończył się jednak tak miło jak mógłby, a nawet powinien się skończyć. Oto zaraz znalazło się paru takich, którzy chcieli spróbować się w trudnej sztuce barowego wyzywania innych gości. Jeden z nich, chuderlawy brunet o mocno zarośniętej twarzy, postanowił zmierzyć się z Targothem. Trafił jednak na trudnego przeciwnika:

- Ty kopalniany szczurze - zaczął człowiek. - Zamieć swoją brodą podłogę, gdy będziesz oddawał pokłony lepszym od siebie. A zaraz potem wracaj do swojej nory pod górą, z której wypełzłeś.

Krasnolud nie pozostał napastnikowi dłużny, a i tamten nie spuszczał z tonu. Dyskusja trwała jeszcze jakiś czas, a podobne do niej w całej karczmie. Nagle w pomieszczeniu powstał ogromny zgiełk. Pewnie ktoś powiedział o jedno słowo za dużo. Wszyscy chwytali za pierwszy z brzegu przedmiot i rzucali się z nim w tłum walczących, który szybko rósł. Następne co krasnolud pamięta to nocne niebo przed swoimi oczami i gwiazdy na nim.


Leżał na ziemi, na brukowanej drodze. Gdy sie podniósł i rozejrzał wokół stwierdził z całą pewnością, że znajduje się w jakimś zaułku, ale jak się tu znalazł? Obok niego leżał jakiś człowiek z zakrwawionym nosem. Kim był i po czyjej stał stronie w czasie bójki, Targoth nie wiedział, ale i niewiele go do obchodziło. Jakie to miało teraz znaczenie?

Krasnolud dźwignął się na nogi. Otrzepał z brudu, sprawdził czy wszystko ma. Miał. Znalazł w kieszeni nawet te parę groszy, z którymi wszedł do karczmy. Czyli jednak wynikło z tego coś dobrego. Napił sie całkowicie za darmo. I z tą wesołą myślą ruszył w kierunku, w którym jak myślał, znajdował się zamek króla.
 

Ostatnio edytowane przez Col Frost : 19-04-2012 o 20:43.
Col Frost jest offline