Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2012, 08:08   #11
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Przesłuchanie cyrkowca (wschód słońca)

Gdy już byli z nowym podejrzanym sami, wrzasnął - Jak Ci żołnierzu ekwipunek skradli?! W wojsku jesteś! Pilnować tego masz bardziej niż oczu w głowie, czy jąder między nogami! Jak to możliwe?! Zresztą to niejedyny szczegół na Twoją niekorzyść! Pokaż ręce! - Tym razem nie miał zamiaru być uprzejmy, zmienił taktykę na bardziej agresywną. Otwin nie był przerażony, Otwin był zdenerowany i mógł mieć coś na sumieniu. Gdy zobaczył jego ręce, przyjrzał się im dokładnie i rzekł. - No wiedziałem żeś to ty! Teraz gadaj co żeś zrobił! - blefował Leo. To samo miał zamiar zrobić z kolejnym, gdyby z tym nie wyszło. Do skutku.

-Nic żem nie zrobil panie dowodco. Bron mi skradziono. Nie dopilnowalem. - Odparl podejrzany. -Wiem o co mnie posadzacie. Domyslam sie. Ale ja go nie zabilem. Nikt mnie za reke nie zlapal. - zolnierz stal prosto a jego twarz byla zupelnie wyzbyta mimiki. Oczy mial przymruzone i bez wyrazu. Mowil bez emocji.

- I mówicie że przed wojną kim byliście? Cyrkowcem? W takiej bandzie na pewno potrzeba była kogoś kto widowiskowo potrafił rzucać nożami, ot sztuczka. Ujmę to tak żołnierzu. Jeśli się przyznacie wytoczymy Ci proces, który w okolicznościach wojny będzie się ciągnął latami, może nawet ujdziesz żywy. Jeśli się nie przyznasz... Cóż, dobrze wiemy że to Ty. Mamy tam pięćdziesięciu, przepraszam, czterdziestu dziewięciu chłopa zdenerwowanych i domagających się rozrywki. Myślę, że pozwolić im ukarać mordercę to dobra metoda przećwiczenia manewrów wojskowych. Lepiej zacznijcie mówić... - groził Carl

-Przecież macie mordercę! - krzyknął Otwin. -Znaleźliście go z nożem, którym zabił, bo przegrał w karty. Czego chcecie ode mnie. - Bronił się cyrkowiec. Poza tym nie słyszałem, żeby w ostatnich latach sadzono kogokolwiek. Od razu idzie się wisieć. Do czego mam się przyznać? Mogę jedynie powiedziec, że nie dopilnowałem swojego sprzętu i ktoś ukradł mi mój nóż. To mógł zrobić każdy.

-Na prawdę nie słyszeliście? Wojna. Nie wolno nam zabijać żołnierzy lecz stosować prawo drugiej szansy.-skrzywił się- Może nie wiem jak było, lecz jako dowódca to ja otrzymuję rozkazy. Nasze armie nie mogą sobie pozwolić na takie straty w ludziach. Jeśli się przyznasz masz szansę uratować niewinne życie. I przekonać nas do nie zmienienia Twojego życia w piekło...

A, ci którzy wiszą wzdłuż zachodniej bramy Salkalten, za dezercje, kradzieże i bójki, to kim byli? - Zapytał. -Może nie wiecie, boście tu od niedawna, ale armia to nie je bajka. - Zaczął z was kpić. -Lepiej powieście tego co go ze sztyletem znaleźliście i znajdźcie cwaniaka, który ukradł mój nóż. - Dodał. -Uczciwym żołnierzom grozić się zachciało...- splunął.
-Pewnie, że chcę uratować niewinne życie. Ja jestem niewinny. Zostawcie mnie. - skończył.

Carl spojrzał na swoje oplute buty. “Oż ty kurwo...”. Już ja się dowiem czy to Ty.
-Potraficie pewnie rzucać nożami, co? Otwin?

-Ja? Tak jak wy potraficie rzucić kamieniem w psa. A co? - Otwin stawał się coraz bardziej bezczelny.

Carl nie wytrzymał i strzelił go po pysku.
-Ja Ci kurwa dam rozmawiać ze mną jak ze znajomym w karczmie! Każde zdanie masz kończyć radosnym okrzykiem : panie sierżancie! Wychodzimy.
Poprowadził Otwina, a także poprzedniego podejrzanego z dala od reszty.
-I co ja mam z wami zrobić... Ty- zwrócił się do żołnierza z oddziału Leo- wszystko wskazuje na Ciebie... Jednak coś mi mówi że powinienem pozwolić bogom zdecydować. Masz nóż, jeśli trafisz w... tamto drzewo, daruję Ci życie i uznam winę Otwina. Postaraj się.

Chantal trząsł się jak osika kiedy chwycił za sztylet. Przymierzył raz, przymierzył drugi i na trzeci rzucił. Nóż poszybował prosto w drzewo. Jednak uderzył w korę rekojeścią i odbił się wydając głuche stuknięcie. Przestraszony Chantal spojrzał po tobie w oczekiwaniu co zrobisz.

- Jesteś pewny że dałeś z siebie wszystko? Szkoda. Otwin, Tobie też oczywiście należy się szansa na uratowanie skóry, niech Sigmar poniesie Twoją rękę i sztylet do celu. Ty Chantalu, przykro mi...
-Wiecie sierżancie, co lubię w tak zwanych “sądach bożych”. - Zapytał Otwin sprawdzając środek ciężkości otrzymanego sztyletu.- Że ludzie, którzy je przeprowadzają są częstokroć głupsi od samego przebiegu procesu. - To powiedziawszy uniósł rękę i rzucił nożem prosto w Ciebie. Sztylet trafił w twoje ramię zagłębiając się w mięsień. Sam Otwin rzucił się do szaleńczej ucieczki przez las. [PŻ -4, rana lewej reki, kara do testów związanych z jej
 
AJT jest offline