Pościg
-Żołnierzeeee! Uciekinier! Dwie korony za głowę Otwina z trzynastego oddziału! Szybko! -Po czym zaczął gonić bydlaka z wyciągniętym mieczem.
[Otwin uciekał jak mysz przed kotem. Fakt, że odeszliście od reszty dał mu sporą przewagę. Ci, którzy usłyszeli twój krzyk ruszyli w pościg. Teren nie był trudny, ale motyw złota nie mobilizował tak jak motyw uratowania swojego życia. Sam również zostałeś w tyle. Trafiony nożem potrzebowałeś chwili, żeby się otrząsnąć. Po kulkudziesięciu metrach cyrkowiec zniknął za zaroślami i drzewami.Co jakiś czas można było dostrzec jego sylwetkę, kiedy przebiegał w miejscu nieosłoniętym. ]
-Kurwa!- jak mógł być tak lekkomyślny!... Co robić, na strzał z kuszy za daleko... Koń! W obozie był koń! Wrócił ile sił w nogach i dostrzegł zwierzę.
-Johann, wybacz,morderca ucieka!- rzucił “miecz” dosiadając konia i ruszając w pogoń
[Ruszyłeś konno w kierunku, z którego ostatni raz oglądałeś plecy uciekjącego. Mimo, że początkowo byłeś za nim w tyle, to jednak koń pozwolił Ci szybko nadrobić stratę. Co więcej człowiek nie ma takiej wytrzymałości jak zwierzę. Starałeś się dostrzec jakieś ślady, które pomogłyby w odnaleieniu uciekiniera. Z tyłu słyszałeś krzyki nadbiegających żołnierzy. Ktoś krzyknął, że widział jak skręcił na zachód. Ruszyłeś w tamtą stronę. Były tam zarośla, które dawały osłonę i mogły posłużyć za kryjówkę. Przejeżdżając wzdłuż nich dostrzegłeś, jak w odległości 20 metrów od Ciebie z ziemi podrywa się sporych rozmiarów kształt i szybkim biegiem oddala się od Ciebie. To musiał być Otwin.]
Psia mać, psia mać, byle go znaleźć i nie narobić wstydu przed wojskiem. Jest! Rzucił się kłusem w stronę Otwina, szykując miecz do cięcia w ramię.
[Musiałeś okrażyć zarośla, w których skrywał się uciekinier. Były dość rozległe. Kiedy Otwin ruszył na północ, to ty musiałes kierować się nadal an zachód w poszukiwaniu przejezdnej ścieżki. Kilkadziesiąt metrów dalej mogłeś już przejechac. Okrążyłeś krzaki licząc na spotkanie z cyrkowcem. Nie przeliczyłeś się. Otwin przebrnął na druga stronę zarośli i rzucił się do ucieczki przez przosowisko. Miałeś czystą drogę do szarzy.]
No to teraz Cię mam! Spiął konia, lecz nie przechodząc od razu w galop, kłus był lepszy jeśli chciał użyć miecza. Już zaraz go trafi!
Ruszyłeś w kierunku uciekającego. Otwin oglądał się przez ramię i kiedy ujrzał jak na niego nacierasz starał się uchylic przed ciosem. Udało mu się to częściowo. Twój cios rozciął mu skroń i oderwał ucho. Cyrkowiec przewrócił się na ziemię łapiąc się za głowę i krzycząc. Próbował wstać, ale byłeś już przy nim. [możesz go zabić, związać i zaprowadzić do obozu i tam ukarać, zostawić, albo co tylko ci przyjdzie do głowy]
-Ty bezczelna gnido!- krzyknął rozkwaszając Otwinowi nos kopniakiem. Nie mógł się powstrzymać i z rozpędu przebił mu mieczem lewą dłoń, ot wyrównanie rachunku. Zostało jeszcze jedno. Związał go i splunął mu w twarz.
-Wstawaj. Wracasz ze mną do obozu.
-Dobrze się spisałeś-powiedział czułym głosem do konia. Masz u mnie jabłko.
[na odchodnym przeszukał Otwina][Znaleziona sakiewka wypchana złotem]