Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2012, 17:23   #93
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wypatrując zza osłony ewentualnych zagrożeń, cierpliwie odczekał, aż wszyscy uporządkują graty i ruszą się wreszcie z miejsca. Nie sądził, żeby Japończycy od razu powtórzyli atak, ale z nimi nigdy nic nie wiadomo. Poza tym w każdej chwili mógł przypałętać się inny patrol – zwabiony strzelaniną, katastrofą albo zupełnym przypadkiem. Ostrożności w dżungli nigdy za wiele. A zwłaszcza w tych szarych godzinach przed świtem, kiedy cienie ożywiają się dziwacznie, nienaturalnie krzyżują i mamią wymęczony wzrok.
Właśnie wtedy trzeba strzec się żółtków najbardziej.

Rozkazy sierżanta były zresztą zupełnie sensowne. Stary miał więcej doświadczenia, niż oni wszyscy razem wzięci. Można było spokojnie założyć, że przynajmniej dopóki nie pozna celu misji, kierować się będzie tylko bezpieczeństwem oddziału.
Nie tracić głowy; zebrać wszystkich do kupy, ocenić straty i możliwości; ogarnąć się po niespodziewanych atrakcjach, postarać o łączność. Potem zastanowić się spokojnie co dalej. Takiemu rozumowaniu trudno coś zarzucić, dlatego Summers podporządkował się bez oporów.

Smrodem jego ostatniej inicjatywy biło nielicho od poszarpanego ołowiem trupa, a Monk biedził się teraz z jej konsekwencjami. Inna rzecz, że gdyby wedle rozkazu Sandersa dopadł upiornego tłuściocha z nożem, mógłby tylko pomarzyć o jakichkolwiek doczesnych problemach.
Luke zbyt dużo i zbyt wyraźnie wtedy zobaczył, żeby zawracać sobie głowę wątpliwościami. Zwłaszcza teraz.

Podniósł się na nogi, kiedy do ubezpieczania zostało mniej niż połowa oddziału, a Tongue na dobre zniknął w gąszczu.
Sprawdził raz jeszcze wszystkie kierunki i przeniósł się sprawnie z całą swoją czujnością, ostrożnością i gotowością – w miarę możliwości po śladach poprzednika, choć w odległości kilku co najmniej kroków – na upatrzoną pozycję w połowie dystansu, żeby tam zaczekać na Collinsa. Po drodze rozglądał się bacznie na boki, kilka razy obrócił się też do tyłu, jak na osłaniającego przeprowadzkę przystało.
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 20-04-2012 o 17:25.
Betterman jest offline