Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2012, 17:47   #13
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
- Jebańcy! – warknął Matt widząc jak sprawnie skurwiele z pozostałych oddziałów zabrali się za jego ludzi. A tylko poszedł się wylać! Jedna zasrana chwila nieuwagi a już było po ptokach. Świętoszkowate chuje zmusili jego chłopaków do stanięcia w ordynku bez pytania go o zgodę. „Każdemu wpierdolę!” pomyślał, jakby miało to mu w czymkolwiek pomóc. Matt beznamiętnym wzrokiem odprowadził zadowolonych z sukcesu wojaków pozostałych oddziałów. Skurwysyny! Jeszcze za to zapłacą.

Matt nie urodził się dziś. Wiedział, że jego ludzie też swoje już mają za uszami. Niektórzy zwłaszcza. Grzeczny nie miał zamiaru pozostawić Otwina samemu sobie. Tyle, że teraz niewiele można było zrobić. Trzeba było go przesłuchać wespół. Dowiedzieć się o okolicznościach. A później osądzić. Kara zaś pozostawała w rękach Matta. Tak przynajmniej sądził. Zebrany w kupę „trzynasty” w milczeniu powrócił na swoje miejsce. Grzeczny zauważył kilka wrogich spojrzeń i kilka nerwowych ruchów.

- Spokój ma być! Musimy się o niego upomnieć, bo nasz jest. Nawet jak ich chuj oskubał z karli i ożenił kosą. Rano będą go słuchać, to posłuchamy. Ale uwaga, żadnej poruty bez mego rozkazu. A jak powiem, że coś macie zrobić, to robić bo inaczej sam wyrwę komu rękę i go mokrym końcem zatłukę. Poniali? – odpowiedziało mu milczenie. I kilka posępnych spojrzeń. Poniali.


***


-Żołnierzeeee! Uciekinier! Dwie korony za głowę Otwina z trzynastego oddziału! Szybko! – Pierdolec z mieczem ryczał na cały obóz, który jak usłyszał dwa karle, wywiał, jakby go diabeł gonił. Matt wstrzymał ludzi krótkim warknięciem, sprawy potoczyły się zbyt szybko. W obozie krzątać się zaczęła ledwie garstka niedobudzonych. Gówniana sprawa. Los Otwina zdawał się przesądzony. Matt skinął na swoich z „trzynastego” i ruszył ku namiotom pozostałych „dowódców”. „Odkrywanie winnych” szło im jak spłatka. Widać znali się na rzeczy. Chyba.

- Panie sierżancie, nie wolno wam… - powiedział jeden z ludzi Carla grodząc Mattowi wejście do namiotu jego dowódcy. Matt wyciął go krótko w pysk. Wystarczyło by wylądował na ziemi plując krwią. Matt bez krępacji wszedł do namiotu nakazując „chłopakom” kilkoma gestami by mieli baczenie na okolicę. Lepiej było by to co zaczął, skończył przed powrotem pozostałych. Na szczęście nie trwało to długo. Na zewnątrz, na majdanie usłyszał rumor, kiedy znalazł to, czego szukał. Wyszedł nie tracąc ni chwili. Namiot Carla „Miecza” Gretcha otaczała garstka pozostałych w obozie żołnierzy. W milczeniu spoglądali nań nie kryjąc wrogości. Matt wysoko w górę uniósł to, co znalazł w namiocie dowódcy. Z ust wojaków wymknął się syk. Nie wszyscy mogli uwierzyć w to co zobaczyli. Matt rzucił na majdan trzy „przydziałowe” noże, które znalazł w namiocie. Sam był ciekaw do czego one ich posiadaczowi służyć by mogły. Jakieś wytłumaczenie pewnie by się znalazło.

- Nie tego co trza żeśmy złapali. O ile on sam a nie w porozumieniu działał. Ale okaże się… - Matt nie czekając na rozwój wypadków ruszył do namiotu pozostałych dowódców. Teraz za nim poruszał się już korowód. Gdzieś tam po lasku hasali „łowcy mordercy”. Dwa namioty były „czyste” ale w trzecim, należącym do „śledczego” Leo Burgen znalazł kolejne dwa noże. I sakiewkę. Nielekką. Bez słowa cisnął wszystko na trawę, wprost pod nogi zgromadzonych żołnierzy. Ich miny mówiły wiele.

- Te chuje złapały Otwina. Groźbą i straszeniem doprowadziły do próby ucieczki. Teraz już nie dojdziemy do tego, czy był praw, czy nie. Ale z całą pewnością pytań zrodziło nam się więcej. I wypadało by, by ktoś na nie odpowiedział. – „Grzeczny” splunął pod nogi, prosto na kopczyk mały usypany ze złota i noży. Przez chwilę zastanawiał się nawet, jak te skurwiele to wytłumaczą.

Sam lżejszy o sakiewkę i kilka noży usiadł na wzgórzu otoczony swoimi ludźmi, czekając na rozwój wypadków. Bo, że ten nadejdzie, był tego pewien.

Do chwili, kiedy naraz usłyszał surmy. I szczęk oręża zmieszany z kwikiem koni.

Blisko.

Zbyt blisko…


.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline