Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2012, 21:31   #14
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Przed wprowadzeniem Otwina do obozu Carl zakneblował go. Chciał powiedzieć, żeby nie próbował żadnych sztuczek, bo zginie, ale wydało się mu to niepotrzebne.
- Żołnierze! Oto winny! próbował uciec i podnieść rękę na dowódcę! Możecie się rozejść, wrócić do patroli i spania. Radzę wam też więcej nie grać, uwierzcie że jutro będziecie błagać o dodatkową godzinę na sen. Na razie z dowódcami przedyskutujemy sytuację, potem oczywiście będziecie mogli uczestniczyć w egzekucji!
Przeszli do namiotu.
- Rzucił się do ucieczki, nie mam wątpliwości że to on. Sądzę, że mam prawo go również skazać i wykonać wyrok, to mojego człowieka zabił. Czy chcecie coś dodać?
- Na brodę Ulryka, jakim cudem uciekł? Gdzie były straże? - Wtrącił się Wulfhart.
- To faktycznie był mój błąd, wykorzystał moment, gdy rozmawiałem z Chanatalem i.. A zresztą, dogoniłem go z pomocą wierzchowca Johanna, za co jestem wdzięczny. Pora go ukarać. A Ty Wulfhart nie wygłaszaj następnym razem tak pochopnych osądów przy żołnierzach. Gdybyśmy z Leo nie przycisnęli tego Chantala kazałbyś zabić nie tę osobę. - Dociekliwość kapłana wpłynęła mu na nerwy.
- Ważny jest przykład. A i tak tamten żołnierz powinien zostać ukarany za wyjątkową głupotę... - Kto normalny wyjmuje nóż z trupa i idzie się z nim przejść? - Dobra, mniejsza o to. Ruszamy wcześniej, skoro wszyscy są już rozbudzeni czy jeszcze chwilę odpoczywamy?
- Dałbym im jeszcze godzinę, pół nocy szukaliśmy winnego a muszę być w formie. Im dalej od miasta, tym większe ryzyko trafienia na wroga.
- W godzinę i tak się nie wyśpią. Możemy zrobić wcześniej popas, skoro dzisiaj mniej spali. Nie ma sensu czekać. - Kapłan spojrzał na pozostałych dowódców. - A wy co o tym sądzicie?
- Niech się jeszcze prześpią żeby jutro nie padali z nóg. – Johann sam najchętniej by rzucił to wszystko w cholerę i poszedł spać ale ciążyły na nim obowiązki. – Ważniejszą kwestią jest co zrobić z zabójcą. Wydaje mi się oczywiste że czeka go śmierć ale powinniśmy dać innym przykład. Moja propozycja jest następująca: Za okradnięcie druha, utnijmy mu palce ręki którą trzymał broń; za zaatakowanie oficera przeciągnijmy go za koniem stąd aż do Birkewiese. I w końcu za zabicie towarzysza, śmierć na szafocie – zakładając oczywiście że przeżyje „podróż”.
- Przykład dać trzeba, ale nie przesadzajmy. - Ulryk był surowym bogiem, ale nie okrutnym. A ucinanie palców i przeciąganie koniem podpadało pod bezsensowne okrucieństwo.
- Ja też uważam, że nie ma sensu przedłużać. Stracimy go tutaj. Mogę przemówić do żołnierzy i pokazać im, jak kończą nasi wrogowie. Niezależnie czy z zewnątrz czy z wewnątrz. - Po tych słowach "Miecz" wyszedł z namiotu i kazał przynieść sobie linę. Zwołał zbiórkę oddziałów. Powoli i bez słowa zawiązał zakneblowanemu Otwinowi pętlę na szyi. Koniec liny przerzucił przez mocną gałąź pobliskiego drzewa i zwrócił się do żołnierzy.
- Niech ta zakała imperium będzie dla was lekcją! Po pierwsze, jeśli ktokolwiek podniesie rękę na mój oddział, tak właśnie skończy! - Gdy to powiedział, podciągnął cyrkowca tak by stał tylko na czubkach palców. Zbrodniarz miał w oczach strach i próbował wypluć knebel.
- Po drugie, to czeka każdego wroga naszych żołnierzy i imperium! Zarówno tego z zewnątrz, jak i z wewnątrz. - Obrzucił wszystkich wrogim spojrzeniem. Cyrkowiec tym razem zawisł już stopę nad ziemią i zaczynał się powoli dusić, co jakiś czas łapiąc krótki oddech.
- Spróbujcie wywinąć takie gówno a na stryczku się nie skończy. Podajcie mi włócznię.
Oczy cyrkowca powoli wychodziły z orbit lecz próbował ciągle walczyć o powietrze. Na widok zbliżającej się broni począł się szarpać na linie.
- Przypatrzcie się dobrze! To kara za zdradę! Swojego oddziału i dowódcy a także imperium. Krew za krew! - Po czym wbił włócznię w bok Otwina, tak, by nie umarł od razu lecz by wykrwawiał się przez najbliższe pół godziny.
- Gdy ten motłoch będzie umierać, powinniśmy pochować naszego pierwszego poległego kompana. Liczę, że wykopaliście grób tak jak kazałem?- Zwrócił się do swoich ludzi. Ci przytaknęli. -To dobrze. Wulfhartcie, wszak nie służysz pod imieniem Morra, lecz jesteś kapłanem. Mógłbyś oddać zmarłemu honory?
- Sądzę, że mógłbym, choć nigdy jeszcze nie zdarzyło się bym służył w taki sposób. - odparł Ulrykanin. Cóż, będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Szanse by na polu bitwy pojawił się jakiś kapłan Morra były marne, zmarli będą się musieli zadowolić kapłanem Pana Zimy. - Na tego śmiecia nie było warto marnować liny, lepiej było go ściąć, przynajmniej wilki by się najadły. - Dodał z ponurym uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję. I nie żartuj - Odparł Carl uśmiechając się podobnie do Ulrykanina, najwyraźniej próbując go przedrzeźniać. Ten jednak wydawał się tego nie zauważyć. - Chciałem tylko dać pokaz, żeby reszta więcej nie odstawiała głupot. Zaraz jak zdechnie, biorę sznur i możemy ruszać!
- Niech i tak będzie. Przynajmniej nie będzie straszył podróżnych...

Kapłan odprawił pogrzeb, żołnierze chwilę odpoczęli, po czym wyruszyli. "Ostlandzkie Wilki" większość drugiego dnia podróży spędziła podobnie do pierwszego - na zwiadzie. W czasie kiedy szli z kolumną starał się nauczyć swoich ludzi, by szli w szyku i w miarę równo. Choć jego ludzie byli całkiem bystrzy, to jednak nie byli nawykli do słuchania rozkazów. A słuchać rozkazów musieli, jeśli mieli przeżyć tę wojnę (lub zginąć w chwale), czyli musiał ich tego nauczyć.

Gdy zaczęli rozbijać obóz wysłał myśliwych - Eldreda i Odwina, wraz z tropicielem Odriciem, by z pomocą włóczni upolowali jakiegoś dzika. Albo dwa. Wulfhart rzekł im na odchodnym, by nie ważyli się wracać z pustymi rękami. Uśmiechał się przy tym, mając nadzieję, że zrozumieją, iż to żart. Choć, szczerze powiedziawszy, wrzucił by na ząb coś konkretniejszego...
W czasie gdy część ludzi polowała, wraz z resztą, tuż po rozłożeniu obozu, rozpoczął ćwiczenia z bronią. Myślał o musztrze, ale szczerze powiedziawszy, nie znał się na tym zbytnio - był kapłanem, a nie prawdziwym oficerem.
 

Ostatnio edytowane przez Wnerwik : 21-04-2012 o 19:00.
Wnerwik jest offline