Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2012, 23:59   #7
Cold
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=1heHf8e_fP4[/MEDIA]

W taki czy też inny sposób, piątka mężów chętnych uratować Królestwo przed zagładą, dotarła pod same drzwi sali tronowej.
Odprowadzeni przez rosłych strażników po uszy zakutych w srebrne zbroje, nie zamienili ze sobą ani jednego słowa. Cóż, dziwić im się nie można, w końcu nie znali się na tyle, by beztrosko gawędzić o różnych pierdołach. Właściwie to nie znali się w ogóle i łypali na siebie nawzajem podejrzliwie.

Krasnal, jeszcze lekko podchmielony, trzymał się kilka kroków za pozostałą czwórką mężczyzn. Nie ufał im na tyle, by iść z nimi ramię w ramię. Wcale im nie ufał, by bardziej sprecyzować jego gorące uczucia, którymi darzył tę czwórkę.

Złodziejaszek, nadal obłocony i trochę posiniaczony, szedł w miarę spokojnie przez labirynty korytarzy, rozglądając się z zachwytem po bogato zdobionych dekoracjach. Każdego, kto choć liznął złodziejskiego fachu, takie kosztowności kusiły. Cóż jednak poradzić – nie mógł sobie pozwolić nawet na najmniejsze przewinienie pod czujnym okiem strażnika, który nadal nie do końca wierzył w to, że Aemrys został zaproszony przez samego króla Gregora.

Coś łączyło tego młodzieńca z mężczyzną pachnącym orientem. Co to było? Zachwyt nad bogato urządzonymi wnętrzami. Manis jednak nie miał kleptomańskich zapędów. Jego interesował sam styl i rodzaj ornamentyki tego miejsca. Wszystko przecież tak różniło się od tego, do czego został przyzwyczajony w Lacka!

Tuż obok tego gościa orientalnej urody wędrował zupełnie inny przypadek absurdu tej przyszłej drużyny. Mężczyzna o jakże szkaradnej twarzy i nonszalancko zawiniętym wąsie, zniechęcony zapachem krasnoluda i jednego z mężczyzn, postanowił obrać mniejsze zło i iść tuż obok dziwaka zza morza.

Natomiast jednym z tych mężczyzn o zapachu, który tak odtrącił Szramę, był wesoło maszerujący wilk morski. Najwidoczniej ciężko mu było odzwyczaić się od kołysania na otwartych morzach, ponieważ co chwila niebezpiecznie przechylał się to na lewo, to na prawo, przeskakując z jednej nogi na drugą. Ochlapał nawet zawartością swojej butelki tego gburowatego, z okropną blizną na twarzy (oczywiście zupełnie przez przypadek, choć kto mógł go tam wiedzieć). Może to właśnie dlatego ten postanowił się odsunąć?

Przed dzielną drużyną otworzyły się w końcu ogromne, podwójne wrota, czemu towarzyszyły oczywiście fanfary. A może to tylko w ich wyobraźni? Pewnie tak było, bo nigdzie nie było widać orkiestry.
Ich oczom ukazał się dosyć niecodzienny widok. Otóż, jak się domyślali, królowa poprawiała królowi koronę, a ten coś marudził pod nosem z kwaśną miną. Na widok swoich gości podskoczyli z wrażenia, szybko przybierając poważną postawę, jak to przystało na królewską parę.

Król oraz królowa ukłonili się, witając swoich gości i gestem zapraszając do środka. Mężczyźni weszli, a za nimi powędrował Targoth, rzucając gniewne spojrzenie strażnikowi, który zatkał sobie nos.

- Witajcie, moi mili – rozgrzmiał niski głos króla Gregora, który w mgnieniu oka zajął swoje miejsce na tronie. Obok niego usiadła królowa Gracja, uważnie obserwując każdego ze śmiałków z osobna.

- Cieszę się, że przybyliście na moje wezwanie. Nie bez powodu zebrałem tutaj piątkę najdzielniejszych wojowników, o jakich przyszło mi słyszeć.

Król następnie opowiedział swoim bohaterom o tym, do czego doszło poprzedniej nocy w królestwie. O kradzieży Klejnotu, o zamordowaniu strażnika i o czarownicy Harivii, zamieszkującej latające zamczysko. Wyjaśnił im również na czym polega ich zadanie, a królowa ponownie przypomniała, że cała ta sprawa jest na tyle delikatna, że nie mogli wysłać całej armii do zamku.

- Do zamczyska czarownicy prowadzi tylko jedna droga. Z miasta Vitrael musicie udać się na północny-wschód, do Krwawego Lasu, skąd przejdziecie do Wymarłej Wioski, stamtąd w Góry Gigantów i przez Tunel Devony dostaniecie się na Mokradła. Gdy przez nie przebrniecie, ujrzycie na swojej drodze latający zamek Harivii. Stamtąd musicie odzyskać Klejnot i wrócić z nim bezpiecznie do Haerdanu – wyjaśnił Generał Ferghutt, który pojawił się w czasie przemowy Króla, przynosząc mapę Haerdanu. Mapę przekazał Jaredowi, uznając, że on powinien się na niej najlepiej znać z całej piątki.


Gdy chcieli już zadać jakieś pytania odnośnie tejże misji, przerwało im nagłe wtargnięcie jakiegoś młodzieńca do sali tronowej. Za nim biegła służka, gorączkowo próbując uczesać mu włosy. Krzyczała coś o książęcym wyglądzie, ale szybko została zagłuszona przez donośny głos Gregora.

- Nie ma co tracić czasu, lepiej wyruszajcie już w tej chwili – powiedział, poganiając ich.

Nim się obejrzeli, stali już za zamkniętymi drzwiami do sali tronowej wyposażeni w kilka sakiewek pełnych pobrzdąkujących monet, racje żywnościowe i mapę. Absurdu całej sytuacji dodało głośne beknięcie Targotha. Cóż im pozostawało, jeśli nie zawiązanie przyjaźni i wyruszenie do zamczyska czarownicy? No, zawsze mogli się pozabijać w nienawiści, mając zupełnie w poważaniu losy królestwa...
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.

Ostatnio edytowane przez Cold : 21-04-2012 o 00:12.
Cold jest offline