Almena widząc zadowolenie na twarzy Arsada(wpatrującego się w sokoła na swym ramieniu), również się uśmiechnęła.
- Przyjacielu, nie zależało mi tak bardzo na zdobyciu tego sokoła, bardziej na tym by trafił w lepsze ręce, a skoro trafił w twoje, opiekuj się nim należycie. Nie zdążyłam ci jednak doradzić... zanim go nabyłeś winieneś sprawdzić, czy w istocie rozumie ludzką mowę...Arsad spojrzał na Almenę surowo i nieprzychylnie.
- jeśli nie rozumie, i tak może przydać się w polowaniu, jeśli zechcesz pomogę ci go wytresować, Asrad....
Arsad nadal wyglądał na markotnego, co speszyło elfkę która bardzo starała się być uprzejmą.
- Ach...! – Almena pojąwszy wreszcie swój głupi błąd spuściła wzrok, zmieszana. – Daruj, przyjacielu, twe imię brzmi Arsad, a ja od początku je nieprzyzwoicie przekręcam!...
Przy okazji, Almena ukradkiem obserwuje innych gości tawerny, poszukując pośród nich samotnego, schlanego jak prosię jegomościa, i kątem oka zerka czy takowy nie ma przypadkiem u pasa zachecająco wyglądającej sakiewki lub innej cennej rzeczy. jeśli nie ma szansy na łatwy łup, rezygnuje.
widząc, że wojownik i krasnolud udali sie do pokoju, zerka porozumiewawczo na drugiego elfa siedzącego przy stole. gdyby miała dobry cel do obrabowania, mogłaby spróbowac kradzieży i poprosic Sokoła aby na moment popilnował Arsada i upitego krasnoluda. jeśli nie ma kogo obrabowac albo Sokół jest zmęczony i chce udac sie na spoczynek, Alemna idzie za resztą do pokoju, siada na krześle naprzeciw drzwi(po skosie, żeby widziała tego kto ewentualnie chciałby wejsc) i gdy wszyscy juz są w pokoju zamyka drzwi na klucz. |