Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2012, 02:43   #103
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
– No to doczekał się Gomrund sławy w Bogenhafen. Żeby mu bokiem nie wyszła. Razem z żebrami – mruknął ponuro po rewelacjach Baumanowych heroldów, przypominając sobie radosną beztroskę młócki na arenie sprzed kilku zaledwie dni. Przez chwilę.

Ani wybitnych uzdolnień do tego nie miał, ani szczególnym afektem nie pałał, więc dość szybko zarzucił także próby głębszego zrozumienia ostatnich wydarzeń. Nie ważne w gruncie rzeczy jakimi środkami. Z nawiązką starczał mu ogólny zarys i świadomość, że Teugen ich udupił. Jakimś, pewnie pobrzękującym znacząco cudem obrócił przeciw nim wszystko, co dotąd zrobili. Miotali się radośnie od jednego aktu heroizmu do drugiego, szperali w brudach, ratowali dzieciaki, mścili towarzyszy, obijali honorowo mordy i zbierali cięgi za dobre intencje, aż na jego skinienie mieścina wzięła i zbiesiła się nagle.
Płomiennym i chłopakami jacyś służbiści pewnie już się zajęli wedle najwyższych dochodzeniowych standardów. Spielera tylko dlatego nie mieli jeszcze okazji ugościć, że akurat zamarzyło mu się małe plotkowanie. Zresztą przy tej sprośności zdybali go przecież przykładni obywatele, taka ich mać. Kto wie, czy by im tak niedużym kosztem się wywinął, gdyby go w porę nie znalazła Sylwia. Niby całkiem przyzwoicie sobie poradził, zanim jej znajomek przebił się przez tłuszczę z odsieczą, ale co potem by zrobił, to nie bardzo wiedział. A tak miał przynajmniej gdzie posadzić dupsko bez obaw, że mu je jakiś społecznik, gwardzista, najemny zbir albo inny demon odgryzie. Póki co.

Przypatrywał się wzburzonej dziewczynie właściwie bez ruchu, starym zwyczajem zaciskając palce na wysłużonym mosiężnym kastecie, aż bielały kłykcie. Gwałtowniejsze emocje pogubił widać w karczemnej awanturze, bo siedział na swojej bezpiecznej skrzynce ze złomem przygarbiony, słuchając kręcącej się nerwowo Sylwii w skupieniu i smętnej, przygnębiająco starczej tęsknocie za tym żarem, który bił z każdego jej słowa, gestu i spojrzenia.

– Niech będzie - odezwał się wreszcie, masując tęgo zesztywniały albo nadwerężony po spotkaniu z Fritzem kark. A może maskując w ten sposób zakłopotanie. - Ty poszłaś ze mną do Steinhagera, to ja z tobą do Teugena też pójdę. Powiedz tylko, jak chcesz to zrobić.

Swojemu rozumowi nie bardzo już ufał. Ledwie się zerwał z postronka, a już wpakował po uszy w najgorszy gnój w życiu. W końcu przez jego większość łaził za kimś albo sterczał przed czyimś dobytkiem. Owszem, wyrobił sobie w Altdorfie niezłą markę. Mógł śmiało pretendować do miana eksperta w łażeniu, sterczeniu i paru pokrewnych dziedzinach. Tyle że tak naprawdę – niezależnie od tego, co akurat sobie na ten temat myślał – robił po prostu to, czego oczekiwał od niego ktoś inny. Zwykle ten z ciut bardziej pękatym mieszkiem.
Co tam, mogła mu i dziewka przewodzić. Siwowłosa i czterech twardzieli, co to sobie nie dadzą w kaszę dmuchać – jak im kto pokaże, która miska do nich akurat należy. Taka to będzie malownicza kompania.
Jak już wyciągną chłopaków z pierdla. Jakoś. Kiedy poradzą już sobie z Teugenem.
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 22-04-2012 o 03:00.
Betterman jest offline