Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2012, 19:45   #97
Reinhard
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Zeb zebrał rzeczy kapitana. Oficer nie żył. Przez chwilę rozważał zabranie jego ciała, lecz nawet przyjmując opcję, że ranni zajmą się sobą, a RD radiem, było za mało ludzi do osłony. "Później przyjdziemy po pana, sir" pomyślał Colins. Gdyby to wypowiedział, gdyby nawet tylko ukształtował wargi w kształt słów - byłaby to obietnica, a na polu walki nie ma obietnic.

Cofali się w kierunku patrolu zwiadowców - taka przynajmniej była teoria. Monk wyjął kompas i natychmiast go schował, by inni nie widzieli zachowania igły. Nie miał pojęcia, co się dzieje, a morale było kiepskie. Nie mógł konfrontować oddziału z tym fenomenem.

-Sprawdźcie ekwipunek rannych, czy nic się nie obluzowało, czy wszystko mają przy sobie - wydał rozkaz, kiedy tylko odeszli na kilka metrów. Zrobił to, by podać żołnierzom do rozmyślania temat inny niż ciąg porażek, jakie odnieśli do tej pory.

Powoli wszystko się normowało, każdy miał coś do roboty. Wtedy wyrwał się Francuz w kierunku dziwacznych, majaczących wśród drzew ruin. To było nienormalne zachowanie, Collins czuł narastający niepokój żołnierzy. Niechętnie przyznawał, jego też. Musiał coś z tym zrobić.

-Regulaminowy przykład rozpoznania walką. Tyle, że tam nie ma z czym walczyć, za to będziemy mieli dobre miejsce na obóz. Idziemy tam, marszem ubezpieczonym. - powiedział krzywy żart głosem "weteran mówi, synku, wszystko pod kontrolą". Nic nie było kurwa pod kontrolą!
 
Reinhard jest offline