Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2012, 23:44   #51
Yzurmir
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Biegnąc boso, Ivein co chwila nadeptywał na suche gałązki albo małe kamienie, które wbijały mu się nieprzyjemnie w stopy. Czuł się, jakby znowu miał piętnaście wiosen i latał beztrosko po polach, jak zwykł wówczas czynić całymi dniami. Wioska, z której pochodził, Öldhorst — wbrew imieniu bowiem, choć ciekawie, nigdy stopy nie postawił w Alsburgu, przydomek dziedzicząc po ojcu — była tak słodka i sielska, że choć wiele podobnych później widział, żadna w jego opinii nie dorównywała tej małej reiklandzkiej osadzie. Być może dlatego, że na południu klimat jest cieplejszy, okolica mniej dzika, a ludzie bogatsi, a zatem można by stwierdzić, że żyje się tam lepiej. Ale prawdopodobnie równie ważne, jeśli nie bardziej, było jego przywiązanie do tego skrawka ziemi. W końcu, pomimo swego nieco hulaszczego charakteru, miał zamiar się tam ożenić i zamieszkać na stałe po tym, jak wyszedł z wojska. Niestety nic z tego nie wyszło.

Nie biegał boso od lat, więc podeszwy jego stóp nie były tak zgrubiałe jak niegdyś i gdyby nie umykający złodzieje, zatrzymałby się z powodu bólu. Na szczęście pościg skończył się wkrótce i, podwójnie fortunnie, udało im się złapać jednego gagatka. Tak, jak Ivein podejrzewał, był to tylko bezbronny wieśniak. W dodatku jeszcze młody, co sprawiło, że łowca nie gniewał się za bardzo. Koniec końców nic złego się nie stało, maskę i kosztowności wciąż mieli w swoim posiadaniu, a tymczasem kto może uczciwie powiedzieć, że nie zrobił żadnej głupoty w wieku szczenięcym?

„Rudej” chciałeś zaimponować? — zaśmiał się Alsburgczyk. — I tedy drogę złodziejstwa wybrałeś? Poznałem ją ledwie dzisiaj, ale nie wygląda mi na taką, na której by to miało zrobić wrażenie. Nad mięśniami może lepiej popracuj — stwierdził z szyderczym uśmiechem, dotykając przedramienia młodzika, który instynktownie się odsunął — albo upoluj jakąś dużą sztukę, dzika albo niedźwiedzia.

Imrak zagarnął chłopaka i pociągnął go w stronę zabudowań. Ivein sam ruszył z ulgą, chcąc koniecznie założyć ciżmy i jakieś ubranie; przy okazji zauważył, że w wiosce pozapalane były światła. Czyżby aż takiego hałasu narobili? Zanim oddalili się od lasku, wyłamał jeszcze gałąź z jakiegoś krzaka i trzymał ją w jednej ręce, gdy kierowali się ku stajni.

Edgar Edgarem, ale ja wiem, jaką karę zaproponuję.
Jaką…? — spytał wieśniaczek trwożliwie, choć spoglądając na patyk trzymany przez Iveina, musiał już znać odpowiedź.
Gacie opuścić do kostek i prętem po gołej dupie zlać przy wszystkich — oznajmił mężczyzna nie pozbawionym sympatii, lecz surowym tonem, jak ojciec albo nauczyciel, który musi naprostować swojego wychowanka dla jego własnego dobra. — Zdaje się, że i tak już ludzie we wsi nie śpią, to i dobrze. Zaraz cię weźmiemy na plac… To cię powinno oduczyć kraść.

Młodzieniec wydawał się do reszty przerażony tą perspektywą, niewątpliwie nie tyle z powodu potencjalnego bólu, lecz upokorzenia, jakiego doświadczy. Powinien teraz stanowić glinę podatną na naciski, więc Ivein to wykorzystał.
Ale jeśli powiesz, kim był twój kolega, to dostaniesz tylko połowę uderzeń. Zresztą… — zawahał się. — Musisz też powiedzieć, kim ty jesteś, boś się jak dotąd nie przedstawił. No i — dodał, pochylając się do chłopaka — jak ładnie rzucisz imionami i obiecasz, że będziesz odtąd grzeczny, to spróbuję zająć czymś Karmelię Diablicę… Jeśli nie, dzieweczka dostanie specjalne zaproszenie.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 23-04-2012 o 03:01. Powód: ot parę drobnych poprawek
Yzurmir jest offline