Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-04-2012, 23:44   #51
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Biegnąc boso, Ivein co chwila nadeptywał na suche gałązki albo małe kamienie, które wbijały mu się nieprzyjemnie w stopy. Czuł się, jakby znowu miał piętnaście wiosen i latał beztrosko po polach, jak zwykł wówczas czynić całymi dniami. Wioska, z której pochodził, Öldhorst — wbrew imieniu bowiem, choć ciekawie, nigdy stopy nie postawił w Alsburgu, przydomek dziedzicząc po ojcu — była tak słodka i sielska, że choć wiele podobnych później widział, żadna w jego opinii nie dorównywała tej małej reiklandzkiej osadzie. Być może dlatego, że na południu klimat jest cieplejszy, okolica mniej dzika, a ludzie bogatsi, a zatem można by stwierdzić, że żyje się tam lepiej. Ale prawdopodobnie równie ważne, jeśli nie bardziej, było jego przywiązanie do tego skrawka ziemi. W końcu, pomimo swego nieco hulaszczego charakteru, miał zamiar się tam ożenić i zamieszkać na stałe po tym, jak wyszedł z wojska. Niestety nic z tego nie wyszło.

Nie biegał boso od lat, więc podeszwy jego stóp nie były tak zgrubiałe jak niegdyś i gdyby nie umykający złodzieje, zatrzymałby się z powodu bólu. Na szczęście pościg skończył się wkrótce i, podwójnie fortunnie, udało im się złapać jednego gagatka. Tak, jak Ivein podejrzewał, był to tylko bezbronny wieśniak. W dodatku jeszcze młody, co sprawiło, że łowca nie gniewał się za bardzo. Koniec końców nic złego się nie stało, maskę i kosztowności wciąż mieli w swoim posiadaniu, a tymczasem kto może uczciwie powiedzieć, że nie zrobił żadnej głupoty w wieku szczenięcym?

„Rudej” chciałeś zaimponować? — zaśmiał się Alsburgczyk. — I tedy drogę złodziejstwa wybrałeś? Poznałem ją ledwie dzisiaj, ale nie wygląda mi na taką, na której by to miało zrobić wrażenie. Nad mięśniami może lepiej popracuj — stwierdził z szyderczym uśmiechem, dotykając przedramienia młodzika, który instynktownie się odsunął — albo upoluj jakąś dużą sztukę, dzika albo niedźwiedzia.

Imrak zagarnął chłopaka i pociągnął go w stronę zabudowań. Ivein sam ruszył z ulgą, chcąc koniecznie założyć ciżmy i jakieś ubranie; przy okazji zauważył, że w wiosce pozapalane były światła. Czyżby aż takiego hałasu narobili? Zanim oddalili się od lasku, wyłamał jeszcze gałąź z jakiegoś krzaka i trzymał ją w jednej ręce, gdy kierowali się ku stajni.

Edgar Edgarem, ale ja wiem, jaką karę zaproponuję.
Jaką…? — spytał wieśniaczek trwożliwie, choć spoglądając na patyk trzymany przez Iveina, musiał już znać odpowiedź.
Gacie opuścić do kostek i prętem po gołej dupie zlać przy wszystkich — oznajmił mężczyzna nie pozbawionym sympatii, lecz surowym tonem, jak ojciec albo nauczyciel, który musi naprostować swojego wychowanka dla jego własnego dobra. — Zdaje się, że i tak już ludzie we wsi nie śpią, to i dobrze. Zaraz cię weźmiemy na plac… To cię powinno oduczyć kraść.

Młodzieniec wydawał się do reszty przerażony tą perspektywą, niewątpliwie nie tyle z powodu potencjalnego bólu, lecz upokorzenia, jakiego doświadczy. Powinien teraz stanowić glinę podatną na naciski, więc Ivein to wykorzystał.
Ale jeśli powiesz, kim był twój kolega, to dostaniesz tylko połowę uderzeń. Zresztą… — zawahał się. — Musisz też powiedzieć, kim ty jesteś, boś się jak dotąd nie przedstawił. No i — dodał, pochylając się do chłopaka — jak ładnie rzucisz imionami i obiecasz, że będziesz odtąd grzeczny, to spróbuję zająć czymś Karmelię Diablicę… Jeśli nie, dzieweczka dostanie specjalne zaproszenie.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 23-04-2012 o 03:01. Powód: ot parę drobnych poprawek
Yzurmir jest offline  
Stary 24-04-2012, 08:57   #52
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Jakoś tak ostatnimi czasy go rozbierało. Odkąd opuścili miasteczko cięgiem, by spał. Pewnie była to wina świeżego powietrza. Dotlenione płuca Magnara wywoływały senność. Po za tym sielskość wioski uśpiła skutecznie jego czujność. Jakieś tam w Kurtwallen mieli problemy, ale powiedzmy sobie szczerze, co to były za kłopoty. W Karak Ungor tam to mieli kłopoty. Choć w sumie to już nie …

Zgodnie z sugestią Edgara potraktował cały wyjazd na wieś, jak wolne. Ot jeść, pić i spać. Z realizacji tych zamiarów nie zrezygnował nawet po odnalezieniu kapłana, a później drewnianej maski. Choć oba wydarzenia były nieco niepokojące. Podszedł do całej sprawy filozoficznie zgodnie z mądrością krasnoludzką, która mówiła „nie szukaj kłopotów, one same cię znajdą”.
Przyglądał się zatem z pobłażliwością poczynaniom kompanów, którzy jak na gust Magnara robili za wiele zamieszania, jak to ludzie i poświęcał się zbieraniu sił na cięższe czasy.

Spał sobie właśnie smacznie po prostej, ale obfitej kolacji i śnił że buduje pogłębiarkę, do płukania złota, gdy nagle coś po nim przebiegło depcząc pierś i rękę. Wybudzony Magnar odemknął jedno oko i mruknął:
- Uważaj gdzie leziesz pijana łachudro. – sapnął chcąc przekręcić się na drugi bok, jednak hałas jaki poczynili jego towarzysze zmusiły go żeby się rozejrzał.

To jednak nie był jeden z jego kompanów, lecz jakowyś złodziej, albo i dwóch. Spłoszeni łotrzykowie dali nogę, a wszyscy nie licząc niziołka pognali za nimi na hasło „łapaj złodzieja”. Magnar nie miał ochoty. Biegał nie najlepiej, a po za tym kompanioni powinni sobie poradzić bez niego. Na wszelki wypadek sprawdził, czy ma wszystko na miejscu. Jego rzeczy nie ucierpiały, tedy uspokojony z powrotem się położył. Spał krótko. Zbudził go Ivein, który wrócił z pościgu by się ubrać. Na jego widok Magnar parsknął:
- Toś Ty poleciał ganiać złodzieja na bosaka i w gaciach? Tylko mi nie mów, że reszta też. I co złapaliście chociaż kogo? – spytał rozbawiony.

Wyglądało na to, że jednak sobie nie pośpi, bo kompanioni postawili na nogi całą wioskę.
- Eh … - westchnął Magnar zbierając się z posłania. – A gdzie ta maska? Trza ją teraz pilnować. Chcieli skraść znaczy, że cenna.
Wybierał się przed dom wójta. Nie ciekaw był po prawdzie widoku bitej gołej rzyci, chciał się tylko przekonać, czy to faktycznie wybryk smarkaczy, czy może coś poważniejszego. Na wszelki wypadek wziął topór. Przeczesał jeszcze tylko brodę rogowym grzebieniem i był gotów pokazać się ludziom.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 25-04-2012, 00:56   #53
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Otto zaklął paskudnie rozcierając potłuczony bark. Krzywdy przygłupawemu młodziakowi robić nie chciał, ale to, że ten dureń miał odwagę aby grabić najemników jak Malowani Chłopcy, nawet na pijany rozum Normalverbrauchera było czynem heroiczno-komicznym. Co innego, gdyby taki szemrany specjalista, co na pierwszy rzut oka pasujący do obrazu złodzieja wpadł im by w ręce. A tak szczyl durnowaty był jak... jak sam nie wiedział Otto co. No chyba, że tylko na takiego niewinnego chłystka o prostym umyśle chciał uchodzić i odgrywał przed nimi teatralną sztukę gagatek. Tak czy inaczej przeszukać było trzeba złodzieja lecz nie znalazłszy niczego podejrzanego, Kapral zostawił duperele w kieszeniach chłopca.

Za drugim łotrzykiem gonić nie zmierzał, więc widząc, że Iven zajął sie złapanym szczylem, Otto powiedział:

- Okutać rzyć se muszem... – i poszedł obierając kierunek na stodołę i usilnie pracując by nie zbaczać z kursu, choć na prawo go znosiło i pchało ku ziemi.

Ciężko pod czaszką od gorzałki wciąż było a potłuczenia od upadku przez okno i zderzenia z młodym, wiedział, że mu w kość dadzą o brzasku. Długo mu zajęło wdrapać sie na pięterko w stodole, bo na dodatek dowcipniś jakiś podstawił drabinę z powyłamywanymi szczeblami. Zmęczony usiadł na posłaniu, kiedy już w końcu przestał skakać na jednej nodze zaciągając gacie na tyłek. Sięgnął po plecak. Niczego złodzieje ukraść nie zdążyli. Jako, że w zamieszaniu, zaraz wieś cała na nogi stanie, drugiemu chłystkowi do głowy przyjść może, zanim kompan go wyda by złożyć druga wizytę pod ich nieobecność. To, że obaj dla hecy, a raczej chuci, chcieli do spółki wychędożyć rudą, wcale nie wierzył. Raczej mogła zlecić im tę robotę żmijka. Wszak drewno nie było byle jakie i mogła sroka omotać młokosów włosami łonowymi.

Tak był Otto padnięty i zwyczajnie zamulony, że ruszać się ze stodoły nie zamierzał. Z maską za pazuchą schował się w ciemnym kącie na sianie ze sztyletem w ręce.

- Aaaaaaaaaa.... - ziewnął przeciągle - pies ich trącał. - i zamknął ciężkie powieki.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
Stary 27-04-2012, 20:18   #54
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Przed domem Edgara

Ivein, Imrak, Magnar

Wójt przecierał oczy ze snu i ziewał ukradkiem, gdy Imrak Druzd prawił mu o wyczynach nocnego złodziejaszka. W izbie równie zaspana Wójtowa Helena w nocnym gieźle i czepku zapalała pospiesznie woskowe świece.

Stock jedynie zerknął na gagatka i kiwnął, żeby weszli do środka. Alsburgczyk posadowił młodzieńca na krześla aż chrupnęło.

- To Stopa, znaczy Gottlieb. Syn gospodarza z naszego Kurtwallen - orzekł Edgar. - Zaraz poślę po ojca.

- Poczekaj Edgarze
- wstrzymał go Imrak. - Niech nam się spowiada.

- Gadaj coście nawyprawiali, bo Ci nogi z rzyci powyrywam! - warknął w kierunku Stopy.

Chłopak skulił się po tym jak od raza.

- Mówiłem. Dla żartu, żeby Rudej zaimponować. Powiedziała, że z chudopachołkiem na weselu nie potańcuje. To żeśmy z Mariusem umyślili... - zająknął się wydając nieświadomie wspólnika. - Coby podebrać jakiejś najemniczej ozdóbki, no i żeśmy wpadli...

- Marius, to syn cieśli naszego - dopowiedział Edgar.

- Co Was opętało, chłopcy? - spytał. - Dla babiej kiecki głowy rzeście z czym innymi pozamieniali?

- Dzisiejsza młodzież - pokręciła głową w dezaprobacie Pani Stock. - Nasz Lucius taki nie jest...

- Fakt
- mruknął Edgar. - Nasz to od razu do macania się bierze, nie czeka na zaproszenie...

- Jak możesz, Ed? - zachłysnęła się Helena.

- Dobrze już dobrze - odparł Edgar pojednawczo. - Tak sobie pomstuję. Zresztą nasza nowa synowa, też nie chytruska, he, he.

- Dobra. Nie będziemy się po nocy przekomarzać. Chłopak zostanie u nas na noc. Nad ranem dostanie dziesięć razów, jeśli się upieracie. Gdy drugi młokos wróci do sioła... jemu też zadamy bobu.

- Muszę też pogadać rano z Karmelią. Tak być nie może. Ostatnimi czasy nie można jej okiełznać.


Ranek, stajnia


Wszyscy

Nad ranem przywitały ich gromkie nawoływania Wójta na śniadanie go gospody.




Słyszeli też stukot młotów i piłowanie siekier, to powstawała sosnowa altana, która okalała wiekowy dąb.

- To na ślub młodych Państwa Stocków -
tak z dumą objaśniał Edgar.

- Aha, Kapłan Jager jeszcze nieprzytomny, ale ponoć wyżyje jak prawi dziadek Crystian.

Przy gospodzie zgromadził się tłumek gapiów, która otaczał dwóch chłopaków. Niższy i chudszy Gottlieb, zwany stopą oraz Marius, syn cieśli klęczeli na kolanach oczekując na chłostę z rąk Iveina. Marius stał wyprostowany, lecz Gottliebowi drżały dłonie i zbierało na płacz.

- Ten Marius - uznał cierpko kapral. - Bardziej do Waszego drwala niż cieśli podobny, Edgarze.

Magnar parsknął śmiechem.

- Stul pysk Otto, dobrze - uciszył go kuksańcem Edgar.

Tymczasem Stopa był załamany.

- To Ruda... - mamrotał pod nosem.

- Ruda, Ruda - Karmelia zaśmiała się gromko. - Jak Ci każę, żebyś skoczył z wieży to też skoczysz? Ha, ha - zaśmiała się.

- Opanuj się dziewczyno - gajowy Liszka położył jej rękę na ramieniu, lecz córka strząsnęła ją w złości.

- To gdzie chcecie iść na ten zwiad? - spytała Karmelia.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 27-04-2012 o 20:29.
kymil jest offline  
Stary 28-04-2012, 20:53   #55
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Ivein trochę źle się poczuł, bo to przecież tylko niemądry gnojek był i być może nie było trzeba go ośmieszać przed dziewczyną, w której się wyraźnie kochał czy co. Z drugiej strony — jednak popełnił przestępstwo i nawet nikt go do tej kradzieży nie zmuszał, tylko sam ją obmyślił, no to mu się należy. I tak ma szczęście, że trafił na nich, a nie na jakąś najemną bandę zbójów czy oprychów. W swoim życiu łowca spotkał wielu okrutnych ludzi i wiedział, że są i tacy, którzy by chłopaka odarli ze skóry, żeby dać przykład innym chłopom, coby z nimi nie zadzierali. Zresztą także w porównaniu z praktyką obcinania grzesznej ręki, stosowaną gdzieniegdzie przez prawo, chłosta była bardzo łagodną karą. Ivein chciał wszak dać Stopie nauczkę, nie okaleczać go na resztę życia.

Gdy już wykonał karę — dzieląc razy na dwa, jak, było nie było, obiecał — Alsburgczyk odesłał chłopców do ich domów, żeby rodzice mogli jeszcze z nimi porozmawiać, po czym wrócił do towarzyszy, którzy stali z boku wraz z Edgarem. Dostrzegł też w tłumie Karmelię z kimś, kto wyglądał na jej ojca, i zaprosił ich obydwoje ręką. Ivein wciąż miał smaczek na rudzielca, a jak już on raz sobie dziołchę upatrzył, to nie darowywał dopóki jej nie posiadł. Tak więc chcąc zrobić dobre wrażenie na jej rodzicielu, podszedł do niego z wyciągniętą ręką.

Gajowy Liszka? — zapytał, na co on w odpowiedzi pokiwał głową i ścisnął mu dłoń. — Myśmy są Malowani Chłopcy, mamy wesela tutaj pilnować i tak sobie umyśliliśmy, coby na mały zwiad się wybrać. Nic takiego, ot spacer, ale dobrze by nam chyba było troszkę okolicy poznać. Przy tym cała ta sprawa z kapłanem Jagerem i jeszcze gobliny grasują parę dni drogi stąd, trza mieć oczy otwarte. No to byśmy się podzielili na małe grupki i trochę się przeszli po lasach. Chcieliśmy cię poprosić, byś za przewodnika jednej grupie robił. Córa twa by mogła drugą wziąć, no i może jeszcze ktoś tutaj zna dobrze pobliskie bory, a jak nie, to trudno. Ale myślę, że szczegóły to przy śniadaniu możemy obgadać.

I to powiedziawszy, skierował się w stronę wejścia do gospody, przed którą stali, zastanawiając się jakich sobie kompanów dobrać do swojej grupy, żeby mieć swobodę z Karmelią. Już poprzedniego dnia wieczorem trochę o tym myślał i wymiarkował, że Vooks jest za mały, by zrobić na niej jakiekolwiek wrażenie, więc jego wybierze w pierwszej kolejności. Jeśli będą musieli dzielić się na dwa, nie trzy, to dodatkowo weźmie Imraka, bo stary krasnolud pewnikiem dziewczyny zaczepiać nie będzie. I tak oto w głowie Iveina klarował się plan…
 
Yzurmir jest offline  
Stary 29-04-2012, 11:28   #56
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Imrak przeciągnął się aż mu zachrupało w kościach. Nie nazwałby tego spokojnym snem. Jak tu dobrze spać kiedy wisi nad tobą groźba kradzieży.

Zszedł na dół. Jego oczom ukazały się przygotowania do wesela. Chcąc nie chcąc zwrócił też uwagę na zbiegowisko wokół dwóch młodocianych złodziejów.
Czekali na wymierzenie kary. O dziwo sprawiedliwość złożono w ręce Malowanych chłopców a właściwie Iveina. Imrakowi zrobiło się trochę głupio bo nie chciał bić gówniarzy. Młodość jak wiadomo ma swoje prawa. Lepiej by było gdyby wymierzenie kary powierzono rodzicom. Po skończonej kaźni Ivein zawołał Liszków by obgadać sprawę zwiadu. Z początku Imrak się nie odzywał, ale wtrącił się gdy padło pytanie gdzie dokładnie chcą iść.

- Trzeba by obejść wioskę wokół w promieniu paru kilometrów. Poszukać trzeba tropów wilczych i goblinich. To nam powinno dać informacje czy w najbliższej okolicy nie ma zielonych. Nie chcemy by zakłucili wesele. Poza tym skoro już tu jesteśmy możemy się zatroszczyć o bezpieczeństwo osady a nie tylko o spokój na weselu.
 
Ulli jest offline  
Stary 30-04-2012, 07:35   #57
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Otto o poranku miał kaca siemierżnego. Tłumaczył to sobie wywrotką przy łapaniu nocnego złodziejaszka. Kiedy wypił solidnie z wiadra resztę wylał na siebie unosząc je oburącz nad głową. Kradziejstwa jego rzeczy, bo wszak młody grzebał w placku Kaprala, nie tolerował z zasady. Lepkich łapek w tak młodym wieku tym bardziej. Dobrej przyszłości nie wróżył takim młokosom. Ruda wyrośnie na diablicę i takich kobit Otto nie lubił. Takich co szachrowały miast wiedzieć kiedy mężowi robić obiad i inne przyjemności cielesne... Kara była słuszna i aprobatą patrzył jak Iven wymierzył razy gołodupcom. Otto dostałby w mordę od rodziciela, a że stary był kowalem, to długo nosiłby pamiątkę takiego upokorzenia imienia rodziny... Żeby w swoim siole gości nocną porą ograbiać, ot durne pały... Oj charakteru by ich Normalverbraucher nauczył gdyby pod jego kuratelę wpadli.

Przywitał się z Liszką ostentacyjnie ignorując Rudego podlotka jakby smarkiem nie chciał sobie głowy zawracać, tym bardziej, że nie powiedziała kompanii Malowanych Chłopców 'bontcie pozdrowieni' tylko nosa zadziera smarkula do góry.

Po wysłuchaniu jak sie ma sprawa z okolicą poprosił jeszcze Edgara o papirus i Liszkę aby gęsim piórem naniósł te wszystkie miejsca na taką prowizoryczną mapę. Zerkając raz po raz w stronę karczmy Otto w sprawie zwiadu marszcząc nos się odezwał:

- E, no dalej jak na pół dnia drogi od sioła się nie ruszam, bo wszak Edgarowi do ochrony sioła się najołem a leśnik ze mniej jak z tych nocnych obszczymurków złodzieje... – machnął ręką mrużąc oczy od słonka ze skwaszoną miną niewyspanego. - Tak jak Imrak prawi, okolice Kurtwallen obadać wypada, ale to wszak gajowy na to winien powiedzieć czy co widział niepokojącego ostatnimi czasy... Jak chceta kobyły brać co by po starego druida jechać to śmiało możeta je dosiadać - rzekł do Ivena - ale maski to raczej w te drogę dawać nie trza, bo na Ulryka lasy te nie tylko goblinów ale i wilczych dzieci pełne być mogą. Nóż się kapłan ocknie to go wypytam o te drewno pod nos mu podtykając dla odświeżenia pamięci, jakby wrócił spod bramy Morra pod waszom nieobecność. Sprawy przy Białym Dębie przedstawienie winno druida tutaj przygonić jak to sprawa nielicha, wszak wiedzieć będzie jak jeszcze tam dychają. Bo powiadam wam chłopcy, że same dziwy nas się czepiają. Spaczony las, przeklęta maska i... - zawiesił głos. - Te drewno spaczone być może i moc mieć potężną, jak to ono odegnało wilka. Zwierz to zwierz i mógł oszczędzić życie kapłana z przestrachu. Zwierzęta lepiej wyczuwajom takie sprawy jak ludzie... Lepszy majom instynkt i zew natury tak Liszko? Powiedźcie lepiej ile basiorów grasuje w okolicy przeciętnie a ile ostatnio?
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 30-04-2012 o 07:40.
Campo Viejo jest offline  
Stary 02-05-2012, 14:03   #58
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Publiczna chłosta była nudna. Magnar nie należał do osobników których by podniecał widok gołej bitej rzyci. Choć zdarzało mu się takich spotkać. Ziewał podczas bicia niemiłosiernie.
Krasnolud nie mógł pojąć co te chłopy widzą w tej rudej? Chuda aż żałość brała, ani to cycków, ani bioder, w dodatku pyskata. Same felery. Cóż o gustach się ponoć nie dyskutuje. Przysłuchiwał się popalając cygaro jak kompani wymyślali gdzie by tu na zwiad pójść.
- O to, to. – wpadł w słowo Ottonowi. – Normal ma rację. Wioskę chronić mamy, a nie proszę Was łazić i czegoś szukać nie wiadomo gdzie. Jasne możemy iść rozprostować kości, ale tak co byśmy do wieczora wrócili. A gdzie iść? A to jak Imrak powiedział. Obejdziemy sobie sioło, ot co.
Stwierdził Magnar.
- Ale po śniadaniu. Teraz trza się zdrzemnąć.
Powiedział ziewając niemiłosiernie i zabierając się do spoczynku. Dość czasu zmitrężył już na tę chłopską hucpę.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 09-05-2012, 19:45   #59
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Krasnoludy

"Malowani Chłopcy" tradycyjnie losowali słomki i wyszło, że wspólny zwiad wypadnie Imrakowi z Magnarem nad Cuchnące Topielisko, którzy wyciągnęli najkrótsze.

- O żesz Ty w mordę jeża! - sklął starszy krasnolud.

- Na stare onuce Grungniego! - poprawił drugi.

Więcej jednak nie marudzili, gdyż należeli do starszej, żelaznej rasy, która uporem i trudem wydarła Górom Krańca Świata podziemne korytarze legendarnego Karaz-a-Karak. Cóż im tedy cieszące się nie najlepszą sławą wśród kurtwalleńskich "wsiołków" mokradła?

Brodacze przepili szybko na drogę przyniesioną przez Edgara Stocka gorzałką, zagryźli gryczaną kiełbasą i żegnani okrzykami towarzyszy oraz grupki wieśniaków z Kurtwallen wyruszyli w kierunku północno-wschodnim. Prowadził pewnie ich starszawy, choć krzepki leśniczy. Ba, nawet przez staję do linii boru towarzyszyło im paru podrostków, ale i oni w końcu się znudzili utyskiwaniami starego Liszki i zawrócili do wioski.

Pogoda była wyborna, stara knieja tętniła życiem. Słonko przygrzewało i prażyło niemiłosiernie karki, toteż z ulgą powitali chłodny cień lasu. Nie na długo jednak, gdyż zaraz pojawiło się znajome bzyczenie komarów, które uczyniło tę część wędrówki trochę uciążliwą. Nigdzie jednak nie widać było oznak wilczych pazurów, czy futra. Ani goblinich odchodów, których wyczekiwał Imrak.

- Jeśli znajdziesz gdzieś goblińskie gówno, to wiedz, że coś się dzieje - powtarzał raz po raz wiekowy krasnolud młodszemu towarzyszowi.


***

- Psie krwie... - mruczał Liszka rąbiąc się raz po raz po włochatym karczychu po ukąszeniu insektów.
- Stają się zjadliwsze kurwie syny. Znak, że zbliżamy się do Topieliska. Nie obawiajcie się jednak, nie zagłębimy się dalej na Północ, tylko skręcimy na Wschód , a później ścieżyną na Południe obchodząc kręgiem wioskę.

Brodacze przytaknęli głowami i zwiększyli czujność. Woda zawsze wzbudzała obawy niskiego, acz krępego ludu.

Tuż nad ziemią zaczęła podnosić się szara mgła, która niemalże łapała podróżników za obute stopy. Niekiedy, z głośnym pluskiem któremuś z wędrowców zapadała się lekko noga na grząskim terenie.
Roślinność niezauważalnie przeszła w bardziej wodolubną. Zaczęły gdzieniegdzie pojawiać się kępy trzcin i paproci.

Wtem Liszka zatrzymał pochód i wskazał przed siebie. Przed nimi w odległości kilkunastu kroków, za skupiskiem gęstych paproci klęczała naga człekokształtna postać zajęta pałaszowaniem wnętrzności dzikiej zwierzyny. Zapewne łani lub sarny. Nawet z tej odległości widać było, że zwierzę ma przetrącony kark.

Poczwara całą gębę miała umorusaną krwią zabitego zwierzęcia. Jej skóra była szara, lśniąca jakby pokraka niedawno wyszła z wody i łuszczyła się płatami. Czerwonym językiem wysysała krew z truchła wydając przy tym obrzydliwe dźwięki.

- Plugawy Topielec. Czujecie ten rybi smród? - szepnął Liszka. - Zajęty żarciem jest. Może odejdziemy? Często cholery łączą się w pary... odmieńce przebrzydłe. Ale dają się odstraszyć. Dziwi mnie tylko, że dorwał łanię.
 
kymil jest offline  
Stary 10-05-2012, 19:49   #60
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Ivein z Alsburga

Wylosowali krótsze słomki. Najemnik podszedł do Vooksa, który popijał krowim mlekiem pieczoną cebulę i klęknął tuż przed niziołkiem.

- Vooku - zagaił. - Jako przewodniczkę weźmiemy Liszkową Karmelię. Co Ty na to?

Halfling zajęty pochłanianiem porcji dla dwóch rosłych mężczyzn kiwnął jedynie głową i począł wpakowywać do podróżnego worka stertę jabłek.

- No, co jest? Na drogę bierę, a - wybąkał na zdziwiony i lekko karcący wzrok Iveina.


***


Rudzielec prowadził ich utartą ścieżyną na Południe przez leśną gęstwinę. Posuwali się szybkim marszem. Postanowili, jeszcze w wiosce, że odwiedzą od razu porośnięte mchem ruiny Zamku Starego Hermana Liczyrzepy - imperialnego rycerza, który onegdaj miał w kasztelu rodową siedzibę. Było to ponoć przed dwoma wiekami, ale mury trzymały się do dzisiaj jak zapewniała Karmelia, choć znać na nich było ślady dawnego pożaru.

- Dwie wieże się zawaliły, ale obwarowania trzymają się jako tako. Zamek Liczyrzepy w kniei teraz stoi.

Ptaki świergoliły, z nieba lał się żar. Zupełnie jakby nadeszło lato, a nie wczesna wiosna. Karmelia raz po raz zbaczała z traktu i sprawdzała tropy.

- Wnyki z ojcem porozkładaliśmy, to od razu sprawdzę - wyjawiła kompanom włażąc w zielone chaszcze.

- Długo na wiosce żyjecie? - zaczął Ivein oceniając krągły tyłeczek dziewoi, gdy schylała się badając sidła.

- Niemal od urodzenia. Ale innej wioski nie pamiętam. Znam tu każdą ścieżyną i kamień jak mawiają w Kurtwallen - wyszczerzyła równe ząbki w przymilnym uśmiechu.

- Słodko.


- Pewnie, że słodko.

- Myślicie, że kapłan wyżyje - zapytała zmieniając temat. - Jak go rano widziałam to ledwo dychał. Ale trochę i majaczył. Gadał o masce? Macie ją jeszcze?


- Yyyhm - przytaknął Alsburgczyk.

- Oj, to dobrze. Jager będzie kontent - ucieszyła się dziewczyna zarzucając włosami.


***

Zrobili mały popas przy srebrzystym strumyku. Do ruin zamku została im niespełna godzina. Vooks rozpalił prędko małe ognisko i począł opiekać jabłka na wystruganym kozikiem kiju. Karmelia zrzuciła płaszcz na ziemię i ze źdźbłem trawy w kształtnych ustach wpatrywała się w obłoki na niebie.

Ivein rozsiadł się na zielonej trawie, wdychał leśne powietrze i rozmyślał.

"Na razie wilczych tropów ani widu ani słychu. A wycieczka nie zaszkodzi, ha, ha"

Wtem instynktownie włosy zjeżyły mu się na karku. Czasami tak miał.

Z tyłu, za plecami posłyszał warkot wilczura. Karmelia wrzasnęła, poderwała się na nogi i pobiegła w przeciwnym kierunku w stronę krzewów jeżyny.
 
kymil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172