Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2012, 09:39   #32
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
David zaklął ponownie, tym razem z związku z tym, że w dłoniach miał miecz, a nie łuk. Za późno jednakże było na to, by ten fakt zmieniać. Rzucił się do przodu, mając zamiar dogonić tę istotę i przyszpilić ją do ziemi. Być może wtedy wreszcie wyjawi co to za "mu". *
Łotrzyk dopadł bzyczącego panicznie stwora, nim ten jeszcze zdążył się na dobre rozpędzić. Cios miecza trafił niemal idealnie, klinga z sykiem zagłębiła się w chorowicie wyglądającym diabolicznym odwłoku. Z rany trysnęła czarna, cuchnąca krew. Gdy David wyjął klingę zauważył, że część zadanej rany niemal od razu się ponownie zasklepiła.
A diabeł najwyraźniej wkurzył się nie na żarty. Odwrócił się błyskawicznie ochlapując przeciwnika nadal lejącą się z ciała juchą, po czym zamierzył się na niego zgniłymi dziecięcymi ząbkami, próbując udziabać go w twarz. Tylko nadzwyczajnemu refleksowi łotrzyk zawdzięczał fakt, że nadal posiadał nos. Odchylił się unikając ciosu. I szybko cofnął się do tyłu, sięgając wolną dłonią po sztylet z zimnej stali. To stworzenie było zdecydowanie zbyt odporne! Jego niepozorny, bluźnierczy wygląd najwyraźniej miał być tylko przykrywką. A łotrzyk nie miał żadnej broni, którą mógłby to coś zabić, a przynajmniej nic takiego nie przychodziło mu do głowy. Co najwyżej topór, który został w obozowisku, do którego powoli zaczął się cofać. Cały czas czujny i nastawiony na obronę.

Diabeł uśmiechnął się szyderczo, wskazując kaprawą łapką wyciągany przez łotrzyka sztylet.
- Aj, naiwny, nieuczony, toż to oręż na demony! - zacharczał w infernalnym rechocie.
Nie wyglądało na to, by miał zamiar kontynuować atak. Pokazał Davidowi wulgarny gest dłonią i sam zaczął się wycofywać. W tym samym momencie łotrzyk usłyszał za sobą kroki kompanów zbliżających się powoli do ich pozycji. Najwyraźniej zbyt długo go nie było i zaczęli się o niego martwić. David także nie zamierzał atakować. Chciałby zabić to stworzenie, ale nie chciał też ryzykować. Ani swoim życiem, ani tych, którzy nadciągali. Skoro stworzenie twierdziło, że to oręż na demony, to czym było? Diabłem? Kwestia do rozważenia na później.
- Wróć jak uznasz, że chcesz powiedzieć coś sensownego - warknął do stworzenia.

Diabeł zniknął między drzewami jeszcze zanim łotrzyk ujrzał pierwszych towarzyszy wyłaniających się z zarośli za nim.
- Wszystko w porządku? - upewniła się Drusilla spoglądając z lękiem na obklejone muchami drzewa.
- Tylko nie mówcie, żem się na darmo ubierał! - jęknął zawiedziony Yalon mierząc toporem w pobliskie zarośla, jakby w nadziei, że jeszcze zechce się wyłonić z nich coś do bicia.
- Słyszęliśmy coś jakby charczenie... - wyjaśniła ich przybycie Betty spoglądając na niego podejrzliwie.
- Zwiało. - David szybko uciął dyskusję. - I mam nadzieję, że nie wróci tej nocy z towarzystwem. Nie posiadałem broni odpowiedniej do tego, by to zabić.
Splunął na ziemię, wciąż czując na sobie posokę i kwas, który na szczęście już nie trafił w nic wrażliwego.
- Zdaje się, że te ziemie wcale jednak bezpieczne nie są.
- Trza było nas zawołać! - odparł żołnierz, wyraźnie zawiedziony, że ominęła go przednia bitka.

Nie rozmawiali o tym więcej. Dzień później dotarli do cywilizacji. W małej grupie bez większych problemów minęli posterunki straży chroniącej granice z nawiedzonymi terenami i dostali się na obszary rozciągające się wokół Macini. Było na co patrzeć. Wokół miasta pracowały setki drwali, cieśli i murarzy. Ścinano i budowano jak w ukropie, dosłownie na iczh oczach powstawały pod grodem nowe tartaki, kuźnie i zakłady rzemieślnicze. Przy linii wody widać było całe rzędy powstających w improwizowanych stoczniach morskich kadłubów.
- Imperium Cheliax się odradza - odparł z przekąsem Yalon. - A każdy, kto ma choć trochę oleju w głowie zaciąga się, by na tym zarobić. - wyszczerzył zęby wskazując z dumą własny pękaty mieszek. - Mam w mieście zaufaną spelunkę, nikt tam nie będzie o was pytał, znajdzie się tam też miejsce dla Jona i Gyna, pokażę chłopakom, jak pije się w Absalomie!. - zarechotał.
- My z Drusillą mamy inne plany. - uprzedziła Betty, chwytając za rękę towarzyszkę. - Musimy w porcie odwiedzić pewnego przyjaciela - spojrzała porozumiewawczo na Davida.
David spojrzał na nie pytająco.
- Chcecie, bym wam towarzyszył?
Przytaknęły, pokazując mu, by poszedł z nimi.
- Nas znajdziecie w karczmie pod Zbitym Wazonem, w starej dzielnicy rzemieślniczej. - rzucił im na odchodnym Yalon, zabierając ze sobą resztę mężczyzn. - Zajrzyjcie tam wieczorem, musimy obmówić parę spraw!

I tym samym rozstali się, wchodząc do tętniącego życiem grodu przez dwie różne bramy.
- Spotykamy się z naszym łącznikiem. - zwierzyły mu się dziewczyny, gdy znaleźli się w spokojniejszym miejscu, w jednej z alejek. - Jeśli zechcesz, to w czasie naszej rozmowy wspomnimy o tobie. - zaproponowała mu Drusilla - Może zgodzi się zapewnić ci transport z Cheliax to jakiegoś bezpieczniejszego kraju. Jakby nie patrzeć, zabiłeś krewną królowej...
- Wiesz jak się mówi... wróg mego wroga... - dodała Betty, a w jej oczach zauważył namiastkę podziwu dla jego dotychczasowych czynów. - Andoran, nasza ojczyzna, z chęcią zapłaci za twoje umiejętności.
Łotrzyk zastanawiał się przez chwilę, w końcu tak na prawdę i tak nie zamierzał opuszczać tego kraju zbyt wcześnie. W końcu tutaj kryć musiały się odpowiedzi.
- Chciałem opuścić to miejsce jakiś czas temu, ale kilka wydarzeń... mogę równie dobrze pracować dla was. Poza tym strasznie ciężko opuścić towarzystwo tak pięknych kobiet.
Uśmiechnął się i skłonił lekko, choć rzecz jasna żartobliwie.
- Nie wiem tylko, czy moje umiejętności mogą zrównoważyć problemy. Jeśli powiążą zbyt wiele faktów, będę ścigany oficjalnie. Umiem zmieniać wygląd, ale to może okazać się niewystarczające.
- My też tam byłyśmy - przypomniała mu delikatnie Drusilla - nikt nie widział, kto to zrobił, więc równie dobrze mogą ścigać nas.
- Albo pomyśleć, że pożarły nas demony, po tym jak zabiły tę jędze, co w tamtej sytuacji było całkiem prawdopodobne - dodała Betty.
Popatrzyły na niego, nadal zmieszane natłokiem ostatnich wydarzeń.
- Nie możemy ciebie tam tak po prostu przyprowadzić - wyłuszczyła mu Betty z namysłem. - musimy wpierw sami z nim porozmawiać i przedstawić mu sytuację.
- Najlepiej więc będzie jak spotkamy się za parę godzin. Może przy wielkiej fontannie na głównym targu? - tylko uważaj na siebie - dodała Drusilla z troską.
- Taaa... ten to potrafi wszędzie wpaść w kłopoty...
- Chyba taka moja natura. Niech więc będzie, przy fontannie. Może w międzyczasie uda mi się gdzieś sprzedać tę cholernie ciężką tarczę.
Rozstał się z dziewczynami, postanawiając zwiedzić miasto i pozbyć się tego rzucającego się w oczy fragmentu ekwipunku.

Macini prezentowało się całkiem barwnie, choć łotrzyk prawie od razu rozpoznał, iż było to raczej miasto pracy, niż kultury. Wokół głównego targu niby rozciągała się skromna starówka mieszcząca paręnaście zabytkowych kamienic, stary teatr i kilka szlacheckich posiadłości, cała reszta miasta wydawała się jednak niemal nowa. Najwyraźniej gród, podobnie jak Źdźbła nie grał wcześniej zbyt dużej roli i rozrósł się dopiero w związku z aktualną strategią gospodarczą odradzającego się imperium. Ilość mijanych na ulicach strażników nie była może oszałamiająca, większość nich była jednak wyposażona w zadbany i przyzwoity ekwipunek. Cheliax dbało o swoich zbrojnych. To widać było też po licznych oddziałach żołnierzy, którzy nie pełnili w mieście żadnych funkcji, ale czekali na transport w inne części imperium. No i był tam jeszcze port. Aktualnie wielki plac budowy. W oddali na wodzie łotrzyk ujrzał całe szeregi barek. Pracujący na nich robotnicy wyposażeni w skomplikowane spuszczane pod wodę drewniano-linowe konstrukcje zdawali się pogłębiać dno. Zapewne przyszłościowo chciano tu przyjmować i najcięższe morskie statki.
 
Sekal jest offline