Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2012, 15:47   #101
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Kolejne przydatne przedmioty spadały z nieba zrzucane przez Natashę. Sally oglądała skrupulatnie każdą rzecz a ponieważ nikt specjalnie nie wykłócał się o ekwipunek wzięła dla siebie jedną sztukę granatu i wojskowy nóż.
Sakamae opatrywała Rolanda a Sally tęsknym wzrokiem wodziła po koronie drzewa, na którym nadal wisiał feralny żołnierz.

- Przydałyby się jego buty - spojrzała na swoje bose poranione stopy i ponownie zadarła głowę z wyrazem zacięcia malującym się na pokiereszowanej twarzy. - I ubranie.
Jej łachmany, nie dość, że cienkie i postrzępione, oblepiała teraz warstwa błota. Żołnierski mundur musiał być czysty i o niebo lepiej chroniłby przed deszczem i chłodem. Nie mogła przeboleć, że Natasha nie zdążyła zrzucić ciała ale dobrze chociaż, że nie skręciła sobie karku podczas upadku.

Sally złapała jedną z wojskowych racji żywnościowych. Mimo całej udręki związanej z ucieczką głód i pragnienie pozostawały dominującymi uczuciami. Piła oszczędnie, bo manierka musiała wystarczyć dla wszystkich. Jadła już bardziej łapczywie ale kiedy pochłonęła równą połowę, drugą oddała już opatrzonemu Rolandowi.

- Kiepsko wyglądasz, Sally. Mogę Cię obejrzeć? Wszystkie rany i otarcia powinny zostać zdezynfekowane i opatrzone. Zrobię to, jeśli mi pozwolisz...

Dean na tą deklarację otworzyła szeroko oczy i ciaśniej oplotła się łachmanami.
- Ja... - zaczęła lekko się jąkając - jestem brudna. Może kiedy znajdziemy źródło wody? Tak - nerwowo pokiwała głową. - Umyję się i wtedy mnie opatrzysz. Na razie nie zobaczysz nic spod warstwy brudu... - widać było, że propozycja wywołała w niej konsternację, może nawet lęk.

- Dziękuję. Później, dobrze? - jeszcze kilka razy potaknęła. - Później...

Odszukała w krzakach hełm żołnierza, który wcześniej Michelle cisnęła w zarośla. Założyła go na głowę bo dźwiganie go w ręce wydawało się zbędnym marnowaniem sił. Sally nie do końca chodziło o to aby ochraniać głowę przed ewentualnym ostrzałem ale jeśli znów zacznie padać to hełm mógł okazać się doskonałym sposobem do łapania deszczówki i pozyskania pitnej wody. Tej w tej chwili potrzebowali chyba najbardziej.

Minęło trochę czasu, zdążyła jako tako odpocząć. Miała zamiar jeszcze raz zmierzyć się z drzewem. Jeśli na starcie zauważy, że to nie na jej siły to odpuści. Ale mundur i buty tak bardzo by jej się przydały...
 
liliel jest offline