Kolejne przydatne przedmioty spadały z nieba zrzucane przez Natashę. Sally oglądała skrupulatnie każdą rzecz a ponieważ nikt specjalnie nie wykłócał się o ekwipunek wzięła dla siebie jedną sztukę granatu i wojskowy nóż.
Sakamae opatrywała Rolanda a Sally tęsknym wzrokiem wodziła po koronie drzewa, na którym nadal wisiał feralny żołnierz.
- Przydałyby się jego buty - spojrzała na swoje bose poranione stopy i ponownie zadarła głowę z wyrazem zacięcia malującym się na pokiereszowanej twarzy. - I ubranie.
Jej łachmany, nie dość, że cienkie i postrzępione, oblepiała teraz warstwa błota. Żołnierski mundur musiał być czysty i o niebo lepiej chroniłby przed deszczem i chłodem. Nie mogła przeboleć, że Natasha nie zdążyła zrzucić ciała ale dobrze chociaż, że nie skręciła sobie karku podczas upadku.
Sally złapała jedną z wojskowych racji żywnościowych. Mimo całej udręki związanej z ucieczką głód i pragnienie pozostawały dominującymi uczuciami. Piła oszczędnie, bo manierka musiała wystarczyć dla wszystkich. Jadła już bardziej łapczywie ale kiedy pochłonęła równą połowę, drugą oddała już opatrzonemu Rolandowi.
- Kiepsko wyglądasz, Sally. Mogę Cię obejrzeć? Wszystkie rany i otarcia powinny zostać zdezynfekowane i opatrzone. Zrobię to, jeśli mi pozwolisz...
Dean na tą deklarację otworzyła szeroko oczy i ciaśniej oplotła się łachmanami.
- Ja... - zaczęła lekko się jąkając - jestem brudna. Może kiedy znajdziemy źródło wody? Tak - nerwowo pokiwała głową. - Umyję się i wtedy mnie opatrzysz. Na razie nie zobaczysz nic spod warstwy brudu... - widać było, że propozycja wywołała w niej konsternację, może nawet lęk.
- Dziękuję. Później, dobrze? - jeszcze kilka razy potaknęła. - Później...
Odszukała w krzakach hełm żołnierza, który wcześniej Michelle cisnęła w zarośla. Założyła go na głowę bo dźwiganie go w ręce wydawało się zbędnym marnowaniem sił. Sally nie do końca chodziło o to aby ochraniać głowę przed ewentualnym ostrzałem ale jeśli znów zacznie padać to hełm mógł okazać się doskonałym sposobem do łapania deszczówki i pozyskania pitnej wody. Tej w tej chwili potrzebowali chyba najbardziej.
Minęło trochę czasu, zdążyła jako tako odpocząć. Miała zamiar jeszcze raz zmierzyć się z drzewem. Jeśli na starcie zauważy, że to nie na jej siły to odpuści. Ale mundur i buty tak bardzo by jej się przydały... |