Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2012, 15:56   #92
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Krzyczał, zerwał się z łózka zwalając na ziemię stolik z papierzyskami i książkami. Wrzask długo jeszcze świdrował mu w uszach. Powiódł niewidzącym wzrokiem po pokoju. Jego pokoju. Radek w progu z doniczką z uschniętym badylem wzniesionym do ciosu i oczy przestraszonej Aśki za nim, wtulonej w jego plecy. Coś mówi, pyta ale Hirek wytrzeszcza oczy, dalej pełne śmigających korytarzy z żywej tkanki jak bebechy koszmaru który go trawił.
- Hiro... co kurwa z tobą? – dźwięki dochodzą jakby z pod wody, zniekształcone, o ton niższe.

Patrzy na swoje dłonie, dotyka ich gorączkowo. Są realne , ściana o którą się podpiera też. Stopy bolą kiedy mija ich w korytarzu i biegnie do łazienki. Wymiotuje żółcią do toalety, raz za razem w suchych spazmach.
Pukanie i znów głos kumpla.
- N-nic mi nie... Nie wchodź tu Radek!. Nic mi nie jest to tylko ... Już jest dobrze. Przepraszam że was obudziłem. – Prawda? Już wszystko się skończyło. Już jest dobrze... Spojrzał na swoje stopy, brudne i zakrwawione i zwymiotował znowu.

Siedział długo w kuchni, kiedy oni wrócili do sypialni. Kawa zrobiona przez ciągle wystrachaną Aśkę wystygła dawno. Powyciągał szkło i drobne kamyki z ran, zlał wszystko wodą utlenioną. Ból który szarpnął nim wściekle. Ból był dobry, oznaczał że to naprawdę przebudzenie. Że to się skończyło.

***

Pamiętał tylko że siedział w tramwaju i gapił się przez szybę. Przed wyjściem z mieszkania dzwonił na Miejską i dowiedział się Tereska wyszła przed szóstą. W domu nikt nie odbierał, może jeszcze nie dotarła. Patryk dalej siedział na PIZie a on musiał go wyciągnąć. Choćby po to by zapytać... zapytać.
W kancelarii jak zwykle był pierwszy. Otworzył zamki i wszedł do swego pokoiku. Mamba pojawi się dopiero za godzinę, półtorej. Polepione plastrami stopy bolały, ale Hirek odpychał z całej siły od siebie to wszystko co się stało w nocy. Bo to się stało... To nie był sen, Basia od początku miała rację.

Usiadł i czekał, zaczął przerzucać akta sprawy Graniewskiego. Facet który w szale skatował żonę, tak że ledwo co wyżyła. Zdjęcia z obdukcji nie oddawały tego w żadnym stopniu co kobieta przeszła. Widać to było dopiero w spojrzeniu. On jeszcze patrzył na takie sprawy, dla pani mecenas była to kolejna sygnatura i kolejny skurwysyn który opłacił swoją wolność.
Wodził oczami po opinii biegłych psychiatrów, zdania przyklejały się do świadomości
„... Opiniowany w zachowaniu spokojny, podporządkowany, ugrzeczniony. Tok myślenia wyraźnie przyspieszony. W wywiadzie uważa że dzieją się z nim dziwne rzeczy, niewłaściwe dla normalnego człowieka, dlatego zapisał się do psychiatry. W leczeniu od dwóch miesięcy... Wydaje mu się że wszyscy ludzie znają jego myśli, rozmawiają o nim, podejrzewa że jest podsłuchiwany, śledzony. Prowadzi rozmowy z własnym sumieniem, z Bogiem, aniołami i demonami, diabłem. To były wyraźnie głosy sumienia, które czasem przeklinało Boga, a czasemmówiło że Bóg go kocha pomimo tego że on jest zły i robi złe rzeczy. Boi się tych głosów, odczuwa napięcie , niepewność, ma problemy z pamięcią, ma koszmary senne. Wypowiedziom towarzyszy dziwaczność zachowania, uboga ekspresja mimiczna, maskowatość i minimalna gestykulacja...”
Tak to się zaczyna? Starał się zepchnąć wszystko, ugnieść i stłamsić, ale nie potrafił. Początek obłędu?
„... badania testem Rorschacha i obraz kliniczny opiniowanego wskazują na istnienie psychotycznych zaburzeń z kręgu schizofrenii urojeniowej. Opiniowany jest autystyczny, ma poczucie osamotnienia, izoluje się od ludzi, nie nawiązuje dobrych kontaktów społecznych. Nadmiernie koncentruje się na swoich przeżyciach wewnętrznych, nie ma poczucia porozumienia ze światem zewnętrznym. Wobec ludzi jest podejrzliwy, nieufny, nadmiernie krytyczny, przekonany o wrogości wobec siebie. W procesie myślenia przejawia urojenia ksobne, prześladowcze, oddziaływania, śledzenia, podsłuchiwania, przenikania do jego myśli. Przyznaje się do omamów słuchowych i wzrokowych. Brak mu realistycznego podejścia do rzeczywistości , obiektywizmu, krytycyzmu. Nie ma poczucia choroby. Swoje doznania uznaje za realnie istniejące, chociaż niezwykłe dla innych ludzi. Test Rorschacha ujawnia dziwaczność jego myślenia i wypowiedzi , liczne konfabulacje, odnoszenia wskazujące na obecność urojeń, występują wypowiedzi absurdalne, kontaminowane, zlewające się, symboliczne i persewerujące, świadczące o sztywności i lepkości myślenia. Impulsywność emocjonalna jest całkiem nieprzydtosowana i niekontrolowana, labilna, zmienna...”

Rzucił plik kartek na biurko. Proste wytłumaczenie, prawda? I jakie wygodne. Jestem wariatem. Widzę urojenia, halucynacje... Stają się one dla mnie rzeczywiste... Poruszył stopą wzmagając ból. Tylko że to nie jest prawda. To nie jest takie proste.
Poderwał głowę kiedy drzwi frontowe otworzyły się i weszła pani Krysia, asystentka Mamby.
Wyszedł do poczekalni.
- O Pan Hirek, jak zwykle pierwszy... – zwolniła i przyjrzała mu się uważniej – Dobrze się pan czuje? Za dużo pan pracuje, wygląda pan jak własny dziadek.
- Pani mecenas. Będzie dziś normalnie? – wychrypiał wygładzajac mimo woli na sobie marynarkę.
- Tak. Widziałam jak podjechała właśnie pod firmę.

***

- Panie Hieronimie. – Spojrzała na niego przeciągle. – Chciał pan porozmawiać.
Hirek nie wiedział co będzie dalej. Czy się zgodzi czy nie, wiedział jednak że zrobi wszystko by ją przekonać. Nie zostawi Gawrona z wyobijaną gębą w tamtym miejscu.
- Mam prośbę pani mecenas. Osobistą. Tylko pani może mi pomóc...
Przekonywał, opowiadał. Krótko i zwięźle bo wiedział że bajer i wciskanie kitu na nią nie podziała. ZA często to robiła i doszła do takiej wprawy że nie miał szans. Podkreślał że to sprawa „Druciarza” jak już niektóre media go ochrzciły. Że nie zajmie wiele czasu i całość papierków odwali sam, że Patryka nie trzeba bronić w sądzie czy prokuraturze bo tylko zatrzymany i niczemu nie winny. Na widok jest skrzywionej miny od razu zmienił front. Powiedział o Milczanowskim i po raz kolejny o zainteresowaniu prasy.
Podniosła jedną brew i zamyśliła się na chwilę. Zamknął się od razu. Taksowała go wzrokiem, pewnie zastanawiając się czy jest tego warty.

***

Wąski korytarz z odłażącymi płatami farby od ścian. Krótkie schodki i skrzypiąca ławka na której siedział od piętnastu minut, a Mamba w tym czasie rozmawiała z Milczanowskim i jego naczelnikiem. Wydawało mu się w pewnej chwili że słyszy jej śmiech z gabinetu. Kiedy drzwi otworzyły się, poderwał się do piony, ale wyszedł jedynie mundurowy i zerknął na kartkę papieru w ręce.
- Bułka? Dowodzik proszę. – Hirek podał zieloną książeczkę. – Masz zgodę na widzenie z zatrzymanym. Dziesięć minut. Zejdź do dyżurki to cię zaprowadzą. Wiesz gdzie?
Nie czekając na odpowiedź obrócił się na pięcie i zniknął w sekretariacie.

Hirek zaś szybkim krokiem ruszył do piwnic szarej kamienicy. Po chwili dwóch mundurowych otworzyło z metalicznym trzaskiem zamki i wszedł do pokoju przesłuchań. Po kilku minutach ci sami wprowadzili Patyka. Jeden z nich został usiadł pod ścianą i zaczął sennie przeglądać gazetę. Hirek spojrzał uważnie na Gawrona po czym wskazał mu krzesło, to z dala od policjanta.
- Mecenas Jasińska rozmawia z Milczanowskim. Na razie nic nie wiem, ale przynajmniej pozwolili nam pogadać... – unikał jego wzroku.
Nie było to trudne, Gawron gapił się w jeden punkt, gdzieś nad lewym ramieniem Hieronima. Słowa docierały do niego z trudem, jakby był na ciężkim kacu. Wyglądał jak tysiąc nieszczęść, był blady i prawdopodobnie na jakichś lekach.
- Hirek... - zamrugał, starając się odnaleźć w rzeczywistości, mówił cicho i powoli - Wiedziałem, że dasz radę. Jakkolwiek pedalsko to zabrzmi, niemal mam ochotę ucałować tą twoją gogusiowatą mordę. Kim są Jasińska i Milczanowski?
- Milczanowski to menda która cię tu trzyma, a Jasińska to kawaleria, Gawron. Jak ona nie da rady to pozostaje już tylko pilnik w chlebie i dynamit.
Hirek przyglądnął mu się, bo kumpel wyglądał nawet gorzej od niego.
- Termin 48 godzin mija wieczorem. Mają dwie możliwości - zaczął tłumaczyć technikalia. - Albo cię puszczą, albo stawiają zarzuty i wnoszą o tymczasowe aresztowanie. Ale to już przez Prokuraturę. Proste to jednak nie jest, postanowienie o przedstawieniu zarzutów musi być oparte o dowody zebrane w toku postępowania. Dowody, nie to co jeden chuj z drugim myśli, przypuszcza czy instynkt mu podpowiada. Mamba naciska, wyjdziesz stąd Patyk wkrótce.
- Jasińska-Mamba... już kojarzę. Sorry, wolno dziś przyswajam... kiepsko spałem. - Ostatnie słowa powiedział ciszej, ale wyraźnie. Jak jakieś hasło. Przeniósł półprzytomne spojrzenie na Hirka i przez chwilę milczał. - Dzięki, zaczyna mi tu odpierdalać. Słuchaj... co z Tereską? Miałem głupi sen... znaczy plotki.. znaczy... słyszałem że też ją aresztowali. To prawda?
- Gawron, ja też... kiepsko spałem - Hirek zbladł nagle. A więc to prawda, śnili wszyscy to samo. Pytanie czy “śnili” to dobre słowo - I obudziłem się z poranionymi nogami... bo łaziliśmy boso... Prawda?
Zerknął krótko na przyjaciela, ale nie mógł patrzeć mu w oczy.
- Ja pierdolę, musimy się z tego wydostać Patyk. Z tego wszystkiego - machnął ostro ręką pokazując że nie tylko tą cholerną celę ma na myśli. - Tereska przyszła Ci tu pomóc. Puścili ją dziś rano. Wyszła na sto procent, sprawdziłem dokładnie. Tylko nie ma jej jeszcze w domu... Dzwoniłem i nie było jej.
Gawron zaniemówił na dłuższą chwilę. Co innego dojść do jakiegoś wniosku, co innego dostać po łbie namacalnym dowodem.
- Ja pierdolę... - powtórzył za Hirkiem i pokręcił głową - Kurwa... - Rozwinął myśl z niedowierzaniem w głosie - Ale jazda. Przecież to tak pojebane, że aż zajebiste. Gadałeś z innymi? - Fenomen wspólnego snu sprawił, że Patryk chyba w ogóle zapomniał o areszcie, morderstwach i całym bożym świecie.
- Jeszcze nie. Pierwsze co to poleciałem do kancelarii i przegadałem Mambę. Pomoże ci, a przynajmniej postara się. - Hirek potarł powieki i źle ogolony policzek. - Najważniejsze jest abyś stąd wyszedł. Musimy się jakoś... pilnować. Razem. Wszyscy. Wymyślić coś. To samo kurwa nie przejdzie.
Wspomnienia upiornego “Nie cudzołóż” odezwało się silnie, tak że mężczyzna wzdrygnął się.
- Spowiedź nie wystarczy, a ucieczka z Miasta problemu nie rozwiąże. Musimy się spotkać i spróbować to jakoś... No nie patrz tak!. Musimy coś zrobić, bo następnym razem zostaną z nas warzywa. Po co poleźliśmy tym cholernym korytarzem. Pierwsza myśl kurwa zawsze jest dobra. Tereska powiedziała “siadać na dupach i czekać aż przejdzie”...
 
Harard jest offline