Harkonnen obserwowała uważnie członków swojej załogi. Septimus i Kossori zajmowali się tym czym mięli się zajmować? Zajmowali. Lukrecja i Bartolini mięli dyspensę na odwiedziny u Botanika? Mięli. Kapitan jak zwykle próbował zgadać majtki z pani rektor? Próbował.
Tutaj Harkonnen zawiesiła na chwilę spojrzenie na bratniej duszy i posłała Solaris migawkowy uśmiech, niech ma dziewczyna materiał na kolejne fantazje.
I nagle, w świecie pani bosman zadźwięczał dysonans.
- Maciuś - zaczęła słodko, ale szybko przeszła w swój zwykły autorytatywny wrzask - Gdzie ty się niby, kurwa, wybierasz, suczy synu? Spójrz no na mnie, jak cię mieszam z błotem ... czy to jest twarz zadowolonej pani bosman? Podpowiem ci ... to nie jest twarz zadowolonej pani bosman! Zawróć łaskawie swoje bezużyteczne dupsko na pokład i dołącz do załogi we wspólnym wysiłku doprowadzenia tej parszywej łajby do stanu, który zadowoli panią bosman - i dodała na koniec najgorsze słowo z całego swojego arsenału - Proszę.
__________________ I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
Ostatnio edytowane przez F.leja : 24-04-2012 o 07:41.
|