Dirith;
Nie będzie łatwo wydobyć Silverstinga z jego konserwy. On po prostu nie ma powodów, aby stamtąd wychodzić! Doskonale wie, że wystarczy poczekać jeszcze kilka godzin i będziesz już tylko historią... Dzieli was otwarty właz – nikt nie kwapi się aby próbować go zamknąć gdyż rozprawiłeś się odpowiednio z jednym celem, dając pokaz co dzieje się z ludźmi którzy zbliżą się do owego włazu. Z drugiej strony, nie kwapisz się do odwiedzin we wnętrzu łodzi, gdyż wówczas konserwa stałaby się zapewne twoją trumną. Mag zdecydowanie wie o twojej obecności . I tym razem atakuje jako pierwszy! Nie do końca wiedziałeś, co to było. Po powierzchni łodzi przemknął błysk, jakby strzelił w nią piorun! Pechowo, dotykałeś wówczas powierzchni łodzi a woda w kanale dobrze przewodzi prąd... Trzasnęło i odrzuciło cię w szlam kanału. Straciłeś przytomność, ogłuszony prądem, twoje futro zjeżyło się i naelektryzowało, zaczęło pachnieć spalenizną. Ocknąłeś się w totalnym szoku, z dziwnymi drgawkami, a Kiti pochylała się nad tobą. Po raz kolejny kleryk okazał się dobrym dodatkiem do stada. Wstałeś chwiejnie, na drżących nóżkach. Trucizna dawała o sobie znać, ale błyskawica Sylverstinga też odcisnęła na tobie swoje piętno. Było gorzej z minuty na minutę...
[-20 do rzutów]
Jedno co dobre; zdaje się, że mag popieścił prądem nie tylko ciebie, ale i jednego lub kilku członków swojej załogi! Dało się tym wywnioskować po wrzaskach i okrzykach niedowierzania z wewnątrz łodzi. Kiti;
Po tym jak Diritha dosłownie grom z ciemnego kanału strzelił, jasnym było iż Silverstng nie zamierza opuszczać swojej metalowej fortecy. Było mu tam całkiem wygodnie i nawet siedząc tam w środku mógł was dosięgnąć! Należało coś z tym zrobić! Na początku pozbierałaś leczniczym zaklęciem Diritha, który podsmażył nieco futro przy zetknięciu z energią elektryczną. Potem miałaś już plan! Zawróciłaś do magazynu nad kanałami. Znałaś już drogę więc tym razem pokonałaś tunele o wiele szybciej. W magazynie było pusto, znaczy żadnej straży ani przemytników. Skrzynie i beczki które tu stały przed godziną, nadal tu są. Zaczęłaś je przeszukiwać, zamieniając się w psa policyjnego. Byłaś wilkiem i doskonały węch bardzo ci pomagał! Nie musiałaś otwierać skrzyni aby ocenić mniej więcej co w niej jest. Tym bardziej, że poszukiwałaś bardzo konkretnych rzeczy, prochu lub ziółek i narkotyków [ostatnia impreza z Dirithem? Hm, byłoby ciekawie…] Jako były elf znałaś się też na ziółkach [ekhym, nie żeby ten tego...] Odnalazłaś wreszcie ciekawą skrzynię i otworzyłaś ją. Dobrze ukryte i zabezpieczone przed wilgocią, w płóciennych woreczkach znajdowały się podejrzane suszki. Napakowałaś ich ile wlezie do zawiniątka. Nie mogłaś znaleźć hubki, krzesiwa ani niczego w tym stylu. Wybiegłaś z magazynu w poszukiwaniu źródła ognia. Po ataku meduzy nie było to zbyt trudne, ludzie opuszczali w panice niektóre domy, zostawiając wszystko. Porzucone ognisko domowe, zabrałaś z paleniska płonąc drewienko i już jest… Z zaopatrzeniem pobiegłaś w drogę powrotną. Zdążyłaś tez zauważyć, jak wkurzona meduza ponownie unosi się ponad zamkiem – wróciła! Ile jeszcze wytrzyma bez swojej obiecanej ofiary, to inna kwestia… Póki co pędzisz z powrotem do Stada.
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |