- Aleście się z tym cholernym wozem wybrali. - mruknął chłodno Vogel. - Mówiłem, że pewnie mają gdzieś tu obóz i żeby go nie brać, a zostawić przy strumieniu, szczególnie, że jest załadowany do pełna.
Milczał chwilę, zastanawiając się, co zrobić w takiej sytuacji. - Dobra - odezwał się wreszcie - Po pierwsze trzeba wrócić tym gównem - wskazał ruchem głowy pojazd - do brodu. Tam trzeba go ustawić tak, żeby blokował przejście. Niech razem z tym drugim, ze zniszczoną osią, robi za barykadę.
Co do tych chujków w lesie, nie ma co bawićsię w bohaterów, za dużo ich. No i w każdej chwili mogą wrócić jeźdźcy. Nie, proponuję rozegrać to inaczej: otoczymy obóz, kryjąc się w lesie i ostrzelamy ich. Wystarczą jedna, dwie salwy, żeby ich zaskoczyć i rozproszyć, a przede wszystkim, by odwrócić uwagę od wozu, bo w tym samym czasie dwóch z nas powinno do niego dobiec, wziąć cokolwiek na nim jest i spierdalać do brodu. Jeśli ruszą za nami w pogoń, a pewnie ruszą, to tam, z barykadą z wozów, powinno udać nam się obronić nawet przeciwko wszystkim trzydziestu.
Wszystkim pasuje? - potoczył wzrokiem po reszcie najemników.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |